15-07-2021, 17:29
Myślę, że trzeba by się zastanowić jak działa tarot, w szczególności jak to się dzieje, że wybierane są te konkretne karty... reszta to już tylko odczyt, w dużej mierze zależący od wiedzy interpretatora, jego inteligencji i intuicji (czucia, jak zwał tak zwał).
Zauważmy, że nawet gdy powtórzymy pytanie podczas tej samej sesji, to karty wyjdą podobne, niektóre nawet się powtórzą, ale ogólny przekaz wyjdzie tak sami. Jak podczas pierwszego rozkładu o przyszłość związku wyszła wieża, to w drugim wyjdzie śmierć, albo coś takiego... no nigdy nie zdarzyło się tak, że w sytuacji, gdy klient po prosił o powtórzenie rozkładu, żeby wyszło np. Słońce... no nigdy, a przecież teoretycznie taka możliwość jest.
Stąd musi wynikać logiczny wniosek, że pomiędzy tym co ma się wydarzyć, a tym jakie obrazy pojawią się na wyciągniętych kartach istnieje jakiś związek, jakieś połączenie.
Z doświadczenia jak i badań naukowych wiemy, że ludzki mózg na przestrzeni miliardów lat ewolucji się zmieniał i pewne funkcje zanikały (np. dzisiaj już nie umiemy poruszać uszami tak jak psy, a kiedyś w dawnych czasach potrafiliśmy nastrajać się tak do odbioru fal dźwiękowych), ale i do dzisiaj zachowały się pewne szczątkowe umiejętności z tamtych czasów, które dość trudno wytłumaczyć, np. gdy ktoś na Ciebie dłużej patrzy, w końcu sprowokuje to Twoje spojrzenie, gdy ktoś podejdzie do Ciebie od tyłu zbyt blisko, Ty mimo iż nie widzisz tego i nie słyszysz wyczujesz to - w jaki sposób? W dokładnie w takim sam sposób, jak człowiek prehistoryczny wyczuł zbliżające się zagrożenie i taki mechanizm obronny pozwalał mu przetrwać... w miarę rozwoju mózgu, życia w stadzie itp pewne pierwotne instynkty zaczęły zanikać, bo nie były już tak potrzebne. Ale do dzisiaj, gdy wejdziesz do pomieszczenia, w którym przed chwilą o Tobie mówiono, to wyczujesz to choćby po twarzach osób w pomieszczeniu. Czyli do tej pory jesteśmy wstanie w pewnej szczątkowej formie odbierać sygnały, których generalnie nie wyłapujemy świadomie, a działają one na naszą podświadomość. Intuicja jest właśnie procesem myślowym nieświadomym, jest doświadczeniem.
Zatem skoro potrafimy z otoczenia wychwytywać pewne sygnały drogą automatyzmu, nie kontrolując tego, można z postawić taką tezę, że wyciąganie kart jest właśnie procesem intuicyjnym. Zachodzą nas procesy myślowe, które powodują, że wybieramy tę konkretną kartę, nie widzą przecież co ona ma pod sobą, jaki obrazek...
I teraz, czy jeśli klient sam wybiera sobie karty, to grzebie w naszej podświadomości? No nie... używa przecież swojej intuicji. Wróżka wówczas jest interpretatorem, ale w interpretacji, też przecież musi użyć swojej intuicji, bo skąd będzie wiedziała, że Kapłan w tym przypadku mówi o małżeństwie, a nie wartościach? No nie wie, używa swojej wiedzy, inteligencji i intuicji.
I słusznie mówi, LeCaro, że pozwalanie klientowi na wyciągnie kart przez niego, to korzystanie z jego intuicji...
Inna sprawa, czyja intuicja jest lepsza w tym momencie, czy wróżki, która wyciąga karty drugiej osobie, czy klienta, który wyciąga karty sam sobie...
Zauważmy, że nawet gdy powtórzymy pytanie podczas tej samej sesji, to karty wyjdą podobne, niektóre nawet się powtórzą, ale ogólny przekaz wyjdzie tak sami. Jak podczas pierwszego rozkładu o przyszłość związku wyszła wieża, to w drugim wyjdzie śmierć, albo coś takiego... no nigdy nie zdarzyło się tak, że w sytuacji, gdy klient po prosił o powtórzenie rozkładu, żeby wyszło np. Słońce... no nigdy, a przecież teoretycznie taka możliwość jest.
Stąd musi wynikać logiczny wniosek, że pomiędzy tym co ma się wydarzyć, a tym jakie obrazy pojawią się na wyciągniętych kartach istnieje jakiś związek, jakieś połączenie.
Z doświadczenia jak i badań naukowych wiemy, że ludzki mózg na przestrzeni miliardów lat ewolucji się zmieniał i pewne funkcje zanikały (np. dzisiaj już nie umiemy poruszać uszami tak jak psy, a kiedyś w dawnych czasach potrafiliśmy nastrajać się tak do odbioru fal dźwiękowych), ale i do dzisiaj zachowały się pewne szczątkowe umiejętności z tamtych czasów, które dość trudno wytłumaczyć, np. gdy ktoś na Ciebie dłużej patrzy, w końcu sprowokuje to Twoje spojrzenie, gdy ktoś podejdzie do Ciebie od tyłu zbyt blisko, Ty mimo iż nie widzisz tego i nie słyszysz wyczujesz to - w jaki sposób? W dokładnie w takim sam sposób, jak człowiek prehistoryczny wyczuł zbliżające się zagrożenie i taki mechanizm obronny pozwalał mu przetrwać... w miarę rozwoju mózgu, życia w stadzie itp pewne pierwotne instynkty zaczęły zanikać, bo nie były już tak potrzebne. Ale do dzisiaj, gdy wejdziesz do pomieszczenia, w którym przed chwilą o Tobie mówiono, to wyczujesz to choćby po twarzach osób w pomieszczeniu. Czyli do tej pory jesteśmy wstanie w pewnej szczątkowej formie odbierać sygnały, których generalnie nie wyłapujemy świadomie, a działają one na naszą podświadomość. Intuicja jest właśnie procesem myślowym nieświadomym, jest doświadczeniem.
Zatem skoro potrafimy z otoczenia wychwytywać pewne sygnały drogą automatyzmu, nie kontrolując tego, można z postawić taką tezę, że wyciąganie kart jest właśnie procesem intuicyjnym. Zachodzą nas procesy myślowe, które powodują, że wybieramy tę konkretną kartę, nie widzą przecież co ona ma pod sobą, jaki obrazek...
I teraz, czy jeśli klient sam wybiera sobie karty, to grzebie w naszej podświadomości? No nie... używa przecież swojej intuicji. Wróżka wówczas jest interpretatorem, ale w interpretacji, też przecież musi użyć swojej intuicji, bo skąd będzie wiedziała, że Kapłan w tym przypadku mówi o małżeństwie, a nie wartościach? No nie wie, używa swojej wiedzy, inteligencji i intuicji.
I słusznie mówi, LeCaro, że pozwalanie klientowi na wyciągnie kart przez niego, to korzystanie z jego intuicji...
Inna sprawa, czyja intuicja jest lepsza w tym momencie, czy wróżki, która wyciąga karty drugiej osobie, czy klienta, który wyciąga karty sam sobie...