16-07-2021, 10:54
Królowa Mieczy i Paź Mieczy
- Mamo, wiem, że jest późno i na pewno jesteś zmęczona, ale muszę ci coś powiedzieć – przywitała ją córka niemal w progu. Kamila wychwyciła w jej głosie dobrze znaną sobie niecierpliwość i nutę desperacji. Wiedziała, że Lila powie jej za chwilę coś ważnego i zrozumiała, że ona sama musi się wstrzymać ze swoimi wyjaśnieniami na temat Artura. Poczuła ulgę, ale zdawała sobie sprawę, że jest to ulga chwilowa.
- Zaczekaj moment. Wstaw wodę, od rana nie piłam swojej herbaty. Przebiorę się w coś wygodniejszego i zaraz do ciebie przyjdę.
Po chwili siedziały już na narożniku w salonie, trzymając swoje kubki w dłoniach. Kamila wyczuwała napięcie córki i stopniowo ogarniał ją niepokój.
- Będziesz na mnie zła – zaczęła Lilka cicho.
- Może będę, może nie. Zobaczymy, jak już mi powiesz. Co się stało?
- Nie pójdę na informatykę, mamo. W ogóle nie będę tam składać dokumentów.
- A zatem zostajesz przy dziennikarstwie – Kamila nie była zdziwiona. Spodziewała się takiego obrotu sprawy, ale nie sądziła, że Lilka podejmie decyzję tak szybko.
- Nie jesteś zdenerwowana? Myślałam, że to cię wkurzy. I wiesz, jest mi strasznie głupio.
- A to dlaczego? Przecież masz prawo do swoich decyzji. Nie musisz przecież studiować tego, co ja i... „…i twój ojciec” – pomyślała Kamila, ale w porę ugryzła się w język. – I.. jestem pewna, że wiesz, co robisz – dokończyła. Córka spojrzała na nią z wdzięcznością. Wyraźnie odczuła ulgę.
- Jest mi głupio, bo wciągnęłaś mnie na te praktyki do swojej nowej firmy – powiedziała Lila.
- A ty po już ośmiu dniach w TCE oznajmiasz, że chrzanisz informatykę – Kamila nie potrafiła ukryć swojego rozbawienia. – Niestety jeszcze miesiąc musisz wytrzymać. Do końca czerwca. Jeśli nie dla siebie, to zrób to dla mnie. Dasz radę?
- Jasne. Nawet mogę ci obiecać, że będę się starać, w końcu zawsze czegoś się tam nauczę, prawda?
- Prawda – odpowiedziała Kamila z lekką ironią. Lilka czuła się teraz tak lekka i uwolniona od „matczynego balastu informatyki”, że obiecałaby wszystko.
- Wiesz co myślę? – sprowadziła ją na ziemię Kamila – Powinnaś mieć jakiś plan B. Jeśli nie jest nim informatyka, to trzeba znaleźć coś innego. Przecież na dziennikarstwo niełatwo się u nas dostać, a na twoje studia w innym mieście po prostu nas nie stać. Póki co nie znasz jeszcze wyników matury. To, czy naprawdę poszło ci tak dobrze, jak myślałaś, okaże się za miesiąc. Przemyśl sprawę, rozważ różne opcje. Lepiej, byś miała jakąś sensowną alternatywę.
- Już o tym myślałam, mamo. Jeśli dziennikarstwo nie wypali, pójdę na kulturoznawstwo.
- To może od razu idź na etnologię albo filologię klasyczną – tu ironia Kamili wyraźnie przekroczyła granice tzw. ironii lekkiej. – Skutek będzie ten sam.
- A jednak jesteś trochę zła – skonstatowała Lilka z satysfakcją. – Uspokój się, żartowałam – łobuzersko mrugnęła do matki, a potem nieoczekiwanie wstała i podeszła, by cmoknąć ją w policzek.
- Mamo, wiem, że jest późno i na pewno jesteś zmęczona, ale muszę ci coś powiedzieć – przywitała ją córka niemal w progu. Kamila wychwyciła w jej głosie dobrze znaną sobie niecierpliwość i nutę desperacji. Wiedziała, że Lila powie jej za chwilę coś ważnego i zrozumiała, że ona sama musi się wstrzymać ze swoimi wyjaśnieniami na temat Artura. Poczuła ulgę, ale zdawała sobie sprawę, że jest to ulga chwilowa.
- Zaczekaj moment. Wstaw wodę, od rana nie piłam swojej herbaty. Przebiorę się w coś wygodniejszego i zaraz do ciebie przyjdę.
Po chwili siedziały już na narożniku w salonie, trzymając swoje kubki w dłoniach. Kamila wyczuwała napięcie córki i stopniowo ogarniał ją niepokój.
- Będziesz na mnie zła – zaczęła Lilka cicho.
- Może będę, może nie. Zobaczymy, jak już mi powiesz. Co się stało?
- Nie pójdę na informatykę, mamo. W ogóle nie będę tam składać dokumentów.
- A zatem zostajesz przy dziennikarstwie – Kamila nie była zdziwiona. Spodziewała się takiego obrotu sprawy, ale nie sądziła, że Lilka podejmie decyzję tak szybko.
- Nie jesteś zdenerwowana? Myślałam, że to cię wkurzy. I wiesz, jest mi strasznie głupio.
- A to dlaczego? Przecież masz prawo do swoich decyzji. Nie musisz przecież studiować tego, co ja i... „…i twój ojciec” – pomyślała Kamila, ale w porę ugryzła się w język. – I.. jestem pewna, że wiesz, co robisz – dokończyła. Córka spojrzała na nią z wdzięcznością. Wyraźnie odczuła ulgę.
- Jest mi głupio, bo wciągnęłaś mnie na te praktyki do swojej nowej firmy – powiedziała Lila.
- A ty po już ośmiu dniach w TCE oznajmiasz, że chrzanisz informatykę – Kamila nie potrafiła ukryć swojego rozbawienia. – Niestety jeszcze miesiąc musisz wytrzymać. Do końca czerwca. Jeśli nie dla siebie, to zrób to dla mnie. Dasz radę?
- Jasne. Nawet mogę ci obiecać, że będę się starać, w końcu zawsze czegoś się tam nauczę, prawda?
- Prawda – odpowiedziała Kamila z lekką ironią. Lilka czuła się teraz tak lekka i uwolniona od „matczynego balastu informatyki”, że obiecałaby wszystko.
- Wiesz co myślę? – sprowadziła ją na ziemię Kamila – Powinnaś mieć jakiś plan B. Jeśli nie jest nim informatyka, to trzeba znaleźć coś innego. Przecież na dziennikarstwo niełatwo się u nas dostać, a na twoje studia w innym mieście po prostu nas nie stać. Póki co nie znasz jeszcze wyników matury. To, czy naprawdę poszło ci tak dobrze, jak myślałaś, okaże się za miesiąc. Przemyśl sprawę, rozważ różne opcje. Lepiej, byś miała jakąś sensowną alternatywę.
- Już o tym myślałam, mamo. Jeśli dziennikarstwo nie wypali, pójdę na kulturoznawstwo.
- To może od razu idź na etnologię albo filologię klasyczną – tu ironia Kamili wyraźnie przekroczyła granice tzw. ironii lekkiej. – Skutek będzie ten sam.
- A jednak jesteś trochę zła – skonstatowała Lilka z satysfakcją. – Uspokój się, żartowałam – łobuzersko mrugnęła do matki, a potem nieoczekiwanie wstała i podeszła, by cmoknąć ją w policzek.