28-04-2022, 02:29
Oczywiście pełna zgoda z tym, że brak reakcji Zachodu onieśmielił Putina i jego ludzi do agresji. Ale czy Ameryce jest na rękę ta agresja rosyjska? Dyskutowałbym głównie z tego względu, że Ameryka ma mnóstwo problemów wewnętrznych, o których długo by mówić- kwestie gospodarcze, LGBT, problemy z wielokulturowością, z imigrantami z Meksyku czy innych krajów Ameryki Środkowej, kryzys przywództwa, a przede wszystkim rywalizacja z Chinami na Pacyfiku. Ameryka już od lat prowadzi politykę zwrócenia się ku Pacyfikowi i została niejako "zmuszona" do powrotu do Europy. Biden świetnie wie, że jeśli USA nie obronią chociaż częściowo Ukrainy, a co dopiero krajów NATO w tym Polski, to Ameryka się skompromituje w Azji i przegra z Chinami. Japonia, Tajwan czy Korea Południowa zaczną sobie realnie zadawać pytania o gwarancję amerykańskich umów- i jeśli USA nie obronią państwa NATO- dowolnego- to Chiny będą miały wolną rękę w Azji i być może nawet zaryzykują wojnę- a na to Ameryka nie może sobie pozwolić. Dlatego polemizowałbym z sugestiami, że Ameryce ta wojna Rosji z Ukrainą jest na rękę. Wybitnie nie jest ona na rękę, bo wiąże ona ręce Ameryce w starciu z Chinami, które będą bardzo poważnym przeciwnikiem z różnych względów, o których też dużo by pisać. Owszem- Ameryka będzie sprzedawała swój gaz do Europy, ale to jest jeden z ostatnich celów angażowania się USA w Europę. Ameryka doskonale wie, że jeśli przysłowiowo odpuści sobie Europę, to będzie to dla krajów autorytarnych na całym świecie- w tym krajów Bliskiego Wschodu- że USA to "papierowy tygrys"- jak to obrazowo swego czasu mówił o tym kraju Mao Zedong. Dlatego Ameryka, ogłaszając tak ostre jednak sankcje, liczy na to, że "problem Rosji" będzie rozwiązany dość szybko i po pokonaniu, albo osłabieniu Rosji- szybko "wrócą" na Pacyfik. Czy to się USA uda? Jeśli byłaby interwencja NATO na Ukrainie w postaci propozycji pana Kaczyńskiego- uda się szybko. Ale to jest ryzykowny ruch. Rosja doskonale wie, że wbrew pozorom Zachód i USA chcą za wszelką cenę uniknąć ryzyka, niejako nie chcą "przeszarżować", wiedząc, że Rosja ma ten nieszczęsny atom i mnóstwo głowic jądrowych. Ale bez zdecydowanych działań, gwałtownych i szybkich- Rosja nie będzie pokonana. Niestety. ZSRR nie upadł z powodu "długofalowych" działań USA. Działania były błyskawiczne. Reagan od razu po objęciu urzędu w styczniu 1981 r. rozpoczął agresywny wyścig zbrojeń, dogadał się z Saudami co do cen ropy, wspierał wszystkie reżimy antykomunistyczne, dusząc Kreml od środka. Gospodarka radziecka nie mogła tego wytrzymać. To jest jedyny język, który rozumie Kreml- brutalna siła wojskowa i gospodarcza, szybkie działania- tak, żeby nie mieli czasu zareagować. Wiem, że polityka to też jest sztuka kalkulacji- ale z ludźmi pokroju Putina nie da się inaczej. Rosję- w odróżnieniu do Chin- da się zdusić i to zdanie podtrzymuję. Ale trzeba do tego odwagi.