05-10-2022, 20:36
Podchodzi powoli...
Podchodzi powoli pod brzeg horyzontu
Światło, co ma w sobie siłę łagodzenia
Nieprzychylnych kantów zaklętych w milczeniu,
Rozkwitając barwą wychodzącą z cienia.
Coś się w nim przetwarza. Skrzydła? Szelest? Ciepło?
A może to tylko odkrycie radości,
Gdy latawce liści czas puszcza wciąż jeszcze,
Pląsów odkrywając cudnie lekki motyw.
Niech będzie przychylny dzień planom, zdarzeniom.
Przeobraża każdy promień słońca złoty.
Poszukując miejsca ogrzanego słowem,
By niedostrzegalnym tchnieniem złożyć podpis.
Maria Polak Maryla
Podchodzi powoli pod brzeg horyzontu
Światło, co ma w sobie siłę łagodzenia
Nieprzychylnych kantów zaklętych w milczeniu,
Rozkwitając barwą wychodzącą z cienia.
Coś się w nim przetwarza. Skrzydła? Szelest? Ciepło?
A może to tylko odkrycie radości,
Gdy latawce liści czas puszcza wciąż jeszcze,
Pląsów odkrywając cudnie lekki motyw.
Niech będzie przychylny dzień planom, zdarzeniom.
Przeobraża każdy promień słońca złoty.
Poszukując miejsca ogrzanego słowem,
By niedostrzegalnym tchnieniem złożyć podpis.
Maria Polak Maryla