12-05-2012, 11:35
Uwierzyć w rzeczy niemożliwe
William Blake w jednym ze swoich utworów pisze: „To, co dziś jest rzeczywistością,
wczoraj było nierealnym marzeniem”. Dlatego mamy samoloty, loty kosmiczne, komputer, na
którym wystukuję ten tekst, itd. W słynnym arcydziele Lewisa Carrola Alicja w krainie
czarów jest dialog pomiędzy główną bohaterką a Królową, która właśnie powiedziała coś
niezwykłego.
- Nie wierzę ci - mówi Alicja.
- Nie wierzysz? - powtarza ze smutkiem Królowa. - Spróbuj jeszcze raz, weź głęboki
oddech, zamknij oczy i uwierz.
Alicja śmieje się:
- Nie warto próbować. Tylko głupcy wierzą, że rzeczy niemożliwe mogą zdarzyć się
naprawdę.
- Myślę, że po prostu brakuje ci doświadczenia - odpowiada Królowa. - Gdy byłam w
twoim wieku, ćwiczyłam przynajmniej pół godziny dziennie. Zaraz po porannej kawie
próbowałam wyobrazić sobie pięć lub sześć niemożliwych rzeczy, z którymi mogłabym się
zetknąć. Dziś widzę, że większość tego, co sobie wyobrażałam, stało się rzeczywistością.
Dzięki temu zostałam królową.
Życie wciąż woła do nas: „Uwierz!”. Wiara, że w każdej chwili może wydarzyć się
cud, potrzebna jest po to, by odczuwać radość, ale także po to, by czuć się bezpiecznie, żeby
usprawiedliwić swoje istnienie. W dzisiejszych czasach większość ludzi nie wierzy, że można
zwalczyć biedę, żyć w sprawiedliwym społeczeństwie, ograniczyć narastające z każdym
dniem waśnie religijne.
Większość ludzi pod byle pretekstem unika wyzwania. Konformizm, dojrzałość,
strach przed ośmieszeniem, poczucie bezsilności. Widzimy, jak osoby wokół nas dotyka
niesprawiedliwość, i milczymy. „Nie będę wdawał się w byle sprzeczkę” - tłumaczymy.
Taka postawa to tchórzostwo. Kto rozwija się duchowo, ma wewnętrzny kodeks
moralny, którym się kieruje. Bóg zawsze usłyszy głos człowieka przeciwstawiającego się złu.
Często jednak spotykamy się z następującym komentarzem: „Całe życie wierzę w
marzenia, staram się walczyć z niesprawiedliwością, ale zawsze kończy się to
rozczarowaniem”.
Wojownik światła wie, że warto toczyć z góry przegrane bitwy, dlatego nie obawia się
rozczarowań. Zna wartość swego oręża i siłę miłości. Bez wahania odwraca się od ludzi,
których nie stać na podejmowanie decyzji, którzy próbują innych obarczyć
odpowiedzialnością za zło tego świata.
Jeśli ktoś nie walczy z niesprawiedliwością - nawet gdyby przekraczało to jego siły -
nigdy nie odnajdzie swej drogi.
Arash Hejazi przysłał mi kiedyś list, w którym pisał:
„Dziś szedłem ulicą i złapała mnie straszliwa ulewa... Dzięki Bogu miałem ze sobą
parasol i płaszcz. Były jednak w samochodzie, który stał zaparkowany gdzieś daleko. Kiedy
po nie biegłem, pomyślałem, że oto dostałem od Boga jakiś znak. Zawsze mamy coś
zawczasu przygotowanego na wypadek burzy, którą może zgotować nam życie, ale zwykle
trzymamy te przydatne rzeczy schowane głęboko w sercu. Tracimy czas, próbując je znaleźć,
a gdy wreszcie je odnajdujemy, okazuje się, że żywioł zdołał nas pokonać”.
Bądźmy więc zawsze gotowi, w przeciwnym razie albo stracimy szansę, albo
przegramy bitwę.
Paulo Coelho - „Być jak płynąca rzeka. Myśli i impresje 1998-2005”