08-05-2012, 20:35
jeśli jako katolik trwasz w grzechu, nie żałujesz za niego, to nie oznacza, że za tydzień/rok/17 lat nie będziesz żałował. jeśli faktycznie jesteś osobą wierzącą, to zgodnie z Twoją wiarą powinien "oświecić" Cię Duch święty (w sobie znanym czasie), który porusza sumienie każdego wierzącego. ludzie żyją i do śmierci w grzechu, po czym w ostatnim akcie dociera do nich, że za chwilę nie będzie żadnych usprawiedliwień i że faktycznie trzeba zrobić z tym porządek. w kościele katolickim do robienia porządku służy ksiądz i spowiedź i komunia, ew. ostatnie namaszczenie w tym przypadku.
tak może funkcjonować ta wiara.
pozostawanie w czasie grzeszenia w grupie wyznawców moim zdaniem przynajmniej w części przypadków przyspiesza proces decyzyjny - to jest albo zaprzestania, albo odejścia z kościoła. trudno przewidzieć ile coś takiego może trwać, zwłaszcza jeśli powód takiego stanu rzeczy nie jest istotny dla wierzącego, a jest powodowany np. lenistwem.
jeśli chodzi o to co napisałeś:
tak może funkcjonować ta wiara.
pozostawanie w czasie grzeszenia w grupie wyznawców moim zdaniem przynajmniej w części przypadków przyspiesza proces decyzyjny - to jest albo zaprzestania, albo odejścia z kościoła. trudno przewidzieć ile coś takiego może trwać, zwłaszcza jeśli powód takiego stanu rzeczy nie jest istotny dla wierzącego, a jest powodowany np. lenistwem.
jeśli chodzi o to co napisałeś:
Cytat:Wracając do oryginalnego tematu, problemem (a raczej ciekawostką), który Artur tu widzi (o ile dobrze rozumiem), jest to, że katolicy nie dopuszczają do świadomości faktu, że wróżbiarstwo jest grzechem, jest zabronione i jest czymś, czym nie powinni się parać i nie widzą żadnej sprzeczności w byciu katolikiem (w tym konkretnym przypadku, Artur nie ogranicza się tylko do katolicyzmu) i w postępowaniu wbrew doktrynie katolickiej.to właśnie chciałam cały czas pokazać, że to nie musi być "sprzeczność", bo człowiek jest bardzo złożoną istotą, której decyzje nie ograniczają się do wyboru między 1 a 0, a wiara jest tego pięknym przykładem - jest z jednej strony tym, co ludzi kusi, i z drugiej - tym co ogranicza i jeśli człowiek dąży do jakiegoś złotego środka, to nie uważam, żeby to było coś nienormalnego, niezdrowego czy szalonego.