23-08-2021, 15:08
As denarów
Na szczęście z początkiem lipca nastąpiło znaczące ocieplenie w pogodzie. Termometry znów wskazywały powyżej 20 st. C, a znacznie wyższą temperaturę od tej zewnętrznej odnotowała Kamila we własnym mieszkaniu, gdy Lila nareszcie otrzymała wyniki matury. Okazało się, że tym razem trafnie oceniła sytuację – egzamin zdała świetnie, a uśredniony wynik z sześciu egzaminów pisemnych, do których przystępowała, wyniósł ponad 80%, z czego najsłabiej zdała… matematykę, co automatycznie zamknęło sprawę studiowania informatyki. Zdecydowała, że będzie aplikowała na dziennikarstwo na Wydziale Filologicznym, a oprócz tego także na anglistykę i socjologię. I w zasadzie wszędzie miała wielkie szanse się dostać, gdyż zarówno wynik z polskiego, jak i angielskiego na poziomie rozszerzonym był po prostu rewelacyjny – powyżej 90%. Pozostawało złożyć dokumenty i spokojnie czekać na wyniki rekrutacji, a tymczasem uczciły wyniki matury, idąc na kolację do ulubionej pizzerii. Lilka zaproponowała, żeby dziadkowie uczestniczyli w tym rodzinnym świętowaniu, do czego nie trzeba ich było długo zachęcać. Piękny prezent – iphone, o którym od dawna marzyła – dali wnuczce kilka tygodni wcześniej, z okazji 18-ych urodzin. Ale, ku zaskoczeniu zarówno Lilki, jak i Kamili, podczas tej lipcowej kolacji obie otrzymały jeszcze jeden prezent: dwa bony, o wartości 500 zł każdy, do największej galerii handlowej w mieście.
Kamila już od wielu lat nie potrzebowała pomocy finansowej od rodziców, bo nawet w okresach niestabilnej pracy zarabiała wystarczająco, by nieźle sobie radzić. Dzięki temu mogła po niespełna 10 latach pracy zawodowej zamienić swoje pierwsze, dwupokojowe mieszkanie na komfortowe 80 m2 w wymarzonej lokalizacji, a potem urządzać i stopniowo doposażać działkę w Grotnikach. Ale rodzicom sprawiał przyjemność fakt, że od czasu do czasu mogą sprezentować coś córce i wnuczce. Najwyraźniej pomyślnie zdaną maturę Lilki potraktowali jako jedną z tych wyjątkowych okazji, by sypnąć groszem.
Od czasu rozmowy w Grotnikach ojciec nie pytał już o Artura. Widocznie uznał, że gdy wydarzy się coś istotnego, Kamila sama mu o tym powie. Ale te sprawy wciąż stały w miejscu, choć bardzo absorbowały jej myśli. Przeczuwała też, że niebawem coś ważnego się wydarzy. Coś niezależnego od niej.
I w końcu nadszedł TEN dzień. 9 lipca.
Na szczęście z początkiem lipca nastąpiło znaczące ocieplenie w pogodzie. Termometry znów wskazywały powyżej 20 st. C, a znacznie wyższą temperaturę od tej zewnętrznej odnotowała Kamila we własnym mieszkaniu, gdy Lila nareszcie otrzymała wyniki matury. Okazało się, że tym razem trafnie oceniła sytuację – egzamin zdała świetnie, a uśredniony wynik z sześciu egzaminów pisemnych, do których przystępowała, wyniósł ponad 80%, z czego najsłabiej zdała… matematykę, co automatycznie zamknęło sprawę studiowania informatyki. Zdecydowała, że będzie aplikowała na dziennikarstwo na Wydziale Filologicznym, a oprócz tego także na anglistykę i socjologię. I w zasadzie wszędzie miała wielkie szanse się dostać, gdyż zarówno wynik z polskiego, jak i angielskiego na poziomie rozszerzonym był po prostu rewelacyjny – powyżej 90%. Pozostawało złożyć dokumenty i spokojnie czekać na wyniki rekrutacji, a tymczasem uczciły wyniki matury, idąc na kolację do ulubionej pizzerii. Lilka zaproponowała, żeby dziadkowie uczestniczyli w tym rodzinnym świętowaniu, do czego nie trzeba ich było długo zachęcać. Piękny prezent – iphone, o którym od dawna marzyła – dali wnuczce kilka tygodni wcześniej, z okazji 18-ych urodzin. Ale, ku zaskoczeniu zarówno Lilki, jak i Kamili, podczas tej lipcowej kolacji obie otrzymały jeszcze jeden prezent: dwa bony, o wartości 500 zł każdy, do największej galerii handlowej w mieście.
Kamila już od wielu lat nie potrzebowała pomocy finansowej od rodziców, bo nawet w okresach niestabilnej pracy zarabiała wystarczająco, by nieźle sobie radzić. Dzięki temu mogła po niespełna 10 latach pracy zawodowej zamienić swoje pierwsze, dwupokojowe mieszkanie na komfortowe 80 m2 w wymarzonej lokalizacji, a potem urządzać i stopniowo doposażać działkę w Grotnikach. Ale rodzicom sprawiał przyjemność fakt, że od czasu do czasu mogą sprezentować coś córce i wnuczce. Najwyraźniej pomyślnie zdaną maturę Lilki potraktowali jako jedną z tych wyjątkowych okazji, by sypnąć groszem.
Od czasu rozmowy w Grotnikach ojciec nie pytał już o Artura. Widocznie uznał, że gdy wydarzy się coś istotnego, Kamila sama mu o tym powie. Ale te sprawy wciąż stały w miejscu, choć bardzo absorbowały jej myśli. Przeczuwała też, że niebawem coś ważnego się wydarzy. Coś niezależnego od niej.
I w końcu nadszedł TEN dzień. 9 lipca.