10-10-2021, 15:22
Lady of Dreams coś w tym jest. Związki "kosztują" nas wiele energii, to dawanie od siebie i oczywiście też branie i, w sytuacji kiedy jest zrównoważone to można mówić o tym, że ta energia gdzieś w jakiś sposób "nie ucieka" od nas. Ale życie nie jest takie oczywiste, są kłótnie, problemy, nieudane związki i to nas kosztuje wiele energii. Rzeczywiście łatwiej byłoby wówczas gdybyśmy były same. Jako dziecko wyobrażałam sobie siebie dorosłą i samą z wyboru - nie samotną. Po prostu szczęśliwą. Wydarzyło się inaczej.
Z jednej strony jest tak jak napisałam, że związki kosztują nas wiele energii, ale, z drugiej, dają możliwość zrozumienia drugiego człowieka, bo dla mnie bycie tarocistą i numerologiem to trochę bycie przewodnikiem. Tak to traktuję, bo nie mówią klientowi co będzie w jego życiu na 100%, przecież jego działania mogą się zmienić, Tarot doradza, wskazuje możliwe skutki w przypadku wyboru konkretnej decyzji, jednak często są to rady, które mogą udzielać bo sama czegoś dosiadczyłam i wówczas to, co pokazują karty jest mi bliskie i znajome. Przykład: mogę powiedzieć klientce, że w jej związku nie ma harmonii i równowagi między dawaniem i braniem. Tak pokażą karty. Ale wiem, bo jestem mężatką, że taki związek nie da dobrych owoców. To droga w ślepą uliczkę. Gdybym tego nie przeżyła to pewnie nie wiedziałabym, może dopytywałabym karty co zrobić, jak ożywić uczucia w czyjejś relacji, a tak wiem, że nie da się. One są lub nie - tyle i niestety aż tyle wiem z życia we dwoje.
Nasze życie i doświadczenia to lekcje. Czasem trudne, uczące pokory. Dają mądrość życiową, jakiej nie da najlepsze studium czy szkoła Tarota. W połączeniu z nauką i wiedzą, intuicją i sympatią do pracy z ludźmi daje to możliwość bycia przewodnikiem. W pewnym sensie czuję się "mądrzejsza" od osoby duchowej, która też może doradzać w kwestiach partnerskich, ale z racji celibatu (Z założenia obowiązującego kler, bo nie wnikam czy każdy ksiądz stosuje sie do tego ) to akurat duchowni są mniej doświadczeni życiowo od nas - wróżek
To, o czym piszesz Lady to dla mnie konieczność cenienia samotności. Takiej na co dzień i z wyboru. Patrzenia w siebie, we własną duszę, szukania czasu dla siebie, lubowania się w tym, cieszenia. Ja tego szukam każdego dnia. To rozwija wewnętrznie, pozwala wchodzić na wyższe etapy poznawania samego siebie i tez - mam nadzieję - rozwoju. Tak powinien rozwijać się człowiek, a zwłaszcza przewodnik. Jednak w momencie gdy dopada nas strzała Amora to nie warto uciekać - też jesteśmy ludźmi. Nasze życie zostało dokładnie zaplanowane przez duszę zanim tu przyszliśmy. Na poziomie emocji możemy to odczuwac i oczywiście wiele osób ceni sobie samotność z wyboru i to jest piękne i ważne. Ale nie na siłę. Samo sie układa Ja sama choć czuję się dobrze będąc w pojedynkę to wiem i zrozumiałam, że moja dusza wybrała sobie na to wcielenie konieczność budowania i nauki relacji z drugim człowiek. To trudne, bo nie mam doświadczenia w tym - tak czuję i tak pokazały mi liczby w moim portrecie. Zawodzę nie raz i odnosze porażkę, ale jyyednak tę lekcję odrabiam. Mam w pamięci samotne życie sprzed wieków i jego pozostałościa jest to szukanie bycia sam na sam, chodzenie na długie spacery, joga, medytacja, góry itd. Nie zrezygnuję z tego, bo dzięki temu czuję się rozwinięta, na tyle mądra, choć jeszcze bardzo daleko mi przecież , ale na tyle by móc pracować z kartami.
Z jednej strony jest tak jak napisałam, że związki kosztują nas wiele energii, ale, z drugiej, dają możliwość zrozumienia drugiego człowieka, bo dla mnie bycie tarocistą i numerologiem to trochę bycie przewodnikiem. Tak to traktuję, bo nie mówią klientowi co będzie w jego życiu na 100%, przecież jego działania mogą się zmienić, Tarot doradza, wskazuje możliwe skutki w przypadku wyboru konkretnej decyzji, jednak często są to rady, które mogą udzielać bo sama czegoś dosiadczyłam i wówczas to, co pokazują karty jest mi bliskie i znajome. Przykład: mogę powiedzieć klientce, że w jej związku nie ma harmonii i równowagi między dawaniem i braniem. Tak pokażą karty. Ale wiem, bo jestem mężatką, że taki związek nie da dobrych owoców. To droga w ślepą uliczkę. Gdybym tego nie przeżyła to pewnie nie wiedziałabym, może dopytywałabym karty co zrobić, jak ożywić uczucia w czyjejś relacji, a tak wiem, że nie da się. One są lub nie - tyle i niestety aż tyle wiem z życia we dwoje.
Nasze życie i doświadczenia to lekcje. Czasem trudne, uczące pokory. Dają mądrość życiową, jakiej nie da najlepsze studium czy szkoła Tarota. W połączeniu z nauką i wiedzą, intuicją i sympatią do pracy z ludźmi daje to możliwość bycia przewodnikiem. W pewnym sensie czuję się "mądrzejsza" od osoby duchowej, która też może doradzać w kwestiach partnerskich, ale z racji celibatu (Z założenia obowiązującego kler, bo nie wnikam czy każdy ksiądz stosuje sie do tego ) to akurat duchowni są mniej doświadczeni życiowo od nas - wróżek
To, o czym piszesz Lady to dla mnie konieczność cenienia samotności. Takiej na co dzień i z wyboru. Patrzenia w siebie, we własną duszę, szukania czasu dla siebie, lubowania się w tym, cieszenia. Ja tego szukam każdego dnia. To rozwija wewnętrznie, pozwala wchodzić na wyższe etapy poznawania samego siebie i tez - mam nadzieję - rozwoju. Tak powinien rozwijać się człowiek, a zwłaszcza przewodnik. Jednak w momencie gdy dopada nas strzała Amora to nie warto uciekać - też jesteśmy ludźmi. Nasze życie zostało dokładnie zaplanowane przez duszę zanim tu przyszliśmy. Na poziomie emocji możemy to odczuwac i oczywiście wiele osób ceni sobie samotność z wyboru i to jest piękne i ważne. Ale nie na siłę. Samo sie układa Ja sama choć czuję się dobrze będąc w pojedynkę to wiem i zrozumiałam, że moja dusza wybrała sobie na to wcielenie konieczność budowania i nauki relacji z drugim człowiek. To trudne, bo nie mam doświadczenia w tym - tak czuję i tak pokazały mi liczby w moim portrecie. Zawodzę nie raz i odnosze porażkę, ale jyyednak tę lekcję odrabiam. Mam w pamięci samotne życie sprzed wieków i jego pozostałościa jest to szukanie bycia sam na sam, chodzenie na długie spacery, joga, medytacja, góry itd. Nie zrezygnuję z tego, bo dzięki temu czuję się rozwinięta, na tyle mądra, choć jeszcze bardzo daleko mi przecież , ale na tyle by móc pracować z kartami.