01-12-2022, 00:30
Sławecki Maksymilian
Mysl
Kroczyłem ścieżkami przeszłości w pustej złości swej nagości
Przemilczałem wszystkie trudy znoje wielkie jako mury
Nie wiedziałem co to przyszłość co mnie czeka na co czeka
Myliłem się w wszystkich wypowiedzianych zdaniach
We wszystkim czego przyroda mi nie dała
Smutek światłość miłość mas wszystko to uciekło tak
Jak gdyby zatrzymał się ten boski świat
Czar krańcowego wytchnienia dawał tylko chwile zmartwienia
Usta umysł ręce nogi wciąż dążyły do odnowy
Lecz nie prosta rzecz w tym jest ze się zwykłym człekiem jest
Ze ciągłości sznur monotonni wciąż przestrzega w swej agonii
Ze ten podły halny wiatr daje w sercu ciągły znak
Ciągłą Blizne odnawiając wciąż do grobu Cię wtłaczając
Bo co platoniczny znak tobie w duchu może dać
Przejdzie niczym struna pośród stu urwanych dzisiaj Nas
I upadniesz na kolana prosząc Pana prosząc Pana
Czas się ciągnie brnie wciąż w nicość czarną dziurę
Podkopując pod śródstopiem boleśnie wszak
Nie powstaniesz nie zaradzisz nie uchwycisz nie poradzisz
Jeśli Twoje serce dusza platonicznie się porusza
Poruszając tylko usta niczym karawana pusta
Walcz i pragnij smiej się płacz nie oddawaj łatwo nas
Nie oblekaj w słowa złote nie poczytaj jako nowe nie zagarniaj tez cudzego
Bo to wszystko wciąż do złego
Kochaj pragnij i Pożądaj swej miłości która droga nade wszystko
Śmierć pokona płacz pocieszy dusze Twa w smutku wyleczy
Walcz i Trwaj bo to jest największy ziemski dar…
Mysl
Kroczyłem ścieżkami przeszłości w pustej złości swej nagości
Przemilczałem wszystkie trudy znoje wielkie jako mury
Nie wiedziałem co to przyszłość co mnie czeka na co czeka
Myliłem się w wszystkich wypowiedzianych zdaniach
We wszystkim czego przyroda mi nie dała
Smutek światłość miłość mas wszystko to uciekło tak
Jak gdyby zatrzymał się ten boski świat
Czar krańcowego wytchnienia dawał tylko chwile zmartwienia
Usta umysł ręce nogi wciąż dążyły do odnowy
Lecz nie prosta rzecz w tym jest ze się zwykłym człekiem jest
Ze ciągłości sznur monotonni wciąż przestrzega w swej agonii
Ze ten podły halny wiatr daje w sercu ciągły znak
Ciągłą Blizne odnawiając wciąż do grobu Cię wtłaczając
Bo co platoniczny znak tobie w duchu może dać
Przejdzie niczym struna pośród stu urwanych dzisiaj Nas
I upadniesz na kolana prosząc Pana prosząc Pana
Czas się ciągnie brnie wciąż w nicość czarną dziurę
Podkopując pod śródstopiem boleśnie wszak
Nie powstaniesz nie zaradzisz nie uchwycisz nie poradzisz
Jeśli Twoje serce dusza platonicznie się porusza
Poruszając tylko usta niczym karawana pusta
Walcz i pragnij smiej się płacz nie oddawaj łatwo nas
Nie oblekaj w słowa złote nie poczytaj jako nowe nie zagarniaj tez cudzego
Bo to wszystko wciąż do złego
Kochaj pragnij i Pożądaj swej miłości która droga nade wszystko
Śmierć pokona płacz pocieszy dusze Twa w smutku wyleczy
Walcz i Trwaj bo to jest największy ziemski dar…