15-09-2012, 14:59
Nie wiem, czy już o tym pisałam ale jakiś rok temu zmarła sąsiadka mojej przyjaciółki. Dostała jakiegoś ataku i jej córka przybiegła po A. przerażona, żeby ta zadzwoniła po pogotowie i zeszła na dół. Kiedy koleżanka pojawiła się w mieszkaniu, kobieta już wydawała ostatnie tchnienie. Wpatrując się w A. zmarła...
O całym zdarzeniu dowiedziałam się kilka dni później. Siedziałam u przyjaciółki w mieszkaniu, akurat byłyśmy same i popijałyśmy herbatę.
Rozmawiałyśmy o sąsiadce, o tym jak dziwnie jest zobaczyć śmierć na własne oczy i nie móc nic na to poradzić..
W pewnym momencie przerwał nam jakiś dźwięk.
Jak na komendę spojrzałyśmy się w stronę drzwi wejściowych i zobaczyłyśmy że klamka skacze, tak jakby ktoś chciał otworzyć drzwi.
Powiedziałam do A: "otwórz bo ktoś się chyba dobija do ciebie".
Przyjaciółka wstała, otworzyła drzwi i cała rozdygotana oznajmiła, że nikogo nie ma.
Nic też nie było słychać, żeby ktoś schodził po schodach (A. mieszka na ostatnim pietrze a schody są drewniane i skrzypią).
Po chwili namysłu powiedziała, że jej sąsiadka miała w zwyczaju przed zapukaniem własnie tak szarpać za klamkę i sprawdzić czy drzwi są otwarte..
O całym zdarzeniu dowiedziałam się kilka dni później. Siedziałam u przyjaciółki w mieszkaniu, akurat byłyśmy same i popijałyśmy herbatę.
Rozmawiałyśmy o sąsiadce, o tym jak dziwnie jest zobaczyć śmierć na własne oczy i nie móc nic na to poradzić..
W pewnym momencie przerwał nam jakiś dźwięk.
Jak na komendę spojrzałyśmy się w stronę drzwi wejściowych i zobaczyłyśmy że klamka skacze, tak jakby ktoś chciał otworzyć drzwi.
Powiedziałam do A: "otwórz bo ktoś się chyba dobija do ciebie".
Przyjaciółka wstała, otworzyła drzwi i cała rozdygotana oznajmiła, że nikogo nie ma.
Nic też nie było słychać, żeby ktoś schodził po schodach (A. mieszka na ostatnim pietrze a schody są drewniane i skrzypią).
Po chwili namysłu powiedziała, że jej sąsiadka miała w zwyczaju przed zapukaniem własnie tak szarpać za klamkę i sprawdzić czy drzwi są otwarte..