3 miecze
- Mamo, jutro wracam do Łodzi – oznajmiła przez telefon Lilka łamiącym się głosem.
- Co się stało, Lila? Przecież mieliście być w Jantarze do czwartku? – zapytała zaniepokojona Kamila.
- Opowiem ci w domu. Nie mogę tu dłużej być z nimi. Chcę już wracać – głos Lili brzmiał w tym momencie rozpaczliwie, ale i stanowczo, co niewątpliwie oznaczało, że nie zmieni zdania do jutra. – Sprawdziłam rozkład, o 10-ej mam pociąg z Gdańska. Po 16-ej będę w Łodzi.
- Kochanie, ale co się stało? – zapytała Kamila, wychodząc z pubu, by lepiej skoncentrować się na rozmowie z córką. – Przecież tak się cieszyłaś na ten wyjazd i jak przedwczoraj rozmawiałyśmy, nawet nie zająknęłaś się na temat wcześniejszego powrotu… Proszę, powiedz mi, dlaczego teraz….
- Zawiodłam się, mamo – Kamila nie miała wątpliwości, że córka z trudem hamuje w tej chwili łzy.
- Na kim się zawiodłaś? Dlaczego? – Dopytywała Lilkę, czując, jak rozgoryczenie dziewczyny wzmaga w niej samej uczucie niepokoju.
- Na Julce…. I Michale. Ale na Julce bardziej.
Zapadła wymowna cisza. Kamila szybko pojęła, co mogło zajść. Julka – jedna z dwóch najlepszych przyjaciółek Lilki i Michał – do niedawna chłopak, czy też bardziej kandydat na chłopaka jej córki… Bo przez ostatni miesiąc często się spotykali i wyraźnie „iskrzyło”, co można było łatwo wyczytać z radosnej twarzy Lili, ilekroć wracała ze spotkań ze znajomymi, a potem już z samym Michałem.
Nietrudno było jej wyobrazić sobie, co przeżywała teraz Lilka. I doskonale rozumiała, że utrata chłopaka mogła być dla niej zdecydowanie mniej bolesna niż utrata przyjaciółki, z którą znały się od 6 lat.
- Mam pomysł, kochanie – powiedziała nagle. – Załatwię sobie dwa dni wolnego i jutro około południa przyjadę po Ciebie. Spędzimy razem 3 dni w Trójmieście. W końcu są wakacje, prawda? A my od roku nigdzie razem nie byłyśmy.
- Naprawdę? Dasz radę się wyrwać? – Lilka wyraźnie się ożywiła.
- Muszę. Ty jesteś ważniejsza niż TCE – powiedziała ciepło Kamila. – Nie mogę pozwolić na to, byś z ciężarem w sercu tłukła się sama pociągiem. I tak masz już ciężki plecak. A do tego przecież jeszcze śpiwór i namiot – celowo żartowała, chcąc polepszyć dziewczynie nastrój.
- Mamo… Dziękuję. Jesteś kochana – głos Lilki wciąż brzmiał smutno, ale pobrzmiewała w nim także ulga i wdzięczność.
- Będzie mi miło, gdy przypomnisz sobie o tym za 40 lat, zanim oddasz mnie do domu starców. – Żartowała dalej, ale też dodała poważnie: - Zadzwonię do ciebie jutro z trasy. Postaram się wyjechać najpóźniej o siódmej.
Po skończonej rozmowie wróciła do stolika. Usiadła obok Tomasza i wzięła go za rękę.
- Niestety czeka nas jutro bardzo wczesna pobudka, Tomku.
- Czyli jednak musisz ugasić jakiś rodzinny pożar? – Bardziej skonstatował niż zapytał.
- Chyba go wczoraj wykrakałeś – powiedziała Kamila, dopijając swojego drinka.
- Mamo, jutro wracam do Łodzi – oznajmiła przez telefon Lilka łamiącym się głosem.
- Co się stało, Lila? Przecież mieliście być w Jantarze do czwartku? – zapytała zaniepokojona Kamila.
- Opowiem ci w domu. Nie mogę tu dłużej być z nimi. Chcę już wracać – głos Lili brzmiał w tym momencie rozpaczliwie, ale i stanowczo, co niewątpliwie oznaczało, że nie zmieni zdania do jutra. – Sprawdziłam rozkład, o 10-ej mam pociąg z Gdańska. Po 16-ej będę w Łodzi.
- Kochanie, ale co się stało? – zapytała Kamila, wychodząc z pubu, by lepiej skoncentrować się na rozmowie z córką. – Przecież tak się cieszyłaś na ten wyjazd i jak przedwczoraj rozmawiałyśmy, nawet nie zająknęłaś się na temat wcześniejszego powrotu… Proszę, powiedz mi, dlaczego teraz….
- Zawiodłam się, mamo – Kamila nie miała wątpliwości, że córka z trudem hamuje w tej chwili łzy.
- Na kim się zawiodłaś? Dlaczego? – Dopytywała Lilkę, czując, jak rozgoryczenie dziewczyny wzmaga w niej samej uczucie niepokoju.
- Na Julce…. I Michale. Ale na Julce bardziej.
Zapadła wymowna cisza. Kamila szybko pojęła, co mogło zajść. Julka – jedna z dwóch najlepszych przyjaciółek Lilki i Michał – do niedawna chłopak, czy też bardziej kandydat na chłopaka jej córki… Bo przez ostatni miesiąc często się spotykali i wyraźnie „iskrzyło”, co można było łatwo wyczytać z radosnej twarzy Lili, ilekroć wracała ze spotkań ze znajomymi, a potem już z samym Michałem.
Nietrudno było jej wyobrazić sobie, co przeżywała teraz Lilka. I doskonale rozumiała, że utrata chłopaka mogła być dla niej zdecydowanie mniej bolesna niż utrata przyjaciółki, z którą znały się od 6 lat.
- Mam pomysł, kochanie – powiedziała nagle. – Załatwię sobie dwa dni wolnego i jutro około południa przyjadę po Ciebie. Spędzimy razem 3 dni w Trójmieście. W końcu są wakacje, prawda? A my od roku nigdzie razem nie byłyśmy.
- Naprawdę? Dasz radę się wyrwać? – Lilka wyraźnie się ożywiła.
- Muszę. Ty jesteś ważniejsza niż TCE – powiedziała ciepło Kamila. – Nie mogę pozwolić na to, byś z ciężarem w sercu tłukła się sama pociągiem. I tak masz już ciężki plecak. A do tego przecież jeszcze śpiwór i namiot – celowo żartowała, chcąc polepszyć dziewczynie nastrój.
- Mamo… Dziękuję. Jesteś kochana – głos Lilki wciąż brzmiał smutno, ale pobrzmiewała w nim także ulga i wdzięczność.
- Będzie mi miło, gdy przypomnisz sobie o tym za 40 lat, zanim oddasz mnie do domu starców. – Żartowała dalej, ale też dodała poważnie: - Zadzwonię do ciebie jutro z trasy. Postaram się wyjechać najpóźniej o siódmej.
Po skończonej rozmowie wróciła do stolika. Usiadła obok Tomasza i wzięła go za rękę.
- Niestety czeka nas jutro bardzo wczesna pobudka, Tomku.
- Czyli jednak musisz ugasić jakiś rodzinny pożar? – Bardziej skonstatował niż zapytał.
- Chyba go wczoraj wykrakałeś – powiedziała Kamila, dopijając swojego drinka.