Zbliża się powoli koniec roku, więc może coś napiszę jak to wygląda chociaż na dziś dzień.
Co do finansów to nie przybyło mi nowych źródeł dochodów ponieważ z powodu koronawirusa musiałam zrezygnować z mojego zajęcia - pracy na godziny w szkole w ostatnich dniach czerwca. Co się wydarzy do końca roku nie wiem. Pewnie nic bo już koniec roku i ten koronawirus ale liczę cały czas że coś zmieni się na lepsze.
Komfort psychiczny to u mnie różnie bywa. Wszystko zależy co jest w domu bo niestety zależy od mojego miejsca zamieszkania.
Co się tyczy samego mieszkania to ciągnie się sprawa mieszkania z TTBS na które byłam zapisana. Oficjalnie zrezygnowałam w lipcu tego roku, bo przysłali mi papiery z wpłatą kaucji. Ale to nie jest koniec sprawy. Moja sąsiadka - to ta która skutecznie mi zatruwa życie jakimś sposobem dowiedziała się o tych dokumentach dotyczących tego mieszkania które miałam zamienić na te z TTBS. Chyba jakiś urzędnik jej wypaplał. Rozpowiedziała to do ludzi i w taki sposób ja się o wszystkim dowiedziałam. To jeszcze nie wszystko. Któregoś dnia to było między 16 a 31 sierpnia tego roku przyszła i zapukała do drzwi. Tak się złożyło że mnie nie było w domu więc otworzyła jej moja mama a ona powiedziała do mojej mamy tekstem: Przyszłam panią przeprosić za wszystko co pani zrobiłam. Trzeba w końcu zakopać ten topór wojenny. Moją mamę wryło w podłogę bo sąsiadka miała w rękach storczyka w doniczce. Moja mama tego kwiata nie przyjęła, powiedziała że nie oczekuje przeprosin ale zażądała wyjaśnień po co przyszła skoro wcześniej tak się zachowywała. Na pytanie co ją skłoniło żeby przyjść nie odpowiedziała nic. Coś tam tłumaczyła że dalej tak nie można żyć i tak dalej...coś tam kręciła. Powiem szczerze w mojej sytuacji bo nie mam dokąd pójść i nie mam innego mieszkania to powinnam skakać pod sufit. Biorąc pod uwagę że jestem zodiakalna ryba i mam wyczulony nos i intuicję co prawie zawsze mi się sprawdza czuję że coś się za tym kryje i sprawa ma drugie dno. Nie chce mi się wierzyć że ktoś najpierw knuje, kopie dołki i jest zemściwy do granic wytrzymałości a potem idzie do kogoś ze storczykiem. Normalnie jak w filmie. Nie wiem czy ona naprawdę chce jakoś wyprostować to wszystko czy sprawa ma jakieś inne oblicze którego ja jeszcze nie znam.
Tyle mogę powiedzieć na dziś dzień. Nie wiem czy poprosić o sprawdzenie tych jej intencji w kartach czy to jest prawdziwe czy dać sobie spokój. Sama nie wiem. Pozdrawiam
Co do finansów to nie przybyło mi nowych źródeł dochodów ponieważ z powodu koronawirusa musiałam zrezygnować z mojego zajęcia - pracy na godziny w szkole w ostatnich dniach czerwca. Co się wydarzy do końca roku nie wiem. Pewnie nic bo już koniec roku i ten koronawirus ale liczę cały czas że coś zmieni się na lepsze.
Komfort psychiczny to u mnie różnie bywa. Wszystko zależy co jest w domu bo niestety zależy od mojego miejsca zamieszkania.
Co się tyczy samego mieszkania to ciągnie się sprawa mieszkania z TTBS na które byłam zapisana. Oficjalnie zrezygnowałam w lipcu tego roku, bo przysłali mi papiery z wpłatą kaucji. Ale to nie jest koniec sprawy. Moja sąsiadka - to ta która skutecznie mi zatruwa życie jakimś sposobem dowiedziała się o tych dokumentach dotyczących tego mieszkania które miałam zamienić na te z TTBS. Chyba jakiś urzędnik jej wypaplał. Rozpowiedziała to do ludzi i w taki sposób ja się o wszystkim dowiedziałam. To jeszcze nie wszystko. Któregoś dnia to było między 16 a 31 sierpnia tego roku przyszła i zapukała do drzwi. Tak się złożyło że mnie nie było w domu więc otworzyła jej moja mama a ona powiedziała do mojej mamy tekstem: Przyszłam panią przeprosić za wszystko co pani zrobiłam. Trzeba w końcu zakopać ten topór wojenny. Moją mamę wryło w podłogę bo sąsiadka miała w rękach storczyka w doniczce. Moja mama tego kwiata nie przyjęła, powiedziała że nie oczekuje przeprosin ale zażądała wyjaśnień po co przyszła skoro wcześniej tak się zachowywała. Na pytanie co ją skłoniło żeby przyjść nie odpowiedziała nic. Coś tam tłumaczyła że dalej tak nie można żyć i tak dalej...coś tam kręciła. Powiem szczerze w mojej sytuacji bo nie mam dokąd pójść i nie mam innego mieszkania to powinnam skakać pod sufit. Biorąc pod uwagę że jestem zodiakalna ryba i mam wyczulony nos i intuicję co prawie zawsze mi się sprawdza czuję że coś się za tym kryje i sprawa ma drugie dno. Nie chce mi się wierzyć że ktoś najpierw knuje, kopie dołki i jest zemściwy do granic wytrzymałości a potem idzie do kogoś ze storczykiem. Normalnie jak w filmie. Nie wiem czy ona naprawdę chce jakoś wyprostować to wszystko czy sprawa ma jakieś inne oblicze którego ja jeszcze nie znam.
Tyle mogę powiedzieć na dziś dzień. Nie wiem czy poprosić o sprawdzenie tych jej intencji w kartach czy to jest prawdziwe czy dać sobie spokój. Sama nie wiem. Pozdrawiam