05-02-2013, 00:51
..a bylo to tak..siedem lat temu umarl nagle moj ukochany Witus, mezczyzna ukochany, dla ktorego zostawilam wszystko i po jego odejsciu moj swiat zmienil sie w wielkie rumowisko..3 miesiace po Jego smierci obuidzilam sie w srodku nocu i zobaczylam Go siedziacego na stoliku nocnym z drugiej stronu lozka..widzialam Jego twarz z progfilu, lecz gdy zwrocil glowe w moim kierunku druga polowa twarzy byla jakby spalona ogniem..czarna i pomarszczona..drugi raz uratowal mnie od smierci, gdy jechalam autem od Niego z cmentatza przez stare, zarosniete torowisko..byl upal, lato..szyby auta opuszczone wiec dzwieki z zewnatrz dochodzily..nagle uslyszalam charakterystyczny pulsyjacy dzwiek, jaki slyszymy przy spuszczanych szlabanach..zatrzymalam sie odruchowo, choc nic tam nie dzialalo sie od wiekow ani zadnej sygnalizacji nie bylo..przed maska samochodu, 2 cm ode mnie smignal pociag wprawiajac mnie w oslupienie i przerazenie samym juz podmuchem powietrza wynikajacym z pedu maszyny..trzecia komunikacja..przyszlam do pracy. 8 rano..wysprzatalam biurko, zalaczylam maszyny-reklama, wiecplotery, drukarki, kserografi itp..na czystym biuwarze ani pylka przede mna..wchodzi kolega, opiera sie o moje biurko i pyta..-skad to- pokazujac na zalaminowana w folie czterolistna koniczyne, lezaca przede mna..wlosy deba, oddychac nie idzie..pol roku wstecz, gdy Witus zyl zalozylismy sie o pierdole..ja mialam za przegrana postawic flaszke, on za pezegrana mial znalezc czterolistna koniczyne..przegral..szukal pol dnia w ogrodzie i nie znalazl..potem umarl..ostatnia konfrontacja..splam glebokim snem, zmeczona zyciem i placzem po Jego smierci..poczulam w nocy obecnosc..zobaczylam sciane mroku z wyrazna swiadomoscia czyjejs obecnosci za jej granica..wyciagnelam dlonie wkladajac je w ten mrok..wiecie, jak w filmach..wkladasz rece w taka ciemnosci rak nie widac..wiec wlozylam rece w ten mrok i za pomoca pamieci zachowanej w palcach i dloniach zaczelam odtwarzac rysy Witka po omacku, za ta sciana mroku..wszytko, co udalo mi sie nakreslic i odtworzyc wychodzilo z mroku..zobaczylam Jego twarz i wlosy, Jego brwi, usta i oczy..bylam taka szczeliwa..gsy wyciagnelam Go calego z tej smoly mroku zaczal mnie calowac i piescic i zaczelismy sie kochac..w pewnym momencie zobaczylam nad Jego ramieniem twarz obcego mezczyzny..powiedzialm-Witus, tu ktos jest..-odpowiedzial-nie przejmuj sie, to kolega..rano, po przebudzeniu uznalam, ze to sen..do momentu gdy nie poczulam bolesnosci w intymnym miewjscu..takim samym rozkosznym, jak zawsze, gdy we mnie wchodzil swoim ogromnym i wspanialym..cudem bozym..
..tyle z moich wspomnien bolesnych i radosnych zarazem..ale tak juz mam, ze nie jest latwo..co na ten temat spesjalista Slawek..???
