08-02-2012, 03:13
Zawarła dłonie żałobnie...
Zawarła dłonie żałobnie pod szalem...
- Czemuś blada, choć oczy bez łez?
- Bo mu duszę goryczą i żalem
Napoiłam po brzeg i po kres.
Zataczając się, wyszedł ode mnie -
Gorzkim skurczem ból usta mu zwiódł.
Zbiegłam za nim schodami przez ciemnię,
Biegłam za nim bez tchu aż do wrót.
Zawołałam: "To żart! Tyś mi drogi!
Wróć!... Nie wrócisz - więc nie chcę już żyć..."
I ten uśmiech męczeński i wrogi.
I te słowa: "Zaziębisz się, idź".
Anna Achmatowa
przekład Maria Helena Szpyrkówna