12-10-2021, 19:05
(12-10-2021, 18:11)Hazar napisał(a):(10-10-2021, 23:52)Selena napisał(a): Co myślicie o tym:
"Istnieje coś takiego jak „więzi seksualne” i chociaż chcemy w to wierzyć, po stosunku seksualnym nie jesteśmy całkowicie wolni od tej osoby, z którą seks uprawialiśmy."
Zgadza się Selena, każdy kontakt, a szczególnie seksualny zostawia na nas ślad, w postaci grzybów, bakterii, wirusów, pierwotniaków, wszelkiego rodzaju pasożytów.
Człowiek to mikrokosmos, skolonizowany przez różne "cywilizacje", z których jedne są ekspansywne i agresywne w zajmowanej przestrzeni, a inne pożyteczne i symbiotyczne.
Reszta to nienasycone Ego
Hazar oprócz bakterii, wirusów itd., które można usunąć, bo medycyna zna takie przypadki, jest coś więcej. Moja znajoma tak o tym mówi, że jest to "przynależność" do drugiego człowieka w takiej "formie i ilości" jaką na dany moment mu ofiarowaliśmy. Tylko, że nie zawsze dajemy i dostajemy po równo. A poza tym trzeba też wskazać, że odczucia ludzi są różne - dla jednych seks coś znaczy, inni traktują go przedmiotowo i jako formę rozrywki - przecież i tak można, jesteśmy różni. Co w takiej sytuacji z tą częścią wolności, którą oddaliśmy? Czy jedna strona "oddała" i zostało jej "zabrane", a druga owszem - wzięła, ale już swojej nie oddała? Co z energią, czy ona dąży do równowagi?
Jak myślicie?