01-08-2012, 22:07
Mam tak samo Marika ... co do ludzi pomyliłam się tylko 3 razy w życiu - ci źli okazali się dobrzy i to było bardzo pocieszające
no i 4 raz ... ten najgorszy ... kiedy po 20 latach przyjaźni - przyjaciel zamienia się w niszczyciela
wlaśnie tam nad morzem po moim topieniu ... wiecie sami młodzi ludzie studenci ... a ja wiedziałam: uważaj bo .... i stało się ... nie idź tam ... i stało się ...
w końcu wyczuli, że coś jest na rzeczy i kiedy chciałam coś powiedzieć mówili: a ty najlepiej nic już nie mów!
no to nie mówiłam
i nie nauczyłam się mówić:"a nie mówiłam" - to raczej moja mama
ale przestraszyłam się, że może to przez to że mówię tak się dzieje ... i przestałam mówić ...
ale i tak miałam to w głowie ... nawet jak pomyślałam ... też się działo ...
moi koledzy zaczęli się mnie bać ... ale tylko jak źle krakałałam ...
potem zrozumiałam, że to nie ja ...czy mówię czy myślę czy chcę czy nie - to się dzieje bez mojego udziału więc się uspokoiłam
ale powiem Wam, że kiedy zaczął się mój dramat życiowy - zwany traumą ... wykasowało mnie zupełnie ... straciłam "łączność" byłam pusta jak czarna tablica ...
musiało minąć kilka dobrych lat - 5-6-7 ... i musiałam uspikoić swoje wnętrze i umysł ... i dopiero powoli zaczęło wracać ... bardzo powoli i bardzo po cichu ...
no i 4 raz ... ten najgorszy ... kiedy po 20 latach przyjaźni - przyjaciel zamienia się w niszczyciela
wlaśnie tam nad morzem po moim topieniu ... wiecie sami młodzi ludzie studenci ... a ja wiedziałam: uważaj bo .... i stało się ... nie idź tam ... i stało się ...
w końcu wyczuli, że coś jest na rzeczy i kiedy chciałam coś powiedzieć mówili: a ty najlepiej nic już nie mów!
no to nie mówiłam
i nie nauczyłam się mówić:"a nie mówiłam" - to raczej moja mama
ale przestraszyłam się, że może to przez to że mówię tak się dzieje ... i przestałam mówić ...
ale i tak miałam to w głowie ... nawet jak pomyślałam ... też się działo ...
moi koledzy zaczęli się mnie bać ... ale tylko jak źle krakałałam ...
potem zrozumiałam, że to nie ja ...czy mówię czy myślę czy chcę czy nie - to się dzieje bez mojego udziału więc się uspokoiłam
ale powiem Wam, że kiedy zaczął się mój dramat życiowy - zwany traumą ... wykasowało mnie zupełnie ... straciłam "łączność" byłam pusta jak czarna tablica ...
musiało minąć kilka dobrych lat - 5-6-7 ... i musiałam uspikoić swoje wnętrze i umysł ... i dopiero powoli zaczęło wracać ... bardzo powoli i bardzo po cichu ...