06-05-2012, 13:55
Bajka
Pielgrzymująca do Santiago Maria Emilia Voss opowiedziała mi następującą historię:
Około 250 roku przed naszą erą w Chinach pewien książę z prowincji Ching-Zda miał wkrótce zostać cesarzem, lecz zgodnie z prawem musiał się najpierw ożenić.
Sprawa dotyczyła przyszłej cesarzowej, więc książę musiał znaleźć dziewczynę, której mógłby ślepo zawiać. Idąc za radą mędrca, zebrał wszystkie panny z prowincji, by wybrać tę najwłaściwszą.
Pewna stara kobieta, która przez lata służyła na dworze, słysząc o przygotowaniach przed audiencją, szczerze się zasmuciła. Jej córka od lat skrycie kochała się w księciu.
Kiedy jednak przyszła do domu i opowiedziała, co się szykuje, ze zdziwieniem usłyszała od córki, że ona też chce wystąpić.
Przerażona zapytała:
– Córko, po co ci to? Będą tam tylko najpiękniejsze i najbogatsze dworki. Wybij sobie z głowy ten pomysł! Wiem, że cierpisz, ale nie zamieniaj bólu w szaleństwo!
Córka odparła:
– Droga matko, nie cierpię i na pewno nie jestem szalona. Wiem, że nigdy nie zostanę wybrana, ale to jedyna możliwość, bym przez chwilę była blisko księcia. Dzięki temu będę szczęśliwa, choć wiem, że czeka mnie inny los.
Wieczorem, gdy dziewczyna przybyła do pałacu, zebrały się tam już wszystkie najpiękniejsze dworki w najwykwintniejszych szatach i najpiękniejszych klejnotach, gotowe zaciekle walczyć o wygraną.
Książę, otoczony swoim dworem, oznajmił:
– Każda z was otrzyma nasionko. Ta, która w ciągu sześciu miesięcy wyhoduje najpiękniejszy kwiat, zostanie przyszłą cesarzową Chin.
Dziewczyna zasadziła swoje ziarenko w doniczce. Nie znała się na ogrodnictwie, ale dbała o nie z wielkim oddaniem. Postawiła doniczkę na słońcu i pilnowała, żeby ziemia była stale wilgotna. Wierzyła, że jeśli piękno kwiatu dorówna jej miłości, nie musi się o nic martwić.
Minęły trzy miesiące i nic. Dziewczyna chwytała się różnych sposobów, radziła się rolników i wieśniaków, którzy znali najrozmaitsze metody upraw – wszystko na próżno. Każdy dzień oddalał ją od spełnienia marzeń, choć jej miłość nie słabła.
Po sześciu miesiącach w doniczce nadal nic nie wyrosło. Dziewczyna nie miała się czym pochwalić, lecz wierzyła w swoje poświęcenie i oddanie, które okazywała przez cały czas. Oznajmiła więc matce, że w wyznaczonym dniu o wyznaczonej godzinie zjawi się w pałacu. Wiedziała, że to ostatnie spotkanie z ukochanym, i za nic w świecie nie chciała stracić okazji.
Nadszedł dzień audiencji. Dziewczyna przyszła z doniczką bez rośliny i zobaczyła, że wszystkie pozostałe panny wypełniły zadanie. Jeden kwiat był piękniejszy od drugiego, każdy w innym kształcie i kolorze.
Nadeszła wreszcie oczekiwana chwila. Wszedł książę, uważnie i długo przyglądał się każdej dziewczynie. Kiedy obejrzał wszystkie, ogłosił swój werdykt, wskazując córkę służącej jako swoją przyszłą żonę.
Podniósł się krzyk, że wybrał tę, która nie zdołała wyhodować rośliny.
Książę ze spokojem uzasadnił swój wybór:
- Ona jedna wyhodowała kwiat, który czyni ją godną tronu cesarzowej, kwiat uczciwości. Wszystkie nasiona, które wam wręczyłem, były jałowe i z żadnego nie mogło nic wyrosnąć.
Paulo Coelho - „Być jak płynąca rzeka. Myśli i impresje 1998-2005”