27-12-2012, 22:20
WITAM WAS GORACO...dopiero dzisaj zauwazylam ze ktos wogole odpisal...nie wchodzilam na to forum bo nie bylo zainteresowania...ale ciesze sie ze jestescie.....jest mi strasznie ciezko,bo nie daje rady...najgorsze sa powroty choroby,wtedy nie wiem co sie ze mna dzieje..to tak jak bym umierala...po wielu miesiacach proszenia,wkoncu dostalam sie na terapie..bylam juz na pierwszym spotkaniu,nastepne w styczniu...generalnie wiem jakie sa przyczyny mojego stanu....tylko ktos musi mnie naprowadzic na dobra droge...trzyma mnie to ze wiem ze juz niedlugo spotkam sie z psychologiem...ja zyje tym spotkaniem...5 dni temu takiego zalapalam dola ze myslalam o samobojstwie...dzis jest lepiej...mecza mnie te moje stany,bo czasem zastanawiam sie czy ja jestem normalna...dzis sie ciesze a jutro bede plakac...nie moge sie na niczym skupic bo moje mysli kraza wokol jednego tematu...klade sie wstaje i ciagle mysle ze zwariuje i nikt sie mna nie zaopiekuje...nie moge przez to normalnie funkcjonowac....kiedys bylam fantastyczna dziewczyna ktora sie nawet cieszyla z tego ze kwiatki zakwitly..a na dzien dzisiejszy czuje sie jak taka stara dewota...teraz zmienila mi leki i zobaczymy co bedzie dalej...tez mam problem bo nie moge chodzic po duzych sklepach..wczoraj pojechalam za zakupy i niestety musialam wrocic bo myslalam ze sie wykoncze...nigdy nic mnie w sklepie nie spotkalego cos zlego a jednak mam na tym punkcie fobie..chce wyzdrowiec i byc taka dziewczyna jak kiedys ale to bardzo trudne..kazdy mowi wez sie w garsc,ale to sie tak nie da..czasami czlowiek nie ma kontroli nad tym co mysli i czuje...ja tego nie chce,ale to jest silniejsze ode mnie...uwierzcie naprwde sie staram i chce zeby bylo dobrze...tylko najgorsze jest to ze ta kanalia mnie tak skrzywdzila a ja teraz musze sie meczyc...nikt nie ma pojecia co tak naprawde sie dzieje z nami...na poczatku choroby to musieli mnie pilnowac zebym nie wyskoczyla przez balkon.....teraz bylam u mamy i widzialam jak podchodzi do balkonu....to bylo straszne......nawet najorszemu wrogi tego nie zycze..buziaki dziewczynki..i co jeszcze wam powiem,kiedys sie smialam z tej choroby,mowilam ze to ludzie stuknieci...a teraz sama to przezywam....to chyba jakas kara za to ze kiedys sie smialam z ludzi ktorzy tak jak ja potrzebowali pomocy.. z ludzmi chorymi na depresje dzieja sie cuda..jesli chodzi o nasz mozg..