17-08-2021, 17:47
XX Sąd Ostateczny
Faktycznie pięć minut przed 14-tą Kamila usłyszała motor ojca. Kupił go sobie kilka lat wcześniej, na 60-te urodziny.
W ciepłe weekendy często udawał się na przejażdżki, odwiedzając przy tym kogoś ze znajomych lub rodziny. Był to jego trzeci (po wędkowaniu i krótkich wypadach rowerowych) sposób na niedzielny odpoczynek.
Ojciec był w dobrym humorze. Pytał jak zawsze o Lilkę i pracę Kamili, z uwagą obejrzał cały ogród. Potem ustalili, że tym razem to on przywiezie za tydzień mamę z sanatorium, skoro Kamila ją tam zawiozła.
Zjedli wspólnie przygotowaną przez nią sałatkę, a potem, już po kawie i lodach, ojciec podjął temat, którego do tej pory nigdy z nią nie poruszał.
- Chciałbym, córko, żebyś się w końcu związała z jakimś poważnym mężczyzną – powiedział to tak, jakby te słowa od dawna tylko czekały na wystrzelenie. – Lila jest już dorosła, zaraz zacznie studia i za parę lat ucieknie ci z domu. Dobrze ją wychowałaś – powiedział, a Kamila poczuła ucisk w gardle. Ojciec rzadko rozmawiał z nią w ten sposób i nie przychodziło mu to łatwo. Był skryty. Łatwiej było mu okazywać uczucia w działaniu, niż o nich rozmawiać.
- Bardzo mi w tym pomogliście – odpowiedziała. – Zawsze to doceniam, nawet gdy się z wami w czymś nie zgadzam. Dlaczego namawiasz mnie teraz, żebym się z kimś związała?
- Bo czas upływa dla nas wszystkich. I chciałbym, żeby był przy tobie człowiek, który będzie dla ciebie podporą, gdy mnie zabraknie.
- Czy coś przede mną ukrywasz, tato? Jesteś… chory? – Kamila poczuła, że ucisk w gardle narasta.
- Nie. O ile mi wiadomo, nieźle się trzymam, chociaż ciśnienie ciągle mi skacze. Ale wiesz, jak było z Tadkiem.
W tym momencie zrozumiała. Kilka miesięcy temu dobry kolega ojca, jego rówieśnik, nieskarżący się nigdy na żadne poważne dolegliwości, po prostu zasnął i już się nie obudził. Ojciec bardzo przeżył tę nagłą śmierć Tadeusza. A parę lat wcześniej śmiertelny udar swojego ulubionego szwagra, niespełna 60-letniego. Takie zdarzenia zawsze pozostawiają lęk i trwały ślad w pamięci bliskich. Uruchamiają w człowieku myślenie spod znaku „memento mori”. Najwidoczniej ojciec miał w sobie teraz więcej lęku, niż to na co dzień okazywał.
- Pora, byś pomyślała o swoim życiu, póki jesteś młoda i…. – „I na tyle atrakcyjna, że jeszcze możesz znaleźć sensownego partnera” – dopowiedziała sobie w myślach Kamila, rozumiejąc, co ojciec próbuje jej powiedzieć.
- To nie jest takie łatwe, tato – powiedziała. – Ci twoi sensowni faceci nie rosną na drzewach – próbowała nadać rozmowie lżejszy, żartobliwy ton, ale ojciec najwyraźniej miał potrzebę, by wreszcie powiedzieć na głos wszystko, o czym od dawna myślał, więc kontynuował:
- Czasami żałuję, że nie namawiałem cię, żebyś powiedziała Arturowi o dziecku, jak jeszcze było małe. Może zachowałby się przyzwoicie i stworzylibyście rodzinę. Ale sam nie wiedziałem, co wtedy było lepsze dla ciebie i dla Lilki. Dla naszej całej rodziny. Dlatego nic ci nie doradzałem. A może trzeba było… – zabrzmiało to, jakby tłumaczył się sam przed sobą z jakiegoś urojonego grzechu zaniechania. Kamili zrobiło się go nagle żal.
- Tato, odnalazłam Artura jakiś czas temu. Teraz… nawet razem pracujemy – mówiła to wolno, ostrożnie, bo wiedziała, że wiadomość okaże się dla ojca szokująca. Nie myliła się.
- Pracujecie razem? To dzięki niemu tam cię przyjęli? Nic nie mówiłaś! – nie potrafił ukryć emocji.
- Nie mówiłam. Nie o wszystkim wam mówię, tak jak i wy nie o wszystkim mówicie mnie. Mamy prawo do swoich tajemnic, prawda? Chciałam wam powiedzieć, gdy wszystko zostanie doprowadzone do końca.
- Do jakiego końca? Mówże wprost! – zaczynał się wyraźnie niecierpliwić.
- Tato, rok temu dowiedziałam się, że Artur jest w Łodzi. Przez jakiś czas był w Holandii, ale wrócił. Później dowiedziałam się, że dotąd nie założył rodziny. Ale przecież ja straciłam z nim kontakt 20 lat temu. Skąd miałam wiedzieć, jakim jest teraz człowiekiem?! Tak, chciałam się do niego jakoś zbliżyć, dlatego postarałam się o pracę w TCE – tu Kamila taktownie przemilczała informacje o tym, na czym polegały te starania – …A nawet wkręciłam tam na praktyki Lilkę, chociaż to akurat nie był najlepszy pomysł, bo informatyka już jej się odwidziała, jak zapewne wiesz – tu znów nastąpiło przemilczenie innych istotnych informacji na temat Lilki, które zapatrzonego w nią dziadka mogłyby zaszokować jeszcze bardziej niż zaszokowały w swoim czasie Kamilę obserwującą umizgiwanie się jej córki do Artura.
- Mówiła mi o tym. Co zrobić, niech sama wybierze – odparł ojciec, ale widać było, że teraz to nie studia wnuczki są dla niego najważniejszym tematem. – No i jaki on teraz jest? Podoba ci się tak jak kiedyś? – ewidentnie jakaś tama w ojcu „puściła”, bo już nie wydawał się skrępowany. „Dobre pytanie” – pomyślała Kamila. Nagle uderzyło ją, że w zasadzie nie potrafi odpowiedzieć, jak obecnie odbiera Artura.
- Nie wiem, tato. Naprawdę, jeszcze tego sama nie wiem. Niewiele czasu z nim spędziłam. Ale skoro już tak szczerze rozmawiamy, to muszę ci się przyznać, że powiedziałam mu o Lilce.
- Powiedziałaś?! – zdumienie i napięcie u ojca właśnie osiągnęło apogeum. – Iii …co on na to? Jak zareagował?
- Przeżył znacznie większy wstrząs niż ty w tej chwili. Choć zaczął się tego domyślać wcześniej, już jak zobaczył Lilę u nas na praktykach. Jest do niego trochę podobna, co nie umknęło jego uwadze. Ale oczywiście nie co dzień człowiek słyszy takie rewelacje… Pewnie musi to jakoś przetrawić. Miał kłopoty zdrowotne i po tej wiadomości przedłużył zwolnienie. Nie widziałam go już prawie trzy tygodnie – relacjonowała Kamila. – Od tamtej rozmowy.
Ojciec podniósł się z ławki. Był bardzo poruszony i trudno było mu wysiedzieć w jednym miejscu. Nerwowo przygryzał wargę, co świadczyło o tym, że intensywnie o czymś myśli.
- A Lilianka? Czy ona też już wie? – zapytał nagle.
- Jeszcze nie. Wciąż to odkładam. Strasznie się boję jej reakcji, tato – powiedziała Kamila jak bezradne dziecko.
- Pewnie tak samo bałaś się powiedzieć nam o niej 19 lat temu – odparł cicho ojciec. – A jednak, zobacz, wszystko dobrze się ułożyło. I teraz też się ułoży, Kamilko… choć może nie od razu.
- Obyś miał rację, tato – odpowiedziała z nadzieją, że ojciec i tym razem się nie pomyli.
Faktycznie pięć minut przed 14-tą Kamila usłyszała motor ojca. Kupił go sobie kilka lat wcześniej, na 60-te urodziny.
W ciepłe weekendy często udawał się na przejażdżki, odwiedzając przy tym kogoś ze znajomych lub rodziny. Był to jego trzeci (po wędkowaniu i krótkich wypadach rowerowych) sposób na niedzielny odpoczynek.
Ojciec był w dobrym humorze. Pytał jak zawsze o Lilkę i pracę Kamili, z uwagą obejrzał cały ogród. Potem ustalili, że tym razem to on przywiezie za tydzień mamę z sanatorium, skoro Kamila ją tam zawiozła.
Zjedli wspólnie przygotowaną przez nią sałatkę, a potem, już po kawie i lodach, ojciec podjął temat, którego do tej pory nigdy z nią nie poruszał.
- Chciałbym, córko, żebyś się w końcu związała z jakimś poważnym mężczyzną – powiedział to tak, jakby te słowa od dawna tylko czekały na wystrzelenie. – Lila jest już dorosła, zaraz zacznie studia i za parę lat ucieknie ci z domu. Dobrze ją wychowałaś – powiedział, a Kamila poczuła ucisk w gardle. Ojciec rzadko rozmawiał z nią w ten sposób i nie przychodziło mu to łatwo. Był skryty. Łatwiej było mu okazywać uczucia w działaniu, niż o nich rozmawiać.
- Bardzo mi w tym pomogliście – odpowiedziała. – Zawsze to doceniam, nawet gdy się z wami w czymś nie zgadzam. Dlaczego namawiasz mnie teraz, żebym się z kimś związała?
- Bo czas upływa dla nas wszystkich. I chciałbym, żeby był przy tobie człowiek, który będzie dla ciebie podporą, gdy mnie zabraknie.
- Czy coś przede mną ukrywasz, tato? Jesteś… chory? – Kamila poczuła, że ucisk w gardle narasta.
- Nie. O ile mi wiadomo, nieźle się trzymam, chociaż ciśnienie ciągle mi skacze. Ale wiesz, jak było z Tadkiem.
W tym momencie zrozumiała. Kilka miesięcy temu dobry kolega ojca, jego rówieśnik, nieskarżący się nigdy na żadne poważne dolegliwości, po prostu zasnął i już się nie obudził. Ojciec bardzo przeżył tę nagłą śmierć Tadeusza. A parę lat wcześniej śmiertelny udar swojego ulubionego szwagra, niespełna 60-letniego. Takie zdarzenia zawsze pozostawiają lęk i trwały ślad w pamięci bliskich. Uruchamiają w człowieku myślenie spod znaku „memento mori”. Najwidoczniej ojciec miał w sobie teraz więcej lęku, niż to na co dzień okazywał.
- Pora, byś pomyślała o swoim życiu, póki jesteś młoda i…. – „I na tyle atrakcyjna, że jeszcze możesz znaleźć sensownego partnera” – dopowiedziała sobie w myślach Kamila, rozumiejąc, co ojciec próbuje jej powiedzieć.
- To nie jest takie łatwe, tato – powiedziała. – Ci twoi sensowni faceci nie rosną na drzewach – próbowała nadać rozmowie lżejszy, żartobliwy ton, ale ojciec najwyraźniej miał potrzebę, by wreszcie powiedzieć na głos wszystko, o czym od dawna myślał, więc kontynuował:
- Czasami żałuję, że nie namawiałem cię, żebyś powiedziała Arturowi o dziecku, jak jeszcze było małe. Może zachowałby się przyzwoicie i stworzylibyście rodzinę. Ale sam nie wiedziałem, co wtedy było lepsze dla ciebie i dla Lilki. Dla naszej całej rodziny. Dlatego nic ci nie doradzałem. A może trzeba było… – zabrzmiało to, jakby tłumaczył się sam przed sobą z jakiegoś urojonego grzechu zaniechania. Kamili zrobiło się go nagle żal.
- Tato, odnalazłam Artura jakiś czas temu. Teraz… nawet razem pracujemy – mówiła to wolno, ostrożnie, bo wiedziała, że wiadomość okaże się dla ojca szokująca. Nie myliła się.
- Pracujecie razem? To dzięki niemu tam cię przyjęli? Nic nie mówiłaś! – nie potrafił ukryć emocji.
- Nie mówiłam. Nie o wszystkim wam mówię, tak jak i wy nie o wszystkim mówicie mnie. Mamy prawo do swoich tajemnic, prawda? Chciałam wam powiedzieć, gdy wszystko zostanie doprowadzone do końca.
- Do jakiego końca? Mówże wprost! – zaczynał się wyraźnie niecierpliwić.
- Tato, rok temu dowiedziałam się, że Artur jest w Łodzi. Przez jakiś czas był w Holandii, ale wrócił. Później dowiedziałam się, że dotąd nie założył rodziny. Ale przecież ja straciłam z nim kontakt 20 lat temu. Skąd miałam wiedzieć, jakim jest teraz człowiekiem?! Tak, chciałam się do niego jakoś zbliżyć, dlatego postarałam się o pracę w TCE – tu Kamila taktownie przemilczała informacje o tym, na czym polegały te starania – …A nawet wkręciłam tam na praktyki Lilkę, chociaż to akurat nie był najlepszy pomysł, bo informatyka już jej się odwidziała, jak zapewne wiesz – tu znów nastąpiło przemilczenie innych istotnych informacji na temat Lilki, które zapatrzonego w nią dziadka mogłyby zaszokować jeszcze bardziej niż zaszokowały w swoim czasie Kamilę obserwującą umizgiwanie się jej córki do Artura.
- Mówiła mi o tym. Co zrobić, niech sama wybierze – odparł ojciec, ale widać było, że teraz to nie studia wnuczki są dla niego najważniejszym tematem. – No i jaki on teraz jest? Podoba ci się tak jak kiedyś? – ewidentnie jakaś tama w ojcu „puściła”, bo już nie wydawał się skrępowany. „Dobre pytanie” – pomyślała Kamila. Nagle uderzyło ją, że w zasadzie nie potrafi odpowiedzieć, jak obecnie odbiera Artura.
- Nie wiem, tato. Naprawdę, jeszcze tego sama nie wiem. Niewiele czasu z nim spędziłam. Ale skoro już tak szczerze rozmawiamy, to muszę ci się przyznać, że powiedziałam mu o Lilce.
- Powiedziałaś?! – zdumienie i napięcie u ojca właśnie osiągnęło apogeum. – Iii …co on na to? Jak zareagował?
- Przeżył znacznie większy wstrząs niż ty w tej chwili. Choć zaczął się tego domyślać wcześniej, już jak zobaczył Lilę u nas na praktykach. Jest do niego trochę podobna, co nie umknęło jego uwadze. Ale oczywiście nie co dzień człowiek słyszy takie rewelacje… Pewnie musi to jakoś przetrawić. Miał kłopoty zdrowotne i po tej wiadomości przedłużył zwolnienie. Nie widziałam go już prawie trzy tygodnie – relacjonowała Kamila. – Od tamtej rozmowy.
Ojciec podniósł się z ławki. Był bardzo poruszony i trudno było mu wysiedzieć w jednym miejscu. Nerwowo przygryzał wargę, co świadczyło o tym, że intensywnie o czymś myśli.
- A Lilianka? Czy ona też już wie? – zapytał nagle.
- Jeszcze nie. Wciąż to odkładam. Strasznie się boję jej reakcji, tato – powiedziała Kamila jak bezradne dziecko.
- Pewnie tak samo bałaś się powiedzieć nam o niej 19 lat temu – odparł cicho ojciec. – A jednak, zobacz, wszystko dobrze się ułożyło. I teraz też się ułoży, Kamilko… choć może nie od razu.
- Obyś miał rację, tato – odpowiedziała z nadzieją, że ojciec i tym razem się nie pomyli.