10-09-2012, 20:35
uuu... no straszne. Mi kiedyś też coś w okno rzucało czymś, pomyślałem że to znajomi rzucają jakimis kamykami bym wyjrzał na zewnątrz, lecz kiedy spojrzałem przez okno nikogo tam nie było. Powtórzyło się to 3 razy... poszedłem spać bo była to północ a ja miałem na drugi dzień do szkoły (wtedy chodziłem jeszcze chyba do ogólniaka). Kiedy już spałem mój brat wpadł do mnie twierdząc ze słyszał jakby ktos pukał w okno. Wtedy się bałem...
Ostatnio odwiedził mnie mój wujek, znaczy się przyszedł do mojej mamy ale jej ani nikogo innego prócz mnie nie było... pod moim naciskiem opowiedział mi pewną historię (nie mieliśmy innego tematu do rozmów hehehhee)... Kiedy sam miał kilkanaście lat, był razem ze swoja matką (babcia) i jednym z braci na jakichś polach. (Prowadzili gospodarstwo rolne w takiej malutkiej miejscowości gdzie były po wojnie chyba tylko z 3 domy). Zbierając się do domu, gdyż robiło się cemno, zdziwiło ich zachowanie psów. Te piszczały im pod nogami chowając się za nimi. Nagle zauważyli że zza jednego krzaka wyszedł jakiś facet ubrany w biały płaszcz i spodnie mając zaciągnięty na głowę kaptur i jakby kominiarkę, tak że nie widzieli jego twarzy. Przeszedł kawałek mijając ich prawie że o krok, i zniknął za 2 krzakiem. Nie było po nim śladu! Babcia kazał im iść do domu po czym wycięła na 2 dzień obyda krzaki.
Ostatnio odwiedził mnie mój wujek, znaczy się przyszedł do mojej mamy ale jej ani nikogo innego prócz mnie nie było... pod moim naciskiem opowiedział mi pewną historię (nie mieliśmy innego tematu do rozmów hehehhee)... Kiedy sam miał kilkanaście lat, był razem ze swoja matką (babcia) i jednym z braci na jakichś polach. (Prowadzili gospodarstwo rolne w takiej malutkiej miejscowości gdzie były po wojnie chyba tylko z 3 domy). Zbierając się do domu, gdyż robiło się cemno, zdziwiło ich zachowanie psów. Te piszczały im pod nogami chowając się za nimi. Nagle zauważyli że zza jednego krzaka wyszedł jakiś facet ubrany w biały płaszcz i spodnie mając zaciągnięty na głowę kaptur i jakby kominiarkę, tak że nie widzieli jego twarzy. Przeszedł kawałek mijając ich prawie że o krok, i zniknął za 2 krzakiem. Nie było po nim śladu! Babcia kazał im iść do domu po czym wycięła na 2 dzień obyda krzaki.