11-08-2022, 18:12
Nim Orfeusz weźmie w ramiona…
kiedy nocka złamie światło dnia
a troski i pogoń za mirażami
rozpłyną się w wieczornej mgle
przywołasz z pamięci obraz pragnień…
zawołasz – a ja się zjawię w twoim śnie…
wiatrem nadlecę… nagość ciała przywitam…
musnę szmerem górskiego strumyka…
otoczę sierpem poświaty księżyca
wejdę raz… może dwa… może kilka…
wśliznę się przez niedomknięte okno
płatki doznań rozsypię na białej pościeli
co zapięte - rozepnę… a potem…
pieszczotami jabłuszka obficie obdzielę…
w intymnej komnacie zabrzmi preludium zbliżenia
uśmiechniesz się we śnie bezbronna jak dziecię
i szepniesz… co tam – niech się spełniają marzenia…
ośmielony przyzwolenia gestem we śnie obdaruję
tym - czego w życiu nie zaznałaś
przyjmiesz z rozkoszą i zawołasz – co tam zakazy…
łobuzuj do woli – ja zakazami się już nie przejmuję… !
Jan Murawko
kiedy nocka złamie światło dnia
a troski i pogoń za mirażami
rozpłyną się w wieczornej mgle
przywołasz z pamięci obraz pragnień…
zawołasz – a ja się zjawię w twoim śnie…
wiatrem nadlecę… nagość ciała przywitam…
musnę szmerem górskiego strumyka…
otoczę sierpem poświaty księżyca
wejdę raz… może dwa… może kilka…
wśliznę się przez niedomknięte okno
płatki doznań rozsypię na białej pościeli
co zapięte - rozepnę… a potem…
pieszczotami jabłuszka obficie obdzielę…
w intymnej komnacie zabrzmi preludium zbliżenia
uśmiechniesz się we śnie bezbronna jak dziecię
i szepniesz… co tam – niech się spełniają marzenia…
ośmielony przyzwolenia gestem we śnie obdaruję
tym - czego w życiu nie zaznałaś
przyjmiesz z rozkoszą i zawołasz – co tam zakazy…
łobuzuj do woli – ja zakazami się już nie przejmuję… !
Jan Murawko