13-10-2022, 15:00
Spacerek z dłuuuugim
Poranny spacer czas zacząć.
Choć nie chcę, to przecież muszę.
On wącha trawkę i krzaczek,
ja siłą budzę mą duszę.
Widoki miłe dla oka,
historia toczy się sama.
Pod nosem wyrosła szkoła.
Codziennie widzę od rana,
jak ciągną noga za nogą.
Rodzic ponagla cierpliwie
(przyśpieszyć dziwnie nie mogą)
nie liczą się dla nich chwile.
-Czy wziąłeś kapcie na zmianę
i bony na obiad w szkole?
A czapkę? Drugie śniadanie?
Ciągniesz się, jak mucha w smole!
Babcia za rączkę prowadzi
malucha z zaspaną miną.
Paluszek do buzi wsadził...
Mijając chłopca z dziewczyną
słyszę, jak szepczą zawzięcie:
-Red Bulla wypijmy później,
a teraz wypalmy "skręcik".
(pewnie na lekcje się spóźnią)
Dalej ostrożnie, powoli
wysiada z auta staruszek.
Chłopczyk się za nim gramoli
marudząc: - Boli mnie brzuszek.
Ciągnie tornister z mozołem
z wyrzutem na dziadka zerka.
-Idź dziadku za mnie do szkoły.
Przyjdę, gdy skończy się przerwa.
Mija nas horda młodzieży
i cały chodnik zajmują.
My wolno, oni się śpieszą.
W grupie bezkarnie się czują.
Czym bliżej do gmachu szkoły
gwar jakby, malał, przycichał.
Dłuuuugi też drepce powoli...
-Wracamy? Koniec na dzisiaj?
autor Bella Jagódka
Poranny spacer czas zacząć.
Choć nie chcę, to przecież muszę.
On wącha trawkę i krzaczek,
ja siłą budzę mą duszę.
Widoki miłe dla oka,
historia toczy się sama.
Pod nosem wyrosła szkoła.
Codziennie widzę od rana,
jak ciągną noga za nogą.
Rodzic ponagla cierpliwie
(przyśpieszyć dziwnie nie mogą)
nie liczą się dla nich chwile.
-Czy wziąłeś kapcie na zmianę
i bony na obiad w szkole?
A czapkę? Drugie śniadanie?
Ciągniesz się, jak mucha w smole!
Babcia za rączkę prowadzi
malucha z zaspaną miną.
Paluszek do buzi wsadził...
Mijając chłopca z dziewczyną
słyszę, jak szepczą zawzięcie:
-Red Bulla wypijmy później,
a teraz wypalmy "skręcik".
(pewnie na lekcje się spóźnią)
Dalej ostrożnie, powoli
wysiada z auta staruszek.
Chłopczyk się za nim gramoli
marudząc: - Boli mnie brzuszek.
Ciągnie tornister z mozołem
z wyrzutem na dziadka zerka.
-Idź dziadku za mnie do szkoły.
Przyjdę, gdy skończy się przerwa.
Mija nas horda młodzieży
i cały chodnik zajmują.
My wolno, oni się śpieszą.
W grupie bezkarnie się czują.
Czym bliżej do gmachu szkoły
gwar jakby, malał, przycichał.
Dłuuuugi też drepce powoli...
-Wracamy? Koniec na dzisiaj?
autor Bella Jagódka