21-01-2021, 21:28
(09-07-2020, 10:02)JesiennyLisc napisał(a): Ja zauważyłam, że kiedy teraz wróżę coraz większej liczbie osób to sama sobie jakby już nie umiem. Na początku kiedy się uczyłam i rozkładałam karty dla siebie to były one dla mnie dość czytelne choć rzecz jasna popełniałam błędy. Ale teraz jest tak, że jak wróżę komuś to czytam karty dosłownie jak książkę, a jak próbuje postawić sobie tarota to czuję się jakbym miała czytać książkę, ale... po chińsku bo wszystko przestaje być jakkolwiek czytelne. Trochę mnie to dziwi, nie sądziłam, że utracę umiejętność czytania dla siebie tym bardziej że staram się sobie na sprawy poważne nie wróżyć by uniknąć życzeniówki itp.
Czy ktoś z Was też tak miał ? Czy to już tak zostanie?
Od początku zajmowania się kartami mam jedną talię, która mnie przyciągnęła pięknymi (jak dla mnie) i sugestywnymi obrazami. W zasadzie ta talia sprawiła, że zaczęłam się parać Tarotem. To talia kart do mojego wyłącznego użytku, do ćwiczeń i wróżb na własne potrzeby. Nikomu nie pozwalam jej dotykać. I od początku czuję, że te karty mnie.... hmmm... znalazły. Nie muszę niczego wyciągać. Karty wyskakują w trakcie tasowania, gdy w myślach powtarzam pytanie. Same mi się odsłaniają. Wróżby z tej talii prawie zawsze mi się "sprawdzają", choć czasami wolałabym, żeby było inaczej... Natomiast z trzech pozostałych talii, których z powodzeniem używam do wróżenia innym osobom, sama sobie nie potrafię trafnie powróżyć - tak jakby nie chciały ze mną współpracować, gdy pytam o swoje sprawy.
Ale abstrahując od kwestii samych kart, to zgadzam się, że czasami mamy problemy z interpretacją dla siebie i pogodzeniem tego z tzw. myśleniem życzeniowym. Faktycznie warto mieć kogoś zaufanego, zaprzyjaźnionego, kto postawi nam karty wtedy, gdy naprawdę tego potrzebujemy. Najlepiej, by ta osoba zbyt dużo nie wiedziała o naszej (konkretnej) sytuacji. Wtedy będzie bardziej obiektywna i otwarta.