01-08-2012, 17:02
Fiołek
wszystko co piszesz to praktyki, przez które sama przechodziłam... odizolowanie, unikanie wspólnych znajomych, którzy mi pomagali i byli po mojej stronie .... no ale my wiemy lepiej ... cierpimy bardziej i serce nam krwawi a nie im ...
z perspekytywy czasu ... szkoda mi tych straconych lat i straconych okazji ... i przyjaciół, którzy mimo mojego odizolowania byli na tyle kochani, że pozostali ze mną ... i z tą drugą stroną ...
dzisiaj mogą opowiadać mi wszystko o tamtej stronie ... i to już nie boli ... bo przecież nie robią tego złośliwie ...
dziś widzę, że głupia byłam, straciłam 7 lat, wiele okazji i sporo nerwów, optymizmu i radości życia ...
po co??? za jakie grzechy??? sama stworzyłam sobie więzienie we własnej duszy, umyśle i sercu ...
to nasze lęki i strachy ... zamykają nas przed światem i prawdą
wiem, że gdy się siedzi we własnym więzieniu trudno na to spojrzeć z innej strony ale czy nie lepiej byłoby spojrzeć prawdzie w oczy i ... zaakceptować ją
piszesz, że to małe miasteczko ... więc masz do wyboru albo się zamknąć w domu albo wyjść na ulicę i cieszyć się życiem
zawsze spotkasz ludzi, którzy będą pytać o ex i jego nowe dzieci albo nowe kobiety ...
spróbuj znaleźć w sobie odwagę i spróbować im odpowiedzieć z podniesionym czołem: o tak słyszałam o tym - ale nic nie wiem, nie znam szczegółów!
nie Ty pierwsza i nie ostatnia ... zadbaj o siebie, walnij nową fryzurkę i kolor na włosach ( to nie musi kosztować ... ale zbierz się do kupy ), zapisz się do DKFu albo na fitnes-aerobik ... tam gdzie chodzi dużo kobiet ... co druga ma takie problemy jak Ty ...
tam znajdziesz koleżankę ( byle nie w dołku psychicznym - wybierz babkę po przejściach ale taką, która wydaje Ci się jest mocna i dzielna ) i się zakoleguj ... a potem macie kilka imprez do obskoczenia razem - po fitnesie na drina lub na kawę, raz w tygodniu gdzieś na długi spacer z psami lub rowery lub coś w tym stylu ... potem walentynki, dzień kobiet, śledzika, tłusty czwartek, dyskoteka z rozbierającymi się facetami, huczne 40ki i 50tki ... wszystko co chcesz ...
tylko nie zamykaj się przed światem ...
na dzień dzisiejszy mówię to jako osoba, która zmarnowała 7 lat ... i żałuję tego bardzo bo nikt mi tych straconych lat nie zwróci i nie doda do życia ...
więc lepiej zbudować sobie grupę wsparcia typu " zranione/ ryczące rozwódki " niż zamykać się każdego dnia po pracy w misternie rzeźbionej włąsnoręcznie trumnie!
oczywiście, że będzie bolało jeszcze czas jakiś ... ale inni ludzie w koło pomogą nam zapomnieć o tym bólu choć na chwilę ... to naprawdę dar!
powodzenia zranione kobietki! głowa do góry!
wszystko co piszesz to praktyki, przez które sama przechodziłam... odizolowanie, unikanie wspólnych znajomych, którzy mi pomagali i byli po mojej stronie .... no ale my wiemy lepiej ... cierpimy bardziej i serce nam krwawi a nie im ...
z perspekytywy czasu ... szkoda mi tych straconych lat i straconych okazji ... i przyjaciół, którzy mimo mojego odizolowania byli na tyle kochani, że pozostali ze mną ... i z tą drugą stroną ...
dzisiaj mogą opowiadać mi wszystko o tamtej stronie ... i to już nie boli ... bo przecież nie robią tego złośliwie ...
dziś widzę, że głupia byłam, straciłam 7 lat, wiele okazji i sporo nerwów, optymizmu i radości życia ...
po co??? za jakie grzechy??? sama stworzyłam sobie więzienie we własnej duszy, umyśle i sercu ...
to nasze lęki i strachy ... zamykają nas przed światem i prawdą
wiem, że gdy się siedzi we własnym więzieniu trudno na to spojrzeć z innej strony ale czy nie lepiej byłoby spojrzeć prawdzie w oczy i ... zaakceptować ją
piszesz, że to małe miasteczko ... więc masz do wyboru albo się zamknąć w domu albo wyjść na ulicę i cieszyć się życiem
zawsze spotkasz ludzi, którzy będą pytać o ex i jego nowe dzieci albo nowe kobiety ...
spróbuj znaleźć w sobie odwagę i spróbować im odpowiedzieć z podniesionym czołem: o tak słyszałam o tym - ale nic nie wiem, nie znam szczegółów!
nie Ty pierwsza i nie ostatnia ... zadbaj o siebie, walnij nową fryzurkę i kolor na włosach ( to nie musi kosztować ... ale zbierz się do kupy ), zapisz się do DKFu albo na fitnes-aerobik ... tam gdzie chodzi dużo kobiet ... co druga ma takie problemy jak Ty ...
tam znajdziesz koleżankę ( byle nie w dołku psychicznym - wybierz babkę po przejściach ale taką, która wydaje Ci się jest mocna i dzielna ) i się zakoleguj ... a potem macie kilka imprez do obskoczenia razem - po fitnesie na drina lub na kawę, raz w tygodniu gdzieś na długi spacer z psami lub rowery lub coś w tym stylu ... potem walentynki, dzień kobiet, śledzika, tłusty czwartek, dyskoteka z rozbierającymi się facetami, huczne 40ki i 50tki ... wszystko co chcesz ...
tylko nie zamykaj się przed światem ...
na dzień dzisiejszy mówię to jako osoba, która zmarnowała 7 lat ... i żałuję tego bardzo bo nikt mi tych straconych lat nie zwróci i nie doda do życia ...
więc lepiej zbudować sobie grupę wsparcia typu " zranione/ ryczące rozwódki " niż zamykać się każdego dnia po pracy w misternie rzeźbionej włąsnoręcznie trumnie!
oczywiście, że będzie bolało jeszcze czas jakiś ... ale inni ludzie w koło pomogą nam zapomnieć o tym bólu choć na chwilę ... to naprawdę dar!
powodzenia zranione kobietki! głowa do góry!