20-01-2023, 14:56
Rzuchowska Tamara
Brzózka.
Moje dziecięce
i młode lata,
wiatr jej gałęzie wiotkie
coraz wyżej splata,
deszcz rzęsiście ją zrasza,
kroplą deszczu zatrzymaną
na skraju listeczka
srebrzy perliście
w blasku porannego słoneczka...
Biała kora,
czysta nieskazitelnie,
serce nożem wyryte
słodką żywicą spływa,
ptak szczebioce
w szumiącej koronie.
Brzózka liści szelestem
szepce cichutko do mnie,
o miłości opowiada,
o wiośnie,
ptaków rozmowy powtarza.
Koroną srebrnych liści
cień w skwarny dzień
wokół roztacza,
przyjemny,
słodki chłód...
Wokół wilgotne źdźbła
wysokich traw
i mech puszysty, miękki,
wspaniały
w upojnym cieniu relaks
i motyl biały,
tuż nad głową...
i Ty,
na trawie,
tuż obok...
A ponad nami
i liściem brzozowym,
białe baranki się cieszą
błękitnym niebem majowym.
Brzózka.
Moje dziecięce
i młode lata,
wiatr jej gałęzie wiotkie
coraz wyżej splata,
deszcz rzęsiście ją zrasza,
kroplą deszczu zatrzymaną
na skraju listeczka
srebrzy perliście
w blasku porannego słoneczka...
Biała kora,
czysta nieskazitelnie,
serce nożem wyryte
słodką żywicą spływa,
ptak szczebioce
w szumiącej koronie.
Brzózka liści szelestem
szepce cichutko do mnie,
o miłości opowiada,
o wiośnie,
ptaków rozmowy powtarza.
Koroną srebrnych liści
cień w skwarny dzień
wokół roztacza,
przyjemny,
słodki chłód...
Wokół wilgotne źdźbła
wysokich traw
i mech puszysty, miękki,
wspaniały
w upojnym cieniu relaks
i motyl biały,
tuż nad głową...
i Ty,
na trawie,
tuż obok...
A ponad nami
i liściem brzozowym,
białe baranki się cieszą
błękitnym niebem majowym.