Nie mam pojęcia dlaczego u mnie karty pokazały to w taki sposób. Ja sam mam naturalne podejście do rozwodu. W moich czasach kiedy się wychowywałem to było już coś zwykłego, aczkolwiek nie mam rozwodników w bliskiej rodzinie.
Nawet wydaje mi się, że kiedyś o tym rozmawiałem z Seleną, że nie dany jest nam partner na całe życie. To bardziej przymus religijny.
Czasem musimy po prostu przerobić lekcje karmiczne, nauczyć się jak najwięcej i jeśli życie będzie tego wymagało to pójść dalej. Tkwienie w związku bez miłości, na siłę, dla dobra innych nie przyniesie nic dobrego, wręcz odwrotnie. Dlatego uważam rozwód za coś ,,dobrego". Może nie sam rozwód jest czymś dobrym, ale możliwość wyboru i skorzystania z niego już tak. Na pewno niesie wiele bólu, więc jak najbardziej jest emocjonalny. Mało kto chyba rozstaje się z uśmiechem na ustach, że od dziś się nie kochamy i sobie weźmiemy rozwód. Tam jak najbardziej jest wiele emocji. Gniew, strach, wyrzuty, kłótnie o majtek. To jest często dla ludzi bardzo ciężkie wydarzenie, ale konieczne i może być bardzo pozytywnym zwrotem dla naszego rozwoju, bo pozwoli nam dalej się rozwijać we własnym kierunku. Myślę, że w większości przypadków to bardzo wyzwalające. W końcu ludzie chcą się od siebie odciąć i uwolnić. Taki jest cel rozwodu.
Cóż nie rozwiodłem się nigdy, więc nwm dokładnie co mógłbym wam powiedzieć, ale wolałbym się rozwieść niż tkwić w związku bez miłości, w którym każdego dnia będę się męczył i gnił od środka. Widzę po znajomych jak tkwią w związkach z przyzwyczajenia, dla różnych korzyści...taki rodzaj poczucia bezpieczeństwa chyba bardziej zatruwa życie niż je buduje.
Nawet wydaje mi się, że kiedyś o tym rozmawiałem z Seleną, że nie dany jest nam partner na całe życie. To bardziej przymus religijny.
Czasem musimy po prostu przerobić lekcje karmiczne, nauczyć się jak najwięcej i jeśli życie będzie tego wymagało to pójść dalej. Tkwienie w związku bez miłości, na siłę, dla dobra innych nie przyniesie nic dobrego, wręcz odwrotnie. Dlatego uważam rozwód za coś ,,dobrego". Może nie sam rozwód jest czymś dobrym, ale możliwość wyboru i skorzystania z niego już tak. Na pewno niesie wiele bólu, więc jak najbardziej jest emocjonalny. Mało kto chyba rozstaje się z uśmiechem na ustach, że od dziś się nie kochamy i sobie weźmiemy rozwód. Tam jak najbardziej jest wiele emocji. Gniew, strach, wyrzuty, kłótnie o majtek. To jest często dla ludzi bardzo ciężkie wydarzenie, ale konieczne i może być bardzo pozytywnym zwrotem dla naszego rozwoju, bo pozwoli nam dalej się rozwijać we własnym kierunku. Myślę, że w większości przypadków to bardzo wyzwalające. W końcu ludzie chcą się od siebie odciąć i uwolnić. Taki jest cel rozwodu.
Cóż nie rozwiodłem się nigdy, więc nwm dokładnie co mógłbym wam powiedzieć, ale wolałbym się rozwieść niż tkwić w związku bez miłości, w którym każdego dnia będę się męczył i gnił od środka. Widzę po znajomych jak tkwią w związkach z przyzwyczajenia, dla różnych korzyści...taki rodzaj poczucia bezpieczeństwa chyba bardziej zatruwa życie niż je buduje.