12-12-2012, 20:20
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Hej wiedźmy! Siadać zaraz na miotły albo łopaty do odśnieżania i na sabat!
Dzisiaj wigilia św. Łucji!
tylko czapki założyć trzeba, żeby zatok nie przeziębić
"Przypadająca 12 grudnia wigilia św. Łucji oraz noc z 12 na 13 grudnia była - według ludowych wierzeń - świętem czarownic, które zlatywały się na łopatach do chleba na sabaty, aby się bawić, kłócić i bić. Miały w ten sposób walczyć o władzę w następnym roku.
Czarownice na sabaty przybywały na "pocioskach", czyli drewnianych łopatach do chleba posmarowanych czarodziejskim tłuszczem, który zamieniał je w konie.
Zdarzało się, że dzieci za namową rodziców siadywały w oknach i wypatrywały przelatującej na łopacie czarownicy.
Na spotkaniach wiedźmy tańczyły i śpiewały przy ogniskach, toczyły ze sobą bójki, walcząc o władzę w nadchodzącym roku.
O kłótniach i bijatykach czarownic miały świadczyć częste wówczas zadymki śnieżne. Po skończonych harcach wiedźmy rozchodziły się po wsiach i gospodarstwach, by szkodzić ludziom i zwierzętom. Miały też wówczas rozpoczynać zbieranie drewna, z którego w Boże Narodzenie rozpalały ogień i rzucały uroki. Mogły zesłać chorobę na domowników i zwierzęta, spowodować, że w domu nie będzie się wiodło.
Aby zabezpieczyć się przed szkodliwym działaniem czarownic, każdego dnia do wigilii Bożego Narodzenia gospodynie zbierały po jednym drewienku, z których 24 grudnia rozpalano ogień w ogrodzie, aby czarownice "nie zabierały" masła. Ogień ten miał być przeciwwagą dla szkodliwego ognia wiedźm. Często też gotowano na tym ogniu szpilki (najpierw z drzew iglastych, później już krawieckie), aby czarownice dostawały boleści. W wielu miejscowościach stosowano praktykę okadzania bydła święconym zielem, które neutralizowało szkodliwą działalność czarownic i odczyniało uroki.
Innym sposobem zapobiegania urokom czarownic było zamykanie drzwi i niewpuszczanie do domów żadnych kobiet, zwłaszcza obcych, nawet sąsiadek i małych dziewczynek. Wierzono bowiem, że czarownice, aby zaszkodzić, mogą przybierać każdą postać.
Dzień św. Łucji to także czas wróżb na następny rok. O szczęściu w nadchodzącym roku miała świadczyć gałązka czereśni, którą 13 grudnia wkładano do wody. Jeżeli do święta Trzech Króli zakwitła, wróżba była pomyślna. Z cebuli przepowiadano z kolei pogodę na przyszły rok. Na 12 łupin cebuli sypano sól. W święta Bożego Narodzenia sprawdzano, czy sól jest mokra. Miało to wskazywać, czy dany miesiąc w roku będzie słotny.
W tym dniu nie wolno też było niczego pożyczać, aby nie ubywało z domu. Pożyczony przedmiot mógł zostać wykorzystany do rzucania uroków. W tradycji Lasowiaków, w okolicach Leżajska, Kolbuszowej w dzień św. Łucji nie można było brać ziarna z komory, aby w ten sposób nie wywołać nieurodzaju w następnym roku; ziarno mogło utracić moc rodzenia.
Pogańskie wierzenia w czarownice nie przeszkadzały w adwentowym, chrześcijańskim zwyczaju oczekiwania na Boże Narodzenie. W domach, w których w ciągu dnia na różne sposoby próbowano się chronić przed czarownicami, wieczorami śpiewano pieśni adwentowe, czytano lub opowiadano żywoty świętych, uczestniczono w porannych nabożeństwach roratnich. "
źródło - <!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/2029020,114877,13030733.h">http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 13030733.h</a><!-- m -->tml
Hej wiedźmy! Siadać zaraz na miotły albo łopaty do odśnieżania i na sabat!
Dzisiaj wigilia św. Łucji!
tylko czapki założyć trzeba, żeby zatok nie przeziębić
"Przypadająca 12 grudnia wigilia św. Łucji oraz noc z 12 na 13 grudnia była - według ludowych wierzeń - świętem czarownic, które zlatywały się na łopatach do chleba na sabaty, aby się bawić, kłócić i bić. Miały w ten sposób walczyć o władzę w następnym roku.
Czarownice na sabaty przybywały na "pocioskach", czyli drewnianych łopatach do chleba posmarowanych czarodziejskim tłuszczem, który zamieniał je w konie.
Zdarzało się, że dzieci za namową rodziców siadywały w oknach i wypatrywały przelatującej na łopacie czarownicy.
Na spotkaniach wiedźmy tańczyły i śpiewały przy ogniskach, toczyły ze sobą bójki, walcząc o władzę w nadchodzącym roku.
O kłótniach i bijatykach czarownic miały świadczyć częste wówczas zadymki śnieżne. Po skończonych harcach wiedźmy rozchodziły się po wsiach i gospodarstwach, by szkodzić ludziom i zwierzętom. Miały też wówczas rozpoczynać zbieranie drewna, z którego w Boże Narodzenie rozpalały ogień i rzucały uroki. Mogły zesłać chorobę na domowników i zwierzęta, spowodować, że w domu nie będzie się wiodło.
Aby zabezpieczyć się przed szkodliwym działaniem czarownic, każdego dnia do wigilii Bożego Narodzenia gospodynie zbierały po jednym drewienku, z których 24 grudnia rozpalano ogień w ogrodzie, aby czarownice "nie zabierały" masła. Ogień ten miał być przeciwwagą dla szkodliwego ognia wiedźm. Często też gotowano na tym ogniu szpilki (najpierw z drzew iglastych, później już krawieckie), aby czarownice dostawały boleści. W wielu miejscowościach stosowano praktykę okadzania bydła święconym zielem, które neutralizowało szkodliwą działalność czarownic i odczyniało uroki.
Innym sposobem zapobiegania urokom czarownic było zamykanie drzwi i niewpuszczanie do domów żadnych kobiet, zwłaszcza obcych, nawet sąsiadek i małych dziewczynek. Wierzono bowiem, że czarownice, aby zaszkodzić, mogą przybierać każdą postać.
Dzień św. Łucji to także czas wróżb na następny rok. O szczęściu w nadchodzącym roku miała świadczyć gałązka czereśni, którą 13 grudnia wkładano do wody. Jeżeli do święta Trzech Króli zakwitła, wróżba była pomyślna. Z cebuli przepowiadano z kolei pogodę na przyszły rok. Na 12 łupin cebuli sypano sól. W święta Bożego Narodzenia sprawdzano, czy sól jest mokra. Miało to wskazywać, czy dany miesiąc w roku będzie słotny.
W tym dniu nie wolno też było niczego pożyczać, aby nie ubywało z domu. Pożyczony przedmiot mógł zostać wykorzystany do rzucania uroków. W tradycji Lasowiaków, w okolicach Leżajska, Kolbuszowej w dzień św. Łucji nie można było brać ziarna z komory, aby w ten sposób nie wywołać nieurodzaju w następnym roku; ziarno mogło utracić moc rodzenia.
Pogańskie wierzenia w czarownice nie przeszkadzały w adwentowym, chrześcijańskim zwyczaju oczekiwania na Boże Narodzenie. W domach, w których w ciągu dnia na różne sposoby próbowano się chronić przed czarownicami, wieczorami śpiewano pieśni adwentowe, czytano lub opowiadano żywoty świętych, uczestniczono w porannych nabożeństwach roratnich. "
źródło - <!-- m --><a class="postlink" href="http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/2029020,114877,13030733.h">http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... 13030733.h</a><!-- m -->tml