30-03-2012, 10:29
katarynka napisał(a):Mia napisał(a):Chodzi mi o to, że energia, przekazywana przez karty powinna być w obu przypadkach taka sama: zarówno u mnie, jak u tarocistki. A tu, nie dość, że jest inna, to jeszcze jest skrajnie odmienna... Czy może tu być na rzeczy fakt, iż jestem w tę sprawę zaangażowana emocjonalnie (i, jak już pisałam, widzę jej rozwinięcie w czarnych barwach) ?
Zgadzam się Mia, powinna być. Ale często nie jest. Choć - tu się z Tobą całkowicie zgadzam - nie powinno to się zdarzać. A jednak w realu bywa różnie i może na to wpływać bardzo wiele czynników. Z doswiadczenia wiem, że jesli mamy emocjonalny stosunek do sprawy to wyłażą karty dokładnie pokazujące ten stosunek. Myślę, ze to zagrało u Ciebie.
Wrozka przeciez tez czlowiek, moze miec gorszy czy lepszy dzien. Mysle, ze jesli masz zaufanie do twojej wrozki,skoro wiele razy wywrozyla ci rzeczy , ktore sie sprawdzily Mia, to powinnas sie trzymac tego co ona "widzi" w kartach. Sama nawet nie powinnas pytac o te sprawe. U ciebie zawsze beda wychodzily zle karty , bo z taka negatywna energia je wyciagasz, ze malo prawdopodobne jest abys wyciagnela inne karty. Poza tym jest to sprawa, ktora, jak widac jest przeciagnieta w czasie i zweryfikowanie jej jest na razie nie mozliwe.Za jakis czas sie dowiesz prawdy.
Podam ci taki przyklad z mojego zycia. Chodzilam od lat do mojej ukochanej Gieni. Ona wywrozyla mi wiele wydarzen , ktore sie sprawdzily...szybcije lub wolniej....ale zawsze bylo tak jak mowila Gienia. Czasem nawet sprzeczalam sie z nia , mowilam..."Nieeee...to nie mozliwe, pani Gieniu..." upieralam sie. Wychodzilam od niej i czasem myslalm "Oj, chyba sie dzisiaj mojej Geni cos pokickalo" , dalej nie wierzac w to co powiedziala. A potem bylo tak jak mowila. Sprawdzalo sie zawsze!Zwlaszcza to czemu bardzo zaprzeczalam.
Kilka lat temu bylam juz po kolejnym rozejsciu z Brianem , minelo juz kilka dobrych miesiecy jak nie bylismy razem. Bylam w Polsce, mysle, skocze do Gieni, zobacze co tam zobaczy w kartach. Gdy usiadlysmy do stolu , na ktorym rozkladala swoje karty, wrozyla w kuchni, mowie "Pani mi wyszuka w tych swoich kartach jakiegos facecika, pani Geniu...bo juz czas by bylo poznac kogos...". Gienia patrzy...i patrzy...i mowi..."Ale wie pani co..? ten pani byly facet...to on pania kocha...Wy jeszcze bedzie razem....". Ja sie zachnelam i mowie z przekonaniem "Oooo! Co to, to nie ! Na pewno z nim juz nie bede ! To nie moze byc on, panie Gieniu. To na pewno ktos inny...!". Genie patrzy w karty i jakby mniej przkonujaco, ale jednak trzyma sie swojego i mowi "Ale ja tu widze, ze to on... ten pani byly...bedzie jeszcze razem". Po czym szybko zmienila temat wrozby. Upieralam sie jeszcze ,ze na pewno to nie on , gotowa bylam reke dac sobie uciac , ze nie bede juz z Brianem. A po kilku miesiacach znowu z nim bylam. To jest tylko jeden z przykladow wrozby , w ktora nie wierzylam, a potem sie sprawdzila.