08-12-2021, 23:48
Radziszewski Włodzimierz
Zdrada
Promień słońca, piękny, zalotny młodzieniec
natknął się w lesie na twe białe ciało.
Jął całować je, pieścić, aż spłonił cię rumieniec.
I posiadł cię, z rozkoszy na wpół omdlałą.
A ja, mąż-zazdrośnik ukryty w cieniu,
z wściekłości blednąc coraz bardziej,
przyglądałem w bezradnym milczeniu
tej bezgrzesznej zdradzie.
Zdrada
Promień słońca, piękny, zalotny młodzieniec
natknął się w lesie na twe białe ciało.
Jął całować je, pieścić, aż spłonił cię rumieniec.
I posiadł cię, z rozkoszy na wpół omdlałą.
A ja, mąż-zazdrośnik ukryty w cieniu,
z wściekłości blednąc coraz bardziej,
przyglądałem w bezradnym milczeniu
tej bezgrzesznej zdradzie.