26-10-2012, 19:08
Kiedy jeszcze mieliśmy swoje dynie z ogrodu, małe, duże , średnie, to obstrojone były nimi wszystkie parapety z zewnątrz a największa stawiana była na dużym kamieniu na podwórku i stała tam aż ją śnieg przysypał. ale jak już wyżej pisałam, w zeszłym i w tym roku mamy tylko kupione dynie, więc nie jest już tak bogato.
Co do naszej poskiej tradycji i "metod" obchodzenia wszystkich świąt, to z przykrością należy stwierdzić, że mamy tendencję do czczenia wszystkiego na smutasa. Chyba tylko Bożenarodzenie jest na wesoło, chociaż, też nostalgicznie, z łezką w oku i smutnymi wspomnieniami tych co ich zanrakłao, i często z tradyzyjną "depresją świąteczną". Taki juz naród.
Najlepszy przykład - Dzień niepodległości, w innych państwach to okazja do radowania się ta niepodległością, pikników, imprez, strojenia domów i ulic, po prostu świętowania. A u nas? Płacz, wspominki, martyrologia, cmentarze, wieńce, prezentowanie broni przy grobie nieznanego żołnierza. Jeden wielki smutek i nuuuda.
Wszystkich świętych to drugi przykład. Chociaż u mnie w rodzinie to trochę inaczej wygląda. Chodzimy na cmentarz wieczorem, po ciemku , kiedy jest najpiękniej wszystko oświetlone i tam sobie łazimy pomiędzy hrobami, a mamy ich b. dużo. Właściwie to żywej rodziny prawie wcale. Tak więc mamy okazję pogadać z tymi co im świecimy. Dziewczynki z babcia i dziadkiem, ja z rodzicami , ciotkami i wujkami.. i tak faktycznie robimy. Trochę z jajem, trochę tradycyjnuie.
Co do naszej poskiej tradycji i "metod" obchodzenia wszystkich świąt, to z przykrością należy stwierdzić, że mamy tendencję do czczenia wszystkiego na smutasa. Chyba tylko Bożenarodzenie jest na wesoło, chociaż, też nostalgicznie, z łezką w oku i smutnymi wspomnieniami tych co ich zanrakłao, i często z tradyzyjną "depresją świąteczną". Taki juz naród.
Najlepszy przykład - Dzień niepodległości, w innych państwach to okazja do radowania się ta niepodległością, pikników, imprez, strojenia domów i ulic, po prostu świętowania. A u nas? Płacz, wspominki, martyrologia, cmentarze, wieńce, prezentowanie broni przy grobie nieznanego żołnierza. Jeden wielki smutek i nuuuda.
Wszystkich świętych to drugi przykład. Chociaż u mnie w rodzinie to trochę inaczej wygląda. Chodzimy na cmentarz wieczorem, po ciemku , kiedy jest najpiękniej wszystko oświetlone i tam sobie łazimy pomiędzy hrobami, a mamy ich b. dużo. Właściwie to żywej rodziny prawie wcale. Tak więc mamy okazję pogadać z tymi co im świecimy. Dziewczynki z babcia i dziadkiem, ja z rodzicami , ciotkami i wujkami.. i tak faktycznie robimy. Trochę z jajem, trochę tradycyjnuie.