27-08-2021, 21:10
Ja jestem spokojna, taka łagodna jak baranek wręcz i nie do poznania, bo nic mnie nie rusza, mogą bomby spadać, a ja jakbym miała to wszystko daleko gdzieś
To jest uczucie nie pustki jak piszesz, ale takiego jakby wyrzucenia z siebie wszystkiego - i złych i dobrych emocji, jakbym była pustą kartką, na której dopiero zacznie pojawiać się treść. Nie wymagam od siebie, nie myślę co powinnam, czego nie - trwam jakby w zawieszeniu, w bezruchu, choć poruszam się, czasami chodzę po domu lub po ogrodzie bez celu, czuję się lekka, jakbym płynęła. Fajne uczucie
Gdybym miała opisać jak sobie wyobrażam lewitację mnichów to właśnie tak się czuję - joga to daje, bo medytacja jest dla mnie osobiście jej ważną częścią. Czasami mam przed oczami obraz, jaki pojawiał się w mojej głowie podczas czytania lektury o buddyjskim ośrodku do którego trafiła grupa młodych, chorych osób - niestety nie pamietam tytułu, bo to było w czasach gimnazjalnych. Ten ośrodek w książce znajdował się na skraju lasu, obok były mury dawnej światyni buddyjskiej, wszędzie zapach kwiatów, kadzideł. To miejsce w moim wyobrażeniu po przeczytaniu tej książki dawało ukojenie dla duszy i uzdrowienie dla ciała - tak się właśnie czuję. W obecnym świecie wydaje się to wręcz nierealne.
To jest uczucie nie pustki jak piszesz, ale takiego jakby wyrzucenia z siebie wszystkiego - i złych i dobrych emocji, jakbym była pustą kartką, na której dopiero zacznie pojawiać się treść. Nie wymagam od siebie, nie myślę co powinnam, czego nie - trwam jakby w zawieszeniu, w bezruchu, choć poruszam się, czasami chodzę po domu lub po ogrodzie bez celu, czuję się lekka, jakbym płynęła. Fajne uczucie
Gdybym miała opisać jak sobie wyobrażam lewitację mnichów to właśnie tak się czuję - joga to daje, bo medytacja jest dla mnie osobiście jej ważną częścią. Czasami mam przed oczami obraz, jaki pojawiał się w mojej głowie podczas czytania lektury o buddyjskim ośrodku do którego trafiła grupa młodych, chorych osób - niestety nie pamietam tytułu, bo to było w czasach gimnazjalnych. Ten ośrodek w książce znajdował się na skraju lasu, obok były mury dawnej światyni buddyjskiej, wszędzie zapach kwiatów, kadzideł. To miejsce w moim wyobrażeniu po przeczytaniu tej książki dawało ukojenie dla duszy i uzdrowienie dla ciała - tak się właśnie czuję. W obecnym świecie wydaje się to wręcz nierealne.