20-01-2023, 01:26
Sikora Aleksandra
Trzy stany skupienia
Kiedy Cię nie ma
Ja tkwię w nieśmiertelnej
Zwykłej jak dom, drzewo, ziemia
W ciepłej rutynie codzienności
W skromnej, subtelnej
W mojej radości
Kiedy wiem, że mam Ciebie
Że nie rozpływasz sie jak powietrze
Wiatrem targane jak złe wiersze
Wtedy płynę, jak obłok po niebie
Wtedy zanurzając sie w każdą Ciszę
Bicie serca, szelest słyszę
Nie śpię, nie jem, nie pojmuję
Nocą portret Twój maluję
Opisuję Twoje dłonie
Strzelam wyobraźnią w skronie
Odlatuję
Jest jeszcze stan trzeci
Najgorszy – niepewność
Gdy z jednej strony słońce świeci
A za nim niespokojna ciemność
Kiedy jesteś, lecz duchem Cie nie ma
W sercu tkwi wojna
Brak chęci istnienia
Śmieję sie płaczę, opadam, lecę
Gasnącą próbuję ocalić świecę
I na kawałki rozkładam swe ciało
By sie przekonać, że to wciąż mało
Więc żyły ze strachu drżące otwieram
Umieram
Po śmierci wchodzę w stan odnowy
Spokojny świat
Mój, cichy, zdrowy
Wolny od krat
Życie – utopia słodka
Póki uśmiechu Twojego nie spotkam
Trzy stany skupienia
Kiedy Cię nie ma
Ja tkwię w nieśmiertelnej
Zwykłej jak dom, drzewo, ziemia
W ciepłej rutynie codzienności
W skromnej, subtelnej
W mojej radości
Kiedy wiem, że mam Ciebie
Że nie rozpływasz sie jak powietrze
Wiatrem targane jak złe wiersze
Wtedy płynę, jak obłok po niebie
Wtedy zanurzając sie w każdą Ciszę
Bicie serca, szelest słyszę
Nie śpię, nie jem, nie pojmuję
Nocą portret Twój maluję
Opisuję Twoje dłonie
Strzelam wyobraźnią w skronie
Odlatuję
Jest jeszcze stan trzeci
Najgorszy – niepewność
Gdy z jednej strony słońce świeci
A za nim niespokojna ciemność
Kiedy jesteś, lecz duchem Cie nie ma
W sercu tkwi wojna
Brak chęci istnienia
Śmieję sie płaczę, opadam, lecę
Gasnącą próbuję ocalić świecę
I na kawałki rozkładam swe ciało
By sie przekonać, że to wciąż mało
Więc żyły ze strachu drżące otwieram
Umieram
Po śmierci wchodzę w stan odnowy
Spokojny świat
Mój, cichy, zdrowy
Wolny od krat
Życie – utopia słodka
Póki uśmiechu Twojego nie spotkam