20-03-2011, 21:20
Anioł Wędrowny
Nocą białą, styczniową
Anioł szedł puszystopióry
Skrzydłami owinięty,
niebieskie oczy otwierał szeroko
Na świat, białosrebrzyście rzeźbiony
Wielki był i pleczysty,
a ponad głową sterczały mu końce
pierzastych skrzydeł.
Duże stopy w śniegu zanurzał bezgłośnie
Bo pod anielskimi skrzydłami śnieg nie skrzypi.
Długo tak szedł, drogą
między opustoszałymi domami,
słuchając sztormowego morza.
Chętnie by przysiadł,
w gwiaździste niebo popatrzał,
na dziwował się cudom białych drzew.
Domy spały, na zimę porzucone,
rozłożyste, zamknięte.
Jeden tylko, drewniany,
otwarty stał, a w jego niziutkich drzwiach
dojrzał Anioł sylwetkę Rzeźbiarza
w czarnym kapeluszu,
z wygasłą fajką w dłoni.
Przystanął zdziwiony.
Spotkały się spojrzenia oczu niebieskich i brunatnych.
Rzeźbiarz zdjął czarny,
wielki kapelusz i szerokim gestem zaprosił Anioła.
Czy nie masz ognia do fajki - zapytał?
Siedli obaj na wysokim progu,
biały Anioł i ciemny Rzeźbiarz.
Anioł skinął ręką i z nieba spłynęło
światełko prosto do fajki Rzeźbiarza,
a potem przysiadło u jego stóp
w małej lampce.
Długo siedzieli obaj w milczeniu.
Bezgłośnie snuły się opowieści,
na przemian anielskie i malarskie.
Od tej pory, co noc z nieba spływa
Anioł Pierzasty i siada na progu
chatki obok Rzeźbiarza.
Nigdy nie czują się samotni.
Marzą o wiośnie,
kiedy to Rzeźbiarz pomaluje
liście wszystkim drzewom,
a skrzydła Anioła przemieni w tęczę,
aby mógł go widzieć z daleka.
Kiedy znów nastaną zimowe noce,
będą siadywać na progu,
przy migającym światełku.
Może Anioł też zacznie palić fajkę,
Jeśli będziesz w Karwieńskich Błotach zimą,
patrz uważnie,
zobaczysz migoczące przy ziemi światełko
i cień Rzeźbiarza w czarnym kapeluszu.
Halina Porebska
Nocą białą, styczniową
Anioł szedł puszystopióry
Skrzydłami owinięty,
niebieskie oczy otwierał szeroko
Na świat, białosrebrzyście rzeźbiony
Wielki był i pleczysty,
a ponad głową sterczały mu końce
pierzastych skrzydeł.
Duże stopy w śniegu zanurzał bezgłośnie
Bo pod anielskimi skrzydłami śnieg nie skrzypi.
Długo tak szedł, drogą
między opustoszałymi domami,
słuchając sztormowego morza.
Chętnie by przysiadł,
w gwiaździste niebo popatrzał,
na dziwował się cudom białych drzew.
Domy spały, na zimę porzucone,
rozłożyste, zamknięte.
Jeden tylko, drewniany,
otwarty stał, a w jego niziutkich drzwiach
dojrzał Anioł sylwetkę Rzeźbiarza
w czarnym kapeluszu,
z wygasłą fajką w dłoni.
Przystanął zdziwiony.
Spotkały się spojrzenia oczu niebieskich i brunatnych.
Rzeźbiarz zdjął czarny,
wielki kapelusz i szerokim gestem zaprosił Anioła.
Czy nie masz ognia do fajki - zapytał?
Siedli obaj na wysokim progu,
biały Anioł i ciemny Rzeźbiarz.
Anioł skinął ręką i z nieba spłynęło
światełko prosto do fajki Rzeźbiarza,
a potem przysiadło u jego stóp
w małej lampce.
Długo siedzieli obaj w milczeniu.
Bezgłośnie snuły się opowieści,
na przemian anielskie i malarskie.
Od tej pory, co noc z nieba spływa
Anioł Pierzasty i siada na progu
chatki obok Rzeźbiarza.
Nigdy nie czują się samotni.
Marzą o wiośnie,
kiedy to Rzeźbiarz pomaluje
liście wszystkim drzewom,
a skrzydła Anioła przemieni w tęczę,
aby mógł go widzieć z daleka.
Kiedy znów nastaną zimowe noce,
będą siadywać na progu,
przy migającym światełku.
Może Anioł też zacznie palić fajkę,
Jeśli będziesz w Karwieńskich Błotach zimą,
patrz uważnie,
zobaczysz migoczące przy ziemi światełko
i cień Rzeźbiarza w czarnym kapeluszu.
Halina Porebska