28-05-2022, 06:52
Jasne, każda z tych liczb jest inna - i też inny jest powód, dla którego te właśnie liczby najczęściej mają problemy w związkach. Nikt nie jest z góry skazany na samotność, ale jednym jest łatwiej w relacjach, innym trudniej... z tego z czym miałam do czynienia, to wydaje mi się że najbardziej pod górkę mają tu jednak siódemki (czy to z całości, czy to z dnia).
Piątki - w przypadku tej wibracji problemem wydaje się zarówno obiektywna zmienność losu, jak i wewnętrzna skłonność która pcha do zmian. W przypadku piątek moim zdaniem (z tych trzech wibracji: 5,7,9) największą rolę gra PRZYPADEK (ew. szczęście). Jeśli piątki trafią na partnera, który wpasuje się w ich charakter i oczekiwania jak drugi kawałek puzzla, partnera który będzie dla nich pewnego rodzaju spokojną "kotwicą", a jednocześnie sprawi że nie będą się nudziły - to pomimo swojej chwiejności i zmienności mogą z nim naprawdę długo wytrwać, nawet do tzw. grobowej deski.
Siódemki - przepraszam jeśli kogoś urażę - z mojego doświadczenia są to zazwyczaj "święci cierpiętnicy", osoby w taki czy inny sposób poświęcające się. Siódemki są bowiem niezwykle (!!!) wrażliwe, nawet nadwrażliwe, a przy tym bardzo chętnie pomagające innym, wręcz czujące jakąś misję by pomagać. Tak jest zawsze, w codziennym życiu siódemek. Na ogół jednak ludzie nie są takimi samymi idealistami jak siódemki - i to sprawia, że często są one w jakiś sposób wykorzystywane.
I teraz jeśli dodamy do tego miłość lub przyjaźń - to już wiemy dlaczego siódemki najczęściej ze wszystkich wibracji tkwią w toksycznych związkach... po prostu dają się wykorzystywać.
Kobieta czy mężczyzna wchodzący w związek z misją "ja go/ją uratuję!" wobec osoby z różnorakimi brakami życiowymi, np. mającej nałóg, niezaradnej, mającej poważne problemy ze sobą, ciężką przeszłość, czy trudną sytuację rodzinną - to bardzo często będzie właśnie osoba z wyraźnymi siódemkami w dacie urodzenia. A to nie jest dobry prognostyk na długotrwały udany związek - a na pewno nie na związek, który będzie satysfakcjonował obie strony.
Siódemce jest bardzo trudno stworzyć trwały związek, ponieważ sama w sobie jest nadwrażliwa - a jednocześnie w relacjach ukierunkowana na osoby psychicznie niedojrzałe, mające problemy ze sobą. Przepraszam za porównanie, ale siódemki to takie osoby, które wybierając pieska dla siebie wybiorą najsłabsze szczenię z całego miotu - a potem cały czas cierpią, bo ich piesek jest taki słaby i często choruje, a one go tak kochają. Tak więc tworzone przez siódemkę związki już na starcie mają mnóstwo problemów, które z czasem tylko sie potęgują... ponieważ siódemki mają misję "zbawiania".
Dziewiątki - to zawsze zagadka. Osoby silne psychicznie, a jednocześnie wrażliwe emocjonalnie - więc specyficzne. Moim zdaniem jednak dziewiątki wcale nie sąj "skazane" na nieudany (bądź niesatysfakcjonujący) związek. Według mnie jest to wibracja, która by być szczęśliwa po prostu musi dojrzeć i trafić na "pokrewną duszę" - ale gdy to się stanie, to nie tylko że może stworzyć udany związek, lecz wręcz ten związek może być pełniejszy, dojrzalszy i bardziej wartościowy od innych!
Podam tutaj konkretny przykład, żeby zilustrować o co mi chodzi.
Kornel Filipowicz i Wisława Szymborska
On: 27. 10. 1913 = 2+4 = 6
Ona: 2. 7. 1923 = 2+4 = 6
Ile podobieństw w dacie urodzenia... ... a jednocześnie 9 i 2 z dnia.
Do czego zmierzam: On Skorpion, dziewiątka z dnia, szóstka z całości. Ona Rak, dwójka z dnia, szóstka z całości. Widać od razu pokrewieństwo dusz: oboje równocześnie potrzebowali bliskości, uczucia, ale jednocześnie bardzo dużej przestrzeni dla siebie, wolności. Równocześnie on był silny, ambitny, a ona słaba, uległa. Jak wyglądał ich związek? Poznali się w późniejszym wieku, nigdy ze sobą nie mieszkali, nie mieli wspólnych dzieci, każde potrzebowało pewnej przestrzeni dla siebie, swoich własnych spraw - a jednocześnie mieli dla siebie wzajemne silne uczucie, wspólnotę poglądów na życie, natychmiastowe zrozumienie, i nawzajem się uzupełniali. Potrafili się też spotkać w pół słowa, zrozumieć. (Przykład: On kochał koty, Ona nie miała z nimi nic wspólnego - a po jego śmierci napisała najpiękniejszy i najprawdziwszy wiersz o tym jak kot odczuwa śmierć swojego Pana, jaki tylko może być). Taka bardzo dojrzała, piękna miłość - to bardzo charakterystyczne dla dziewiątki... Jeśli ktoś zada sobie trud spojrzenia w przeszłość Filipowicza, to zauważy że On miał pewien magnetyzm, i od zawsze kobiety bardzo lgnęły do niego, ale jednocześnie zawsze unikał kobiet, które chciały być "zbyt blisko", przylgnąć... odrzucał je. W życiu liczyły sie dwie: Maria Jarema i Wisława Szymborska. Obie niezależne, każda na swój sposób ciekawa, indywidualna, mająca swój własny świat, wewnętrznie krucha, na zewnątrz silna.
Dziewiątka nie może żyć na co dzień z mimozą... taką która się uwiesi, nie ma własnego życia, zdania, jest zależna. Jeśli natomiast trafi na silną jednostkę - ale jednocześnie dobrą, wrażliwą, intelektualną - może stworzyć piękny związek na lata!
Seleno... tak to już chyba jest z nami, ludźmi, że każdy tęskni za tym czego nie ma... ja tęsknię za liczbami "twardymi" - 1, 4, 8 ... inni tęsknią za ciepłymi, miękkimi - 2, 3, 6 ... Nie można mieć w życiu wszystkiego - ale cudowne jest to, że ludzie są tak różni, i dobieramy sobie przyjaciół czy partnerów tak by nas uzupełniali, dopełniali... i razem tworzymy całość! Np. ja jestem miękką stabilną 6 z dnia i 33 z całości, a moja najlepsza przyjaciółka twardą i ruchliwą 8 z dnia i 5 z całości. Dawniej tęskniłam za tym, by mieć blisko siebie ludzi podobnych do mnie - myślałam: o, jakby mi się wtedy miło i gładko żyło, w zgodzie, spokoju i zrozumieniu he he he ... Dzisiaj rozumiem że to nie tak, że to wcale nie byłoby dobre, a człowiek instynktownie szuka u innych tego czego mu brakuje (we własnym charakterze), by dopasować sobie te życiowe puzzle i ułożyć cały obrazek.
Piątki - w przypadku tej wibracji problemem wydaje się zarówno obiektywna zmienność losu, jak i wewnętrzna skłonność która pcha do zmian. W przypadku piątek moim zdaniem (z tych trzech wibracji: 5,7,9) największą rolę gra PRZYPADEK (ew. szczęście). Jeśli piątki trafią na partnera, który wpasuje się w ich charakter i oczekiwania jak drugi kawałek puzzla, partnera który będzie dla nich pewnego rodzaju spokojną "kotwicą", a jednocześnie sprawi że nie będą się nudziły - to pomimo swojej chwiejności i zmienności mogą z nim naprawdę długo wytrwać, nawet do tzw. grobowej deski.
Siódemki - przepraszam jeśli kogoś urażę - z mojego doświadczenia są to zazwyczaj "święci cierpiętnicy", osoby w taki czy inny sposób poświęcające się. Siódemki są bowiem niezwykle (!!!) wrażliwe, nawet nadwrażliwe, a przy tym bardzo chętnie pomagające innym, wręcz czujące jakąś misję by pomagać. Tak jest zawsze, w codziennym życiu siódemek. Na ogół jednak ludzie nie są takimi samymi idealistami jak siódemki - i to sprawia, że często są one w jakiś sposób wykorzystywane.
I teraz jeśli dodamy do tego miłość lub przyjaźń - to już wiemy dlaczego siódemki najczęściej ze wszystkich wibracji tkwią w toksycznych związkach... po prostu dają się wykorzystywać.
Kobieta czy mężczyzna wchodzący w związek z misją "ja go/ją uratuję!" wobec osoby z różnorakimi brakami życiowymi, np. mającej nałóg, niezaradnej, mającej poważne problemy ze sobą, ciężką przeszłość, czy trudną sytuację rodzinną - to bardzo często będzie właśnie osoba z wyraźnymi siódemkami w dacie urodzenia. A to nie jest dobry prognostyk na długotrwały udany związek - a na pewno nie na związek, który będzie satysfakcjonował obie strony.
Siódemce jest bardzo trudno stworzyć trwały związek, ponieważ sama w sobie jest nadwrażliwa - a jednocześnie w relacjach ukierunkowana na osoby psychicznie niedojrzałe, mające problemy ze sobą. Przepraszam za porównanie, ale siódemki to takie osoby, które wybierając pieska dla siebie wybiorą najsłabsze szczenię z całego miotu - a potem cały czas cierpią, bo ich piesek jest taki słaby i często choruje, a one go tak kochają. Tak więc tworzone przez siódemkę związki już na starcie mają mnóstwo problemów, które z czasem tylko sie potęgują... ponieważ siódemki mają misję "zbawiania".
Dziewiątki - to zawsze zagadka. Osoby silne psychicznie, a jednocześnie wrażliwe emocjonalnie - więc specyficzne. Moim zdaniem jednak dziewiątki wcale nie sąj "skazane" na nieudany (bądź niesatysfakcjonujący) związek. Według mnie jest to wibracja, która by być szczęśliwa po prostu musi dojrzeć i trafić na "pokrewną duszę" - ale gdy to się stanie, to nie tylko że może stworzyć udany związek, lecz wręcz ten związek może być pełniejszy, dojrzalszy i bardziej wartościowy od innych!
Podam tutaj konkretny przykład, żeby zilustrować o co mi chodzi.
Kornel Filipowicz i Wisława Szymborska
On: 27. 10. 1913 = 2+4 = 6
Ona: 2. 7. 1923 = 2+4 = 6
Ile podobieństw w dacie urodzenia... ... a jednocześnie 9 i 2 z dnia.
Do czego zmierzam: On Skorpion, dziewiątka z dnia, szóstka z całości. Ona Rak, dwójka z dnia, szóstka z całości. Widać od razu pokrewieństwo dusz: oboje równocześnie potrzebowali bliskości, uczucia, ale jednocześnie bardzo dużej przestrzeni dla siebie, wolności. Równocześnie on był silny, ambitny, a ona słaba, uległa. Jak wyglądał ich związek? Poznali się w późniejszym wieku, nigdy ze sobą nie mieszkali, nie mieli wspólnych dzieci, każde potrzebowało pewnej przestrzeni dla siebie, swoich własnych spraw - a jednocześnie mieli dla siebie wzajemne silne uczucie, wspólnotę poglądów na życie, natychmiastowe zrozumienie, i nawzajem się uzupełniali. Potrafili się też spotkać w pół słowa, zrozumieć. (Przykład: On kochał koty, Ona nie miała z nimi nic wspólnego - a po jego śmierci napisała najpiękniejszy i najprawdziwszy wiersz o tym jak kot odczuwa śmierć swojego Pana, jaki tylko może być). Taka bardzo dojrzała, piękna miłość - to bardzo charakterystyczne dla dziewiątki... Jeśli ktoś zada sobie trud spojrzenia w przeszłość Filipowicza, to zauważy że On miał pewien magnetyzm, i od zawsze kobiety bardzo lgnęły do niego, ale jednocześnie zawsze unikał kobiet, które chciały być "zbyt blisko", przylgnąć... odrzucał je. W życiu liczyły sie dwie: Maria Jarema i Wisława Szymborska. Obie niezależne, każda na swój sposób ciekawa, indywidualna, mająca swój własny świat, wewnętrznie krucha, na zewnątrz silna.
Dziewiątka nie może żyć na co dzień z mimozą... taką która się uwiesi, nie ma własnego życia, zdania, jest zależna. Jeśli natomiast trafi na silną jednostkę - ale jednocześnie dobrą, wrażliwą, intelektualną - może stworzyć piękny związek na lata!
Seleno... tak to już chyba jest z nami, ludźmi, że każdy tęskni za tym czego nie ma... ja tęsknię za liczbami "twardymi" - 1, 4, 8 ... inni tęsknią za ciepłymi, miękkimi - 2, 3, 6 ... Nie można mieć w życiu wszystkiego - ale cudowne jest to, że ludzie są tak różni, i dobieramy sobie przyjaciół czy partnerów tak by nas uzupełniali, dopełniali... i razem tworzymy całość! Np. ja jestem miękką stabilną 6 z dnia i 33 z całości, a moja najlepsza przyjaciółka twardą i ruchliwą 8 z dnia i 5 z całości. Dawniej tęskniłam za tym, by mieć blisko siebie ludzi podobnych do mnie - myślałam: o, jakby mi się wtedy miło i gładko żyło, w zgodzie, spokoju i zrozumieniu he he he ... Dzisiaj rozumiem że to nie tak, że to wcale nie byłoby dobre, a człowiek instynktownie szuka u innych tego czego mu brakuje (we własnym charakterze), by dopasować sobie te życiowe puzzle i ułożyć cały obrazek.