06-07-2024, 10:14
Fioletowy Kamień Cesarzy
Okazuje się, że wielkie imperia są jak wielkie skały.
W momencie otwarcia kopalni na Uralu i Ałtaju, na początku XIX wieku, rosyjscy carowie zajęli się wypełnianiem swoich pałaców Jaspisem i Malachitem.
Czas i odległość nie miały żadnego znaczenia.
Wyrwanie jednego bloku z góry zajęło ponad jedenaście lat.
Sto pięćdziesiąt cztery konie miały go ciągnąć do najbliższej rzeki na trzy tysiące mil podróży do Petersburga.
Wyrzeźbione według projektów zatwierdzonych przez Gabinet Cesarski, ogromne przedmioty wiktoriańskiego luksusu zostaną wysłane jako prezenty dyplomatyczne godne wielkości i pozornie nieograniczonych zasobów Imperium Rosyjskiego.
Wiele z nich pozostaje w Sali Malachitowej Ermitażu, gdzie ich ogromne rozmiary i ostra metaliczna zieleń na przemian sprawiają, że odwiedzający drżą i przerażają.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Osiemnaście wieków temu Rzymianie zrobili to samo.
Podążając śladami hellenistycznych królów Egiptu, dotarli do brzegu Morza Czerwonego, (docierając do) księżycowego krajobrazu (około 400 km na południowy wschód od Kairu), zwanego obecnie Gebel Abu Dukhan – Dymiącą Górą – gdzie panowała przemoc. (Tekst Browna ilustrują zdjęciami ze strony www.euratlas.net )
Ciepła mgła sprawia, że sama góra wydaje się płonąć.
W starożytności była to Góra Porphyry
Nieskończonym wysiłkiem i kosztami wyrzeźbiono ciemnoczerwony kamień z wysokich skał.
Następnie powoli przedostał się do Nilu i zszedł Nilem do Aleksandrii, gdzie został wysłany na ogromnych tratwach przez Morze Śródziemne.
Można by się spodziewać, że w piekielnym miejscu pracy, takim jak Góra Porphyry będzie gułag, w którym pracują wyłącznie niewolnicy i więźniowie.
Rzeczywiście, czasami duże grupy chrześcijan znajdowały się w niewoli w upalnej dolinie poniżej klifów.
Nie potrzebowali łańcuchów.
Powstrzymywała ich sama płonąca pustynia.
Niemniej jednak znajdujemy wiele dowodów na nieodpłatną siłę roboczą.
Nic dziwnego.
Praca z tak twardym kamieniem wymagała niemal magicznych umiejętności.
W legendach otaczających kopalnie chrześcijańscy kamieniarze przeciwstawiali moc Chrystusa okultystycznej wiedzy pogańskich „filozofów” – inżynierów i rzeźbiarzy zaznajomionych z pilnie strzeżonymi tajemnicami kamienia.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Ruiny świątyni Serapisa
Uwolniony z tych gór dzięki niewyobrażalnej pracy, Porphyry zalał świat rzymski.
W przeciwieństwie do surowej zieleni malachitu w carskiej Rosji, wprowadzenie Porphyry po prostu dodało wagi długotrwałym obrazom.
Samo słowo Porphyry (nasz „fioletowy”) pochodzi od sanskryckiego słowa pur-phur, oznaczającego płonące węgle.
Dla starożytnych Greków i Rzymian Porthyry nigdy nie był tylko twardą skałą.
To był zamrożony ogień i krew.
Jasne fioletowe szaty (bardziej ogniste niż nasze fiolety - bardziej przypominające jasny karmazyn) zawsze okrywały ciała silnych.
Ale fiolet nie zawsze oznacza „genialny” sukces.
Dla wojownika śmierć była także fioletową zasłoną – strumieniem jasnej krwi zalewającej oczy śmiertelnie rannych.
W świecie, w którym wielkość i krwawa śmierć często nieprzyjemnie zbliżały się do siebie, Porphyry był kamieniem o dwuznacznej symbolice.
W tak zwanym „późnym” imperium (od 300 r. n.e.) związek Porphyry z wielkością był wyraźny.
Cesarze byli przedstawiani jako „ludzie fioletu” – najbardziej niezłomni z silnych – tak jak Józef Wissarionowicz Stalin chciał być nazywany „Człowiekiem ze stali”.
Ale to zawsze była tylko połowa sukcesu.
Cesarze zmarli – wielu (umierających) było pokrytych krwią.
Męczennicy także zginęli.
Można sobie wyobrazić ich płynącą krew zamrożoną w ogromnych Porphyry płytach otaczających ich grobowce.
Porphyry mówił o krwi.
Późniejsze średniowieczne legendy chrześcijańskie przedstawiają tę stronę historii.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Posadzka w nawie bazyliki Santa Prasseda
Środek nawy kościoła Santa Prassede w Rzymie, miejsce, w którym (jak nam mówi) św. Praksedyna wycisnęła gąbkę, którą przed śmiercią wycierała krew męczenników, oznaczono w XII w. Porphyry okrągły (lub okrągła płytka podłogowa) - firma.
Ciemnofioletowe jezioro było świętą krwią zamienioną w kamień.
Tylko niezwykle potężne państwo mogło nadal rozwijać kopalnie Porphyry Góry.
Wraz z osłabieniem Cesarstwa Rzymskiego kopalnie zostały wstrzymane i nigdy nie wznowiły produkcji.
Około roku 350 n.e. mieszkańcy świata rzymskiego byli zmuszeni zadowolić się tym, co już posiadali.
Osiedlali się po całym Morzu Śródziemnym, aby strawić masę fioletowego kamienia pozostawionego na jego brzegach w czasach świetności imperium.
Rozpoczęły się szeroko zakrojone działania związane z recyklingiem odpadów.
Weźmy na przykład Rzym.
W miarę upływu wieków przedsiębiorczy artyści i inżynierowie pożerali nieporęczne pozostałości rzymskich kolumn, posągów, sarkofagów, a nawet dużych wanien.
Fragmenty Porphyry (boleśnie odłupane z połamanych bloków) zestawiono z innymi kamieniami półszlachetnymi, tworząc kolorowe chodniki, będące średniowiecznym odpowiednikiem szmacianych dywanów.
Na przełomie XII i XIII wieku rzymska rodzina Cosmati wyniosła tę umiejętność na niezapomniany poziom.
Każdy, kto w wieczornym świetle spojrzy na chodnik Santa Maria in Cosmedin, zobaczy Porphyry zmieszany z innymi kamieniami, aby stworzyć efekt przywracający pierwotne znaczenie tego słowa: tutaj Porphyry znów zmienił kolor na fioletowy – warstwa rozżarzonych węgli.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Chodnik w kościele Santa Maria in Cosmedin
Ale porfir został również zamieniony w kamień przez królewską chwałę.
Majestatyczne rotae (okręgi) w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie, starannie wyrzeźbione z gigantycznych rzymskich kolumn z Porphyry, były okrągłymi basenami majestatu.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
W Bazylice św. Piotra w Rzymie, kilka kroków od wejścia do nawy głównej, można podziwiać słynny „Porphyry krąg”, czyli ogromny dysk z Porphyry – wspaniałego marmuru w kolorze wina.
Tutaj Karol Wielki został koronowany na świętego cesarza w Boże Narodzenie 800 roku przez papieża Leona III.
W kościołach Rzymu, podobnie jak gdzie indziej, chodniki były czymś więcej niż tylko ozdobą.
Na tych ogromnych fioletowych medalionach zaznaczyli trasę procesji papieży, która osiągnęła swój punkt kulminacyjny.
Pośrodku nawy starego kościoła św. Piotra papieże (kiedy spotykali się ze Świętymi Cesarzami Rzymskimi) stali w fioletowym promieniu – kamiennym cieniu ich własnej, ponadimperialnej potęgi.
Ogólnie rzecz biorąc, obecność ponownie wykorzystanego Poprhyry najwyraźniej pokazała, gdzie gęsta krew imperium była najsilniej zakorzeniona wokół Morza Śródziemnego.
We Włoszech Porphyry był przede wszystkim kamieniem południa.
Przez cały XII i XIII wiek królowie Sycylii sięgali na wschód, aby usunąć z plaż Aleksandrii, gdzie nadal leżą porzucone, wielkie fioletowe sarkofagi, które obecnie widzimy w katedrze w Palermo.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Conradin i Fryderyk Badenii w oczekiwaniu na wyrok. Johann Heinrich Wilhelm Tischbein, 1785 Państwowe Muzeum Ermitażu, St. Petersburg.
Ostatni cesarz Konradin, wnuk cesarza sycylijskiego Fryderyka II, (po nieudanej próbie odzyskania władzy i ziem) został w 1268 roku ekskomunikowany i ścięty na pniu Porphyry kolumny.
Ale te kawałki Porphyry, choć bardzo naładowane, były tylko fragmentami górotworu, który niegdyś zalał świat rzymski.
Jeśli chcemy wiedzieć, gdzie w średniowieczu najlepiej przekonująco zachowało się dziedzictwo cesarskie Rzymu, musimy udać się nie do Rzymu i południowych Włoch, ale na wschód – do Konstantynopola, dzisiejszego Stambułu.
Od założenia w 324 r. przez cesarza Konstantyna (306–337) Konstantynopol jest największym składowiskiem kamienia w imperium.
Na placach, pałacach i kościołach gromadziły się Porphyry
Rzymscy cesarze Wschodu spoczywali w ogromnych Porphyry naczyniach, których początki sięgają czasów Aleksandra Wielkiego i jego następców w Egipcie.
Teraz stoją w kolejce przed Muzeum Archeologicznym w Stambule, ale kiedyś skąpani w migotliwym świetle lamp zapachowych, które stały w bocznych galeriach dużych kościołów.
Jak wiele innych rzeczy w tym wielkim mieście, były to stworzenia niemal magiczne.
Mówili o głębokiej przeszłości – przeszłości starszej niż Konstantyn, starszej nawet niż samo chrześcijaństwo.
W połowie XIV w. rosyjscy pielgrzymi z odległego Nowogrodu wciąż klękali przed nimi, „i choć [ci cesarze] nie byli świętymi, my, grzesznicy, całowaliśmy [ich]”.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Omphalion – Pępek Świata
To właśnie ciężar Porphyry wyróżnił władców Konstantynopola jako prawdziwych spadkobierców Rzymu.
Wyłożone były Porphyry.
Ich szaty lśniły płomieniami imperium.
Gdziekolwiek poszli, deptali po Porphyry.
W uprzywilejowanym narożniku Hagia Sophia Porphyry medalion, znacznie większy niż ten u św. Piotra, oznaczał miejsce koronacji cesarzy. Nazywano go Omphalion, „Pępek Świata”. Choć był otoczony barierkami, był całowany przez pielgrzymów z całego świata prawosławnego.
I nie tylko cesarze tam stali.
Pewnej nocy ksiądz zobaczył nikogo innego jak samą Dziewicę Maryję, klęczącą pośrodku tej ogromnej fioletowej kałuży, modlącą się o zbawienie wszystkich chrześcijan.
Cesarze Konstantynopola również urodzili się, dosłownie, „w purpurze”.
Komnatę narodzin cesarzowych w Wielkim Pałacu Konstantynopola opisała księżna Anna Komnena (1083–1153).
Z okien roztaczał się widok na Cieśninę Bosfor poprzez ogromne posągi byków i lwów, które zdobiły ogrody pałacowe.
Jego ściany, podłogę i czterospadowy dach wykonano z twardego Porphyry, „przypadkowo zdobytego w Rzymie przez byłych cesarzy”.
Według jednego z cesarzy, który wyszedł z fioletowego łona – Konstantyna VII Porfirogeneta: „urodzonego w purpurze” (905–959), wszyscy Bizantyjczycy słusznie nazywali Porphyry „Kamieniem Rzymskim”.
https://dzen.ru/a/X9znSSfOmCRaCfLo
https://dzen.ru/a/X-VQA4OA9w9IdtcG?sid=4122273314204559
Okazuje się, że wielkie imperia są jak wielkie skały.
W momencie otwarcia kopalni na Uralu i Ałtaju, na początku XIX wieku, rosyjscy carowie zajęli się wypełnianiem swoich pałaców Jaspisem i Malachitem.
Czas i odległość nie miały żadnego znaczenia.
Wyrwanie jednego bloku z góry zajęło ponad jedenaście lat.
Sto pięćdziesiąt cztery konie miały go ciągnąć do najbliższej rzeki na trzy tysiące mil podróży do Petersburga.
Wyrzeźbione według projektów zatwierdzonych przez Gabinet Cesarski, ogromne przedmioty wiktoriańskiego luksusu zostaną wysłane jako prezenty dyplomatyczne godne wielkości i pozornie nieograniczonych zasobów Imperium Rosyjskiego.
Wiele z nich pozostaje w Sali Malachitowej Ermitażu, gdzie ich ogromne rozmiary i ostra metaliczna zieleń na przemian sprawiają, że odwiedzający drżą i przerażają.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Osiemnaście wieków temu Rzymianie zrobili to samo.
Podążając śladami hellenistycznych królów Egiptu, dotarli do brzegu Morza Czerwonego, (docierając do) księżycowego krajobrazu (około 400 km na południowy wschód od Kairu), zwanego obecnie Gebel Abu Dukhan – Dymiącą Górą – gdzie panowała przemoc. (Tekst Browna ilustrują zdjęciami ze strony www.euratlas.net )
Ciepła mgła sprawia, że sama góra wydaje się płonąć.
W starożytności była to Góra Porphyry
Nieskończonym wysiłkiem i kosztami wyrzeźbiono ciemnoczerwony kamień z wysokich skał.
Następnie powoli przedostał się do Nilu i zszedł Nilem do Aleksandrii, gdzie został wysłany na ogromnych tratwach przez Morze Śródziemne.
Można by się spodziewać, że w piekielnym miejscu pracy, takim jak Góra Porphyry będzie gułag, w którym pracują wyłącznie niewolnicy i więźniowie.
Rzeczywiście, czasami duże grupy chrześcijan znajdowały się w niewoli w upalnej dolinie poniżej klifów.
Nie potrzebowali łańcuchów.
Powstrzymywała ich sama płonąca pustynia.
Niemniej jednak znajdujemy wiele dowodów na nieodpłatną siłę roboczą.
Nic dziwnego.
Praca z tak twardym kamieniem wymagała niemal magicznych umiejętności.
W legendach otaczających kopalnie chrześcijańscy kamieniarze przeciwstawiali moc Chrystusa okultystycznej wiedzy pogańskich „filozofów” – inżynierów i rzeźbiarzy zaznajomionych z pilnie strzeżonymi tajemnicami kamienia.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Ruiny świątyni Serapisa
Uwolniony z tych gór dzięki niewyobrażalnej pracy, Porphyry zalał świat rzymski.
W przeciwieństwie do surowej zieleni malachitu w carskiej Rosji, wprowadzenie Porphyry po prostu dodało wagi długotrwałym obrazom.
Samo słowo Porphyry (nasz „fioletowy”) pochodzi od sanskryckiego słowa pur-phur, oznaczającego płonące węgle.
Dla starożytnych Greków i Rzymian Porthyry nigdy nie był tylko twardą skałą.
To był zamrożony ogień i krew.
Jasne fioletowe szaty (bardziej ogniste niż nasze fiolety - bardziej przypominające jasny karmazyn) zawsze okrywały ciała silnych.
Ale fiolet nie zawsze oznacza „genialny” sukces.
Dla wojownika śmierć była także fioletową zasłoną – strumieniem jasnej krwi zalewającej oczy śmiertelnie rannych.
W świecie, w którym wielkość i krwawa śmierć często nieprzyjemnie zbliżały się do siebie, Porphyry był kamieniem o dwuznacznej symbolice.
W tak zwanym „późnym” imperium (od 300 r. n.e.) związek Porphyry z wielkością był wyraźny.
Cesarze byli przedstawiani jako „ludzie fioletu” – najbardziej niezłomni z silnych – tak jak Józef Wissarionowicz Stalin chciał być nazywany „Człowiekiem ze stali”.
Ale to zawsze była tylko połowa sukcesu.
Cesarze zmarli – wielu (umierających) było pokrytych krwią.
Męczennicy także zginęli.
Można sobie wyobrazić ich płynącą krew zamrożoną w ogromnych Porphyry płytach otaczających ich grobowce.
Porphyry mówił o krwi.
Późniejsze średniowieczne legendy chrześcijańskie przedstawiają tę stronę historii.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Posadzka w nawie bazyliki Santa Prasseda
Środek nawy kościoła Santa Prassede w Rzymie, miejsce, w którym (jak nam mówi) św. Praksedyna wycisnęła gąbkę, którą przed śmiercią wycierała krew męczenników, oznaczono w XII w. Porphyry okrągły (lub okrągła płytka podłogowa) - firma.
Ciemnofioletowe jezioro było świętą krwią zamienioną w kamień.
Tylko niezwykle potężne państwo mogło nadal rozwijać kopalnie Porphyry Góry.
Wraz z osłabieniem Cesarstwa Rzymskiego kopalnie zostały wstrzymane i nigdy nie wznowiły produkcji.
Około roku 350 n.e. mieszkańcy świata rzymskiego byli zmuszeni zadowolić się tym, co już posiadali.
Osiedlali się po całym Morzu Śródziemnym, aby strawić masę fioletowego kamienia pozostawionego na jego brzegach w czasach świetności imperium.
Rozpoczęły się szeroko zakrojone działania związane z recyklingiem odpadów.
Weźmy na przykład Rzym.
W miarę upływu wieków przedsiębiorczy artyści i inżynierowie pożerali nieporęczne pozostałości rzymskich kolumn, posągów, sarkofagów, a nawet dużych wanien.
Fragmenty Porphyry (boleśnie odłupane z połamanych bloków) zestawiono z innymi kamieniami półszlachetnymi, tworząc kolorowe chodniki, będące średniowiecznym odpowiednikiem szmacianych dywanów.
Na przełomie XII i XIII wieku rzymska rodzina Cosmati wyniosła tę umiejętność na niezapomniany poziom.
Każdy, kto w wieczornym świetle spojrzy na chodnik Santa Maria in Cosmedin, zobaczy Porphyry zmieszany z innymi kamieniami, aby stworzyć efekt przywracający pierwotne znaczenie tego słowa: tutaj Porphyry znów zmienił kolor na fioletowy – warstwa rozżarzonych węgli.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Chodnik w kościele Santa Maria in Cosmedin
Ale porfir został również zamieniony w kamień przez królewską chwałę.
Majestatyczne rotae (okręgi) w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie, starannie wyrzeźbione z gigantycznych rzymskich kolumn z Porphyry, były okrągłymi basenami majestatu.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
W Bazylice św. Piotra w Rzymie, kilka kroków od wejścia do nawy głównej, można podziwiać słynny „Porphyry krąg”, czyli ogromny dysk z Porphyry – wspaniałego marmuru w kolorze wina.
Tutaj Karol Wielki został koronowany na świętego cesarza w Boże Narodzenie 800 roku przez papieża Leona III.
W kościołach Rzymu, podobnie jak gdzie indziej, chodniki były czymś więcej niż tylko ozdobą.
Na tych ogromnych fioletowych medalionach zaznaczyli trasę procesji papieży, która osiągnęła swój punkt kulminacyjny.
Pośrodku nawy starego kościoła św. Piotra papieże (kiedy spotykali się ze Świętymi Cesarzami Rzymskimi) stali w fioletowym promieniu – kamiennym cieniu ich własnej, ponadimperialnej potęgi.
Ogólnie rzecz biorąc, obecność ponownie wykorzystanego Poprhyry najwyraźniej pokazała, gdzie gęsta krew imperium była najsilniej zakorzeniona wokół Morza Śródziemnego.
We Włoszech Porphyry był przede wszystkim kamieniem południa.
Przez cały XII i XIII wiek królowie Sycylii sięgali na wschód, aby usunąć z plaż Aleksandrii, gdzie nadal leżą porzucone, wielkie fioletowe sarkofagi, które obecnie widzimy w katedrze w Palermo.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Conradin i Fryderyk Badenii w oczekiwaniu na wyrok. Johann Heinrich Wilhelm Tischbein, 1785 Państwowe Muzeum Ermitażu, St. Petersburg.
Ostatni cesarz Konradin, wnuk cesarza sycylijskiego Fryderyka II, (po nieudanej próbie odzyskania władzy i ziem) został w 1268 roku ekskomunikowany i ścięty na pniu Porphyry kolumny.
Ale te kawałki Porphyry, choć bardzo naładowane, były tylko fragmentami górotworu, który niegdyś zalał świat rzymski.
Jeśli chcemy wiedzieć, gdzie w średniowieczu najlepiej przekonująco zachowało się dziedzictwo cesarskie Rzymu, musimy udać się nie do Rzymu i południowych Włoch, ale na wschód – do Konstantynopola, dzisiejszego Stambułu.
Od założenia w 324 r. przez cesarza Konstantyna (306–337) Konstantynopol jest największym składowiskiem kamienia w imperium.
Na placach, pałacach i kościołach gromadziły się Porphyry
Rzymscy cesarze Wschodu spoczywali w ogromnych Porphyry naczyniach, których początki sięgają czasów Aleksandra Wielkiego i jego następców w Egipcie.
Teraz stoją w kolejce przed Muzeum Archeologicznym w Stambule, ale kiedyś skąpani w migotliwym świetle lamp zapachowych, które stały w bocznych galeriach dużych kościołów.
Jak wiele innych rzeczy w tym wielkim mieście, były to stworzenia niemal magiczne.
Mówili o głębokiej przeszłości – przeszłości starszej niż Konstantyn, starszej nawet niż samo chrześcijaństwo.
W połowie XIV w. rosyjscy pielgrzymi z odległego Nowogrodu wciąż klękali przed nimi, „i choć [ci cesarze] nie byli świętymi, my, grzesznicy, całowaliśmy [ich]”.
https://avatars.dzeninfra.ru/get-zen_doc...scale_1200
Omphalion – Pępek Świata
To właśnie ciężar Porphyry wyróżnił władców Konstantynopola jako prawdziwych spadkobierców Rzymu.
Wyłożone były Porphyry.
Ich szaty lśniły płomieniami imperium.
Gdziekolwiek poszli, deptali po Porphyry.
W uprzywilejowanym narożniku Hagia Sophia Porphyry medalion, znacznie większy niż ten u św. Piotra, oznaczał miejsce koronacji cesarzy. Nazywano go Omphalion, „Pępek Świata”. Choć był otoczony barierkami, był całowany przez pielgrzymów z całego świata prawosławnego.
I nie tylko cesarze tam stali.
Pewnej nocy ksiądz zobaczył nikogo innego jak samą Dziewicę Maryję, klęczącą pośrodku tej ogromnej fioletowej kałuży, modlącą się o zbawienie wszystkich chrześcijan.
Cesarze Konstantynopola również urodzili się, dosłownie, „w purpurze”.
Komnatę narodzin cesarzowych w Wielkim Pałacu Konstantynopola opisała księżna Anna Komnena (1083–1153).
Z okien roztaczał się widok na Cieśninę Bosfor poprzez ogromne posągi byków i lwów, które zdobiły ogrody pałacowe.
Jego ściany, podłogę i czterospadowy dach wykonano z twardego Porphyry, „przypadkowo zdobytego w Rzymie przez byłych cesarzy”.
Według jednego z cesarzy, który wyszedł z fioletowego łona – Konstantyna VII Porfirogeneta: „urodzonego w purpurze” (905–959), wszyscy Bizantyjczycy słusznie nazywali Porphyry „Kamieniem Rzymskim”.
https://dzen.ru/a/X9znSSfOmCRaCfLo
https://dzen.ru/a/X-VQA4OA9w9IdtcG?sid=4122273314204559