10-10-2021, 16:09
Dziękuję Hazar
Pięknie i prawdziwie to wszystko opisałaś. Jestem trochę jak pogubione we mgle dziecko, które chciałoby coś zrobić, ale ta mgła nie pozwala iść w żadną stronę. To, co kuleje i boli odganiam, uciekając w pracę i szukając jej coraz więcej. Związki to moja słabiutka strona....
Ta trzecia osoba jest właśnie w mojej energii, a ja dodatkowo odczuwam, że wciąga mnie we własną. Nie chcę Go spotykać, a mam wrażenie, że się "uczepił" i tak jakoś nie umiem "odciąć tego od siebie". Wprasza się do mojej energii, życia, wchodzi drzwiami, a jak się nie da to oknem. Ale... jest ciepły, czuły, miły, tylko, że ja mu nie ufam i nie wierzę że ma uczucia. Gdybym była sama, po rozstaniu to również nie ufałabym zapewne, bo intuicja mi tak podpowiada. Chcę go "odciąć" i robię to, ale można oszukać dzień, zmęczyć się nawałem pracy, treningiem, bieganiem, ale w nocy są sny i od nich nie ucieknę.
Czy da się odciąć to? A może nie powinnam i niepotrzebnie się boję, bo dane nam jest coś przeżyć - tylko, że ja nie chcę być dziewczyną do romansu...
Mam wspaniałego męża i "tylko" uczucia wyparowały... Nie mam, o dziwo żalu, przyszło pogodzenie się z tym. Chcę odgonić smutek - masz rację. Zazdroszczę zakochanym ludziom na ulicy tego trzymania się za rękę, patrzenia sobie w oczy. Zazdroszczę dziewczynom/kobietom, które mają wynajęte mieszkania, "x" kg nadwagi i niegrzeczne dzieci, bo są szczęśliwe tak zwyczajnie w tej niedoskonałości i z mężem/partnerem u boku. Spią spokojnie. Ja mam piękny dom, dobrą prace, zdrowie, nowe buty gdy zechcę, z radością staję na wagę, ale... chmurka na czole jest coraz ciemniejsza i większa.
Dziękuję Ci pięknie Hazar. Czekam i tak myślę o słowach piosenki: "Czekanie me to Ty...." - tylko nie wiem kto i nie wiem czy warto...
Pięknie i prawdziwie to wszystko opisałaś. Jestem trochę jak pogubione we mgle dziecko, które chciałoby coś zrobić, ale ta mgła nie pozwala iść w żadną stronę. To, co kuleje i boli odganiam, uciekając w pracę i szukając jej coraz więcej. Związki to moja słabiutka strona....
Ta trzecia osoba jest właśnie w mojej energii, a ja dodatkowo odczuwam, że wciąga mnie we własną. Nie chcę Go spotykać, a mam wrażenie, że się "uczepił" i tak jakoś nie umiem "odciąć tego od siebie". Wprasza się do mojej energii, życia, wchodzi drzwiami, a jak się nie da to oknem. Ale... jest ciepły, czuły, miły, tylko, że ja mu nie ufam i nie wierzę że ma uczucia. Gdybym była sama, po rozstaniu to również nie ufałabym zapewne, bo intuicja mi tak podpowiada. Chcę go "odciąć" i robię to, ale można oszukać dzień, zmęczyć się nawałem pracy, treningiem, bieganiem, ale w nocy są sny i od nich nie ucieknę.
Czy da się odciąć to? A może nie powinnam i niepotrzebnie się boję, bo dane nam jest coś przeżyć - tylko, że ja nie chcę być dziewczyną do romansu...
Mam wspaniałego męża i "tylko" uczucia wyparowały... Nie mam, o dziwo żalu, przyszło pogodzenie się z tym. Chcę odgonić smutek - masz rację. Zazdroszczę zakochanym ludziom na ulicy tego trzymania się za rękę, patrzenia sobie w oczy. Zazdroszczę dziewczynom/kobietom, które mają wynajęte mieszkania, "x" kg nadwagi i niegrzeczne dzieci, bo są szczęśliwe tak zwyczajnie w tej niedoskonałości i z mężem/partnerem u boku. Spią spokojnie. Ja mam piękny dom, dobrą prace, zdrowie, nowe buty gdy zechcę, z radością staję na wagę, ale... chmurka na czole jest coraz ciemniejsza i większa.
Dziękuję Ci pięknie Hazar. Czekam i tak myślę o słowach piosenki: "Czekanie me to Ty...." - tylko nie wiem kto i nie wiem czy warto...