09-05-2012, 07:05
Safira napisał(a):[...] np. rozmowa z wykształconym teologiem, który powie, że grzech to jest po prostu kondycja człowieka względem Boga i tak naprawdę grzech liczy się dopiero wtedy, kiedy człowiek sam uzna, że zgrzeszył.
Tutaj się z Tobą nie zgodzę Choćby szczątkowo wykształcony teolog, gdy rozmowa zejdzie na temat grzechu, stwierdzi, że w chrześcijaństwie miano grzechu odnosi się do:
- stanu, natury i kondycji, człowieka,
- aktu woli człowieka, który w konsekwencji prowadzi do czynu/myśli/wypowiedzi, bądź ich zaniechania, naruszających określone prawo boskie/kościelne.
W pierwszym przypadku można bezradnie rozłożyć ręce i powiedzieć 'nie mam na to wpływu', ale w drugim już nie; w drugim odpowiedzialność 'za grzech' spoczywa w całości na Tobie
Inną sprawą jest to, czy zdajesz sobie sprawę z faktu, iż takowy popełniasz (w nauczaniu kościołów chrześcijańskich) gdy sięgasz po karty, odwiedzasz tarocistę/tarocistkę, wróża/wróżkę.
Helge poruszyła przy tym dość istotny element tej układanki - akt pokuty, choćby późny, daje szansę na 'załatwienie sprawy'. To ostatnie ma dla mnie znaczenie o tyle, iż wystarczy przejrzeć strony wspólnot wyznaniowych aby natrafić na teksty ludzi, którzy przechodząc ów akt pokutny, stawiają nam, ludziom zajmującym się kartami, jeden zarzut, ten mianowicie, że 'nikt z nas ich nie uprzedził o możliwości popełnienia grzechu w ten sposób'.
Aur -- i znowu doskonałe podsumowanie, że wskazaniem na konformizm i jego praktyczne aspekty