12-08-2012, 21:11
Przeczytałam post nadzieji i postanowiłam się odezwac w tym wątku po tym co przeczytałam to chyba nikt mnie nie wysmieje
To było dobrych parę lat temu chodziłam wówczas jeszcze do LO i włąsnie wracałam autobusem do domu po szkole, pamiętam że było wtedy bardzo cieplo wiec podejrzewam ze moglby to byc maj badz czerwiec. Ponieważ zawsze wsiadałm na poczatkowym przystanku zawsze mialam miejsce do siedzenia a lubilam siadac z przodu kierowca przewaznie ma tam puszczone radio i droga szybciej mija.
Ale dochodzac do sedna sprawy w polowie trasy na przystanku byl spory tlok wszyscy chcieli wejsc a mijsca byly mocno ograniczone, przednimi drzwiami weszla grupka mlodych chlopcow, bylo ich moze z 3, 4 nie pamietam jak wygladali nie pamietam co mowili ale pamietam jedego ciemnego chłopaka, gdyby mi go ktos dzisiaj pokazal to napewno bym go rozpoznala, pamietam nawet w co byl ubrany, ale najbardziej pamietam jego oczy, byly czarne jak smola nigdy przed tym ani nigdy po tym nie wiedzialm takich, migotaly swiatlem ale czarnym jakby zapalic pod czarnym szkielkiem lampke, to uczucie ktore wtedy mnie ogarnelo to byl lek potworny strach ze cos zaraz sie stanie bardzo szybko odwrocilam wzrok, przerazil mnie, w reku a razcej na szyi mial srebrny krzyzyk ktorym bawil sie i cos szeptal pod nosem smial sie jakby ze mnie albo z faktu ze ma go na szyi, bawil sie nim ale wyraz jego oczu i to co mial w ocach to byla najbardziej przerazajaca rzecz jaka mi sie przytrafila. Wtedy myslslam ze on mnie poprostu oniesmielil wiecie taka mala dziewczynka na ktora spojrzal dorosly chlopak ale dzis jestem pewna ze to bylo cos wiecej ale nie wiem co . . .
To było dobrych parę lat temu chodziłam wówczas jeszcze do LO i włąsnie wracałam autobusem do domu po szkole, pamiętam że było wtedy bardzo cieplo wiec podejrzewam ze moglby to byc maj badz czerwiec. Ponieważ zawsze wsiadałm na poczatkowym przystanku zawsze mialam miejsce do siedzenia a lubilam siadac z przodu kierowca przewaznie ma tam puszczone radio i droga szybciej mija.
Ale dochodzac do sedna sprawy w polowie trasy na przystanku byl spory tlok wszyscy chcieli wejsc a mijsca byly mocno ograniczone, przednimi drzwiami weszla grupka mlodych chlopcow, bylo ich moze z 3, 4 nie pamietam jak wygladali nie pamietam co mowili ale pamietam jedego ciemnego chłopaka, gdyby mi go ktos dzisiaj pokazal to napewno bym go rozpoznala, pamietam nawet w co byl ubrany, ale najbardziej pamietam jego oczy, byly czarne jak smola nigdy przed tym ani nigdy po tym nie wiedzialm takich, migotaly swiatlem ale czarnym jakby zapalic pod czarnym szkielkiem lampke, to uczucie ktore wtedy mnie ogarnelo to byl lek potworny strach ze cos zaraz sie stanie bardzo szybko odwrocilam wzrok, przerazil mnie, w reku a razcej na szyi mial srebrny krzyzyk ktorym bawil sie i cos szeptal pod nosem smial sie jakby ze mnie albo z faktu ze ma go na szyi, bawil sie nim ale wyraz jego oczu i to co mial w ocach to byla najbardziej przerazajaca rzecz jaka mi sie przytrafila. Wtedy myslslam ze on mnie poprostu oniesmielil wiecie taka mala dziewczynka na ktora spojrzal dorosly chlopak ale dzis jestem pewna ze to bylo cos wiecej ale nie wiem co . . .