10-03-2011, 02:24
Cytaty dnia:
"Są mężczyźni, którzy mają to na co zasłużyli. Inni pozostali kawalerami"
"Pocałunek wymyślili mężczyźni, aby kobiecie nareszcie zamknąć usta. "
"Szczęście żonatego mężczyzny zależy od kobiet, których nie poślubił.
Oskar Wilde (1854-1900) "
"Starzejący się mężczyzna całą noc zabiera się do tego, co niegdyś robił przez całą noc"
![[Obrazek: images?q=tbn:ANd9GcR9xD0svvGsywoDMKXh037...usyweuhJvg]](http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcR9xD0svvGsywoDMKXh037_IwGMWxM-dx-0gg0EN-6PusyweuhJvg)
O babie która zawsze się sprzeciwiała
Pewien wieśniak ożenił się kiedyś, ale szybko okazało się, że kobieta bez przerwy mu się sprzeciwia; robi wszystko, czego się jej zabrania, nie robi zaś niczego co jej się każe.
Zbliżały się święta i wieśniak, który był z natury łagodny i nienawidził kłótni, chciał chociaż gwiazdkę spędzić w spokoju, jak to na święta przystało. Myślał więc nad sposobem, jak by tu zarządzić godne święta, tak od strony jadła, jak i napitku. Wpadł w końcu na pewien pomysł i tak rzekł do żony:
— Nadchodzi Boże Narodzenie, ale nie piecz placków, bo to dla nas biedaków za drogo.
Ledwo to usłyszała gospodyni, a już wrzeszczy:
— A właśnie, że zrobię, i to jeszcze ile! A mąż dalej udaje:
— No, skoro już placków napieczesz. to nie rób przynajmniej pierogów.
Żona natychmiast się sprzeciwia:
— A właśnie, że zrobię, i to jeszcze ile!
— Jeśli już i pierogi zrobisz — stwierdził mężczyzna — to wódki sobie na pewno już nie kupimy.
— A właśnie, że kupimy! — burknęła gospodyni.
— No tak — ciągnął mężczyzna nie zbity z tropu — jeśli i wódkę kupimy, to na kawę ani grosza już nam nie zostanie.
— A właśnie, że zostanie! — wykrzyknęła kłótliwa baba.
— Skoro już i trochę kawy kupisz, to w każdym razie nie możemy zaprosić gości — ciągnął mąż.
— A właśnie, że zaproszę, i to jeszcze ilu!— oburzyła się gospodyni.
— Ha, jeżeli i gości zaprosisz, i do stołu usiądą, to nie sadzaj mnie na honorowym miejscu.
— A właśnie, że posadzę!
— Jeżeli już tak zrobisz, to przynajmniej nie dawaj mi butelki z wódką do ręki — niby to prosił mężczyzna.
— A właśnie, że dam! — wrzasnęła baba.
— Jeśli i to zrobisz, to nie każ mi chociaż pić — poprosił na koniec gospodarz.
— A właśnie, że będę ci kazała — odparła baba, tak jak i poprzednio.
W taki oto sposób udało się mężczyźnie spędzić miłe święta. Na przyjęciu były placki, pierogi, była wódka i kawa tak długo, jak trwały święta, a i gości zjechało wielu. Ale świąteczna radość trwała krótko. Zaraz po gwiazdce żona stała się jeszcze kłótliwsza i jeszcze bardziej złośliwa. W końcu mąż, który już nawet chwili spokoju nie mógł zaznać, pomyślał: „Dość już tego, muszę się pozbyć tej głupiej baby!"
Kiedy nadeszło lato i pora sianokosów, poszedł gospodarz na łąkę, przez którą przepływała bystra rzeka, a nad nią leżała drewniana kładka. Naciął mostek siekierą tak, że ledwo mógł utrzymać dorosłego mężczyznę. Wrócił do domu i rzekł do żony:
— Mamy wspaniałą pogodę, pójdziemy na łąkę kosić. Ruszyli, a kiedy dotarli do rzeki, mężczyzna pierwszy wszedł na kładkę i ostrożnie przeszedł na drugą stronę. Lecz z drugiego brzegu ostrzegł żonę:
— Przechodź ostrożnie i powoli, nie skacz, bo wydaje mi się, że kładka jest już słaba i mocno nadgniła.
— A właśnie, że będę skakać! — krzyknęła baba i z całej siły tupnęła nogą.
W tej samej chwili kładka złamała się, a kłótliwa baba wpadła do rzeki, która uniosła ją ze sobą.
Rzucił się zaraz mężczyzna w pogoń wzdłuż brzegu, ale pod prąd rzeki, żeby to niby szukać żony. Zauważyli go wtedy inni kosiarze, którzy akurat pracowali na łące i zapytali:
— Czego szukasz?
— Swojej żony jedynej, mojej kochanej — odparł mężczyzna. — Kładka się pod nią zarwała i żonka wpadła do rzeki — dodał jeszcze.
— Czego więc, głuptasie, tutaj szukasz? — zapytali kosiarze. — Jeżeli wpadła do rzeki, to przecież z prądem płynie!
— Tak wam się tylko wydaje — odparł mężczyzna. — Moja żona całe życie się sprzeciwiała, to i pewnie po śmierci pod prąd płynie.
Słysząc to, kosiarze pokiwali tylko głowami i pomyśleli: ,,Pewnie i lepiej będzie dla ciebie, chłopie, jeśli już swojej baby nie znajdziesz".
Fragment książki "Ptaki Czarownicy"
To prezent na dzień chłopa .Jutro wracamy do rzeczywistości .
"Są mężczyźni, którzy mają to na co zasłużyli. Inni pozostali kawalerami"
"Pocałunek wymyślili mężczyźni, aby kobiecie nareszcie zamknąć usta. "
"Szczęście żonatego mężczyzny zależy od kobiet, których nie poślubił.
Oskar Wilde (1854-1900) "
"Starzejący się mężczyzna całą noc zabiera się do tego, co niegdyś robił przez całą noc"
O babie która zawsze się sprzeciwiała
Pewien wieśniak ożenił się kiedyś, ale szybko okazało się, że kobieta bez przerwy mu się sprzeciwia; robi wszystko, czego się jej zabrania, nie robi zaś niczego co jej się każe.
Zbliżały się święta i wieśniak, który był z natury łagodny i nienawidził kłótni, chciał chociaż gwiazdkę spędzić w spokoju, jak to na święta przystało. Myślał więc nad sposobem, jak by tu zarządzić godne święta, tak od strony jadła, jak i napitku. Wpadł w końcu na pewien pomysł i tak rzekł do żony:
— Nadchodzi Boże Narodzenie, ale nie piecz placków, bo to dla nas biedaków za drogo.
Ledwo to usłyszała gospodyni, a już wrzeszczy:
— A właśnie, że zrobię, i to jeszcze ile! A mąż dalej udaje:
— No, skoro już placków napieczesz. to nie rób przynajmniej pierogów.
Żona natychmiast się sprzeciwia:
— A właśnie, że zrobię, i to jeszcze ile!
— Jeśli już i pierogi zrobisz — stwierdził mężczyzna — to wódki sobie na pewno już nie kupimy.
— A właśnie, że kupimy! — burknęła gospodyni.
— No tak — ciągnął mężczyzna nie zbity z tropu — jeśli i wódkę kupimy, to na kawę ani grosza już nam nie zostanie.
— A właśnie, że zostanie! — wykrzyknęła kłótliwa baba.
— Skoro już i trochę kawy kupisz, to w każdym razie nie możemy zaprosić gości — ciągnął mąż.
— A właśnie, że zaproszę, i to jeszcze ilu!— oburzyła się gospodyni.
— Ha, jeżeli i gości zaprosisz, i do stołu usiądą, to nie sadzaj mnie na honorowym miejscu.
— A właśnie, że posadzę!
— Jeżeli już tak zrobisz, to przynajmniej nie dawaj mi butelki z wódką do ręki — niby to prosił mężczyzna.
— A właśnie, że dam! — wrzasnęła baba.
— Jeśli i to zrobisz, to nie każ mi chociaż pić — poprosił na koniec gospodarz.
— A właśnie, że będę ci kazała — odparła baba, tak jak i poprzednio.
W taki oto sposób udało się mężczyźnie spędzić miłe święta. Na przyjęciu były placki, pierogi, była wódka i kawa tak długo, jak trwały święta, a i gości zjechało wielu. Ale świąteczna radość trwała krótko. Zaraz po gwiazdce żona stała się jeszcze kłótliwsza i jeszcze bardziej złośliwa. W końcu mąż, który już nawet chwili spokoju nie mógł zaznać, pomyślał: „Dość już tego, muszę się pozbyć tej głupiej baby!"
Kiedy nadeszło lato i pora sianokosów, poszedł gospodarz na łąkę, przez którą przepływała bystra rzeka, a nad nią leżała drewniana kładka. Naciął mostek siekierą tak, że ledwo mógł utrzymać dorosłego mężczyznę. Wrócił do domu i rzekł do żony:
— Mamy wspaniałą pogodę, pójdziemy na łąkę kosić. Ruszyli, a kiedy dotarli do rzeki, mężczyzna pierwszy wszedł na kładkę i ostrożnie przeszedł na drugą stronę. Lecz z drugiego brzegu ostrzegł żonę:
— Przechodź ostrożnie i powoli, nie skacz, bo wydaje mi się, że kładka jest już słaba i mocno nadgniła.
— A właśnie, że będę skakać! — krzyknęła baba i z całej siły tupnęła nogą.
W tej samej chwili kładka złamała się, a kłótliwa baba wpadła do rzeki, która uniosła ją ze sobą.
Rzucił się zaraz mężczyzna w pogoń wzdłuż brzegu, ale pod prąd rzeki, żeby to niby szukać żony. Zauważyli go wtedy inni kosiarze, którzy akurat pracowali na łące i zapytali:
— Czego szukasz?
— Swojej żony jedynej, mojej kochanej — odparł mężczyzna. — Kładka się pod nią zarwała i żonka wpadła do rzeki — dodał jeszcze.
— Czego więc, głuptasie, tutaj szukasz? — zapytali kosiarze. — Jeżeli wpadła do rzeki, to przecież z prądem płynie!
— Tak wam się tylko wydaje — odparł mężczyzna. — Moja żona całe życie się sprzeciwiała, to i pewnie po śmierci pod prąd płynie.
Słysząc to, kosiarze pokiwali tylko głowami i pomyśleli: ,,Pewnie i lepiej będzie dla ciebie, chłopie, jeśli już swojej baby nie znajdziesz".
Fragment książki "Ptaki Czarownicy"
To prezent na dzień chłopa .Jutro wracamy do rzeczywistości .

