18-05-2021, 20:52
Runiczna blaszka z Ulvsunda (U AST1;150)
Bohaterka dzisiejszego wpisu, niewielka blaszka znaleziona w Ulvsunda, jest raczej dość mało znanym zabytkiem runicznym.
A szkoda.
Sama pierwszy raz natknęłam się na nią czytając pracę doktorską Sofii Pereswetoff-Morath i właśnie w oparciu o tekst szwedzkiej badaczki chciałam Wam opisać ciekawy, choć niestety nie odczytany w pełni amulet.
W 1939 roku w Ulvsunda (dzielnica admistracyjna Bromma, która wchodzi w skład Sztokhomu), prowadzono badania archeologiczne pod kierownictwem Harrego Thålina. W datowanym na wczesny IX wiek kurhanie o średnicy 12 i wysokości 1,75 metrów, który zdawał się nie należeć do osady czy cmentarzyska, odkryto ciałopalny grób. Analiza pozostałości wykazała, że pogrzebano tu dorosłą osobę w wieku 25 – 40 lat, w grobowcu znajdowały się jednak nie tylko spalone kości, ale też paciorki i pierścionki, końcówka pasa, klucz z brązu, szczątki naczyń, fragmenty pionków do gry i gwoździ.
Okazało się też, że zmarłą osobę spalono z koniem i przynajmniej dwoma psami.
Przy pomocy badania osteologicznego nie udało się wprawdzie określić płci, ale znajdujące się w grobie ponad 50 paciorków i klucz wskazywałyby na kobietę.
Z drugiej strony końcówka pasa i pionki do gry są charakterystyczne raczej dla męskich pochówków, przy czym w takim przypadku brakuje broni, którą zwykle znajduje się wtedy w grobie.
Żeby było jeszcze ciekawiej to w kurhanie znaleziono też niewielką blaszkę, która okazała się być amuletem o dość intrygującej i nie do końca jasnej treści.
Znaleziona w Ulvsunda blaszka wykonana została jak na typowy, średniowieczny amulet ze Skandynawii przystało: z brązu, ale jest też najmniejszą z dotychczas znalezionych, datowanych na okres wikiński – wymiary przedmiotu to jedynie 16,5 mm na 9,5 mm.
W momencie znalezienia blaszka była już nieco uszkodzona, w którymś momencie pękła też na trzy części.
Sklejono ją mało profesjonalnie a do tego, jak widzicie sami na zdjęciu, odłamane są też fragmenty – prawdopodobnie nie większe niż kilka milimetrów – jednej strony, gdzie brakuje dwóch rogów; pozostałe dwa są zaokrąglone.
Ucierpiała przez to, niestety, sama inskrypcja, której nie można dziś w pełni odczytać:
Runy wyryto tylko z jednej strony blaszki, a znaki o wysokość 2 -3 mm układają się w dwie linie.
Analizy i interpretacji inskrypcji podjął się w 1943 roku Arthur Nordén:
Przechwytywanie
vesat-tu órvakr úti, misfylgir! fangi skaði vá!
co w tłumaczeniu szwedzkiego badacza oznacza:
Nie bądź zbyt żywotny poza grobem, powtórnie chodzący! Czyniącego szkodę niech spotka nieszczęście!
Nordén zapronował też taką interpretację:
Nie wypuszczaj się poza kurhan! A jeśli to uczynisz: niech zaklęcie położy cię martwym!
Transliteracja Sofii Pereswetoff-Morath różni się, jej propozycja części interpretacji też jest inna.
Badaczka ubolewa, że nie jest w stanie zanalizować całości inskrypcji, ale ponieważ blaszka została uszkodzona musi polegać na odczycie Nordéna w miejscach, gdzie nie ma znaków runicznych widocznych jeszcze w 1943 roku; dotyczy to przede wszystkim początku.
Transliteracja Sofii Pereswetoff-Morath wygląda następująco:
Według Nordéna inskrypcja była skierowana przeciw powtórnie chodzącym – ale nie pojawia się tu dobrze nam znany draugr, tylko zrekonstruowane przez badacza słowo *misfylgir.
Pereswetoff-Morath zwraca jednak uwagę, że z jednej strony nie jest pewne, czy ostatnie znaki to rzeczywiście runy iR, z drugiej problemem jest znaczenie zrekonstruowanego *misfylgir, które miałoby pochodzić od staroislandzkiego *misfylgja. Czasownik fylgja oznacza, między innymi, podążać, wspierać za czy brać czyjąś stronę, za to przedrostek mis- (fałszywy, nieprawdziwy) określa zawsze sposób albo cechę tego, co następuje po nim.
Dlatego też badaczka proponuje odczytanie tego ciągu znaków nie jako misfulk, ale misbutk.
Możliwą interpretacją mogłoby tu być słowo *misbōtf o znaczeniu zły lek, fałszywa pomoc.
Bōtf znamy nie tylko ze staroszwedzkiego, ale pojawia się też w inskrypcjach runicznych, gorzej ze złożeniem *misbōtf.
Pereswetoff-Morath sugeruje jednak, że takie słowo idealnie pasowałoby do pewnego wydarzenia związanego z nieumiejętnie wyrytymi runami, znanego nam z Sagi o Egilu. Fragment Egils saga Skalla-Grímssonar w przekładzie Apolonii Załuskiej – Strömberg:
Gdy nowo przybyli siedzieli za stołem i jedli, Egil zauważył, że jakaś dziewczyna leży na poprzecznej ławie.
Zapytał Thorfinna, kim jest ta dziewczyna, bo wydaje się ciężko chora.
Thorfinn odpowiedział, że na imię jej Helga i że to jego córka.
– Od dawna już ona złożona chorobą. Ginie nam w oczach. Nie śpi po nocach i jest jak obłąkana.
– Czy dawaliście jej jaki lek na ową niemoc? — pytał Thorfinn odparł:
– Runy rysowaliśmy, młodzieniec, syn sąsiada, rzeźbił je. Ale od tej chwili bardzo jej się pogorszyło, Czy ty, Egilu, znasz jaką radę na takie nieszczęście?
Egil na to:
-Być może, że się jej nie pogorszy, gdy ja się nią zajmę.
Gdy Egil skończył śniadanie, podszedł do dziewczęcia i zaczął do niej przemawiać.
Kazał, by ją podnieśli z posłania i by dali świeżą pościel i bieliznę.
To uczyniono.
Potem badał dokładnie łoże, na którym leżała, i znalazł w nim oskrzel rybią, zapisaną runami.
Egil przeczytał je, następnie zeskrobał nożem i wrzucił w ogień.
Spalił także oskrzel i kazał wszystko, co miała na sobie, wyrzucić na cztery wiatry.
Potem zaczął skandować pieśń:
Run niechaj mąż nie ryje,
Nie rozróżniając znaczenia:
Mroczny znak, mylnie stawiony.
Myśl na manowce wiedzie.
Dziesięć tajnych run w rybim
Oskrzelu wyrytych.
Stąd kwiat lipy wiotki
Wiądł w życia zaraniu
Egil wyrył nowe runy i położył je u wezgłowia łoża, na którym dziewczyna leżała.
Zdawało się jej, jakoby zbudziła się ze snu, powiedziała, że czuje się zdrowa, choć jeszcze jej brakuje sił […].
Mamy tu do czynienia z inskrypcją może i wyrytą w dobrej intencji, ale wykonaną nieumiejętnie i bez niezbędnej wiedzy tak, że tylko szkodzi osobie, do której jest skierowana.
To właśnie mógłby być *misbōtf – niewłaściwa kuracja, złe lekarstwo.
Początku inskrypcji, jak już wspomniałam, nie da się już wprawdzie zanalizować, ale jeśli chodzi o pozostały, odczytany przez Pereswetoff-Morath fragment, to badaczka proponuje takie tłumaczenie:
Otrzymuję niewłaściwe lekarstwo. Niech nieszczęście nie skrzywdzi niczego!
Wersja Pereswetoff-Morath zakłada więc, że właściciel blaszki spodziewał się niewłaściwego leczenia, dlatego przygotował amulet z zaklęciem, które miało zapobiec historii podobnej do tej, którą przeżyła Helga z cytowanej wyżej Sagi o Egilu.
Niestety, znaleziona w Ulvsunda blaszka jest obecnie na tyle uszkodzona, że badaczka nie ma możliwości ocenienia tłumaczenia Nordéna, według którego początek inskrypcji dotyczy aktywności poza grobem; z tego samego powodu nie można też z całą pewnością stwierdzić, z jakiego rodzaju zaklęciem mamy tu do czynienia, ale Pereswetoff-Morath podejrzewa przywołujące.
Szkoda, bo mamy tu do czynienia z ciekawym amuletem, który może byłby jeszcze bardziej interesujący, a pewno bardziej znany, gdyby udało się poznać całość wyrytego na nim zaklęcia.
źródło