04-08-2012, 22:51
Co do reiki - pełny seans, udzielany na wyraźną prośbę klienta, umówiony na określoną godzinę, opłacony w/g umówionej stawki to zupełnie coś innego niż pomoc w nagłej sytuacji- wówczas nie ważne jest, że ta osoba ma na sobie np łańcuszek, zegarek czy pierścionek, nieważne, że my mamy na ręku zegarek czy pierścionek.
Pamiętam kilka lat temu odwiedziłam w Warszawie mojego brata w reiki - mistrza nauczyciela. Szliśmy sobie póżnym wieczorem po zwykłej ulicy, nagle usłyszeliśmy krzyk kobiety. Po chwili zorientowaliśmy się, że padła ofiarą napadu. Złodziej uderzył ją w głowę i wyrwał torebkę. Po chwili byliśmy przy kobiecie, która była w głębokim szoku. Na szczęście momentalnie pojawiła się policja i do czasu przyjazdu pogotowia M dawał kobiecie reiki nawet nie informując jej o tym. Nie sprawdził czy miała coś na szyi czy nie, czy miała pasek, okulary, pierścionki.
Inna sytuacja - podczas inicjacji nie pamięrtam już na 1-szy czy 2-gi stopień trzy osoby były inicjowane a reszta grupy ( było nas ponad 10 os na pewno) oczekiwała na swoją kolej w sąsiadującej z pomieszczeniem herbaciarni i tam robiliśmy sobie reiki, żeby podnieść sobie wzajemnie wibracje, przekazać sobie energię miłości. I wcale nie robiliśmy żadnych skróconych seansów, po prostu przekazywaliśmy energię.
Mój Mistrz reiki Tadeusz Piotr Szewczyk mawiał jeśli nie możesz przekazywać reiki godzinę, dobre i pół godziny, jeśli nie możesz pół godziny dobre i piętnaście minut.
I nie ważne, że obok gra telewizor, biegają dzieci itp. Jeśli Tobie to nie przeszkadza w przekazie, to jest ok. Możesz oglądając telewizję trzymać rękę na bolącym miejscu a energia i tak popłynie...
Zatem nie widzę nic nieprawidłowego na zdjęciu Miriam ani w sensie miejsca ani przygotowania pacjentki. To nie był umówiony seans, tylko doraźna pomoc na chwilową dolegliwość.
M
Pamiętam kilka lat temu odwiedziłam w Warszawie mojego brata w reiki - mistrza nauczyciela. Szliśmy sobie póżnym wieczorem po zwykłej ulicy, nagle usłyszeliśmy krzyk kobiety. Po chwili zorientowaliśmy się, że padła ofiarą napadu. Złodziej uderzył ją w głowę i wyrwał torebkę. Po chwili byliśmy przy kobiecie, która była w głębokim szoku. Na szczęście momentalnie pojawiła się policja i do czasu przyjazdu pogotowia M dawał kobiecie reiki nawet nie informując jej o tym. Nie sprawdził czy miała coś na szyi czy nie, czy miała pasek, okulary, pierścionki.
Inna sytuacja - podczas inicjacji nie pamięrtam już na 1-szy czy 2-gi stopień trzy osoby były inicjowane a reszta grupy ( było nas ponad 10 os na pewno) oczekiwała na swoją kolej w sąsiadującej z pomieszczeniem herbaciarni i tam robiliśmy sobie reiki, żeby podnieść sobie wzajemnie wibracje, przekazać sobie energię miłości. I wcale nie robiliśmy żadnych skróconych seansów, po prostu przekazywaliśmy energię.
Mój Mistrz reiki Tadeusz Piotr Szewczyk mawiał jeśli nie możesz przekazywać reiki godzinę, dobre i pół godziny, jeśli nie możesz pół godziny dobre i piętnaście minut.
I nie ważne, że obok gra telewizor, biegają dzieci itp. Jeśli Tobie to nie przeszkadza w przekazie, to jest ok. Możesz oglądając telewizję trzymać rękę na bolącym miejscu a energia i tak popłynie...
Zatem nie widzę nic nieprawidłowego na zdjęciu Miriam ani w sensie miejsca ani przygotowania pacjentki. To nie był umówiony seans, tylko doraźna pomoc na chwilową dolegliwość.
M