14-02-2013, 16:58
Stos!
Czeka mnie stos!
Ojej, no, co ty myślisz, spokój, spokój, co ja mam robić!? Na pewno - muszę się stad wydostać, jestem spalona w tym mieście. SPALONA - ha, ha. Myśl kobieto, myśl. Tak wszystkich kochałam. Jak to się stało? Jak się to wszystko nie tak potoczyło.
Jestem drogą i trawą i obłoczkiem, płynę z nurtem i się modlę. Gdzie moja saszetka, trzeba się spakować, tyle łez, tyle łez, jeszcze trochę, a się w nich utopię. Niedobre godziny i chwile, osaczona, potępiona. Spokój, spokój, syn Zadunów chyba miał jechać dzisiaj do Strolin, trzeba się do nich przemknąć, a może złapię go jak już wyjedzie. O, jest torba. Myślałam że mnie pokochają. Trzeba się schować przed ludźmi, zaszyć, przeczekać. Tu już nigdy nie wrócę, za dużo straconych uczuć. Chyba mi nic nie zrobią? Przecież nic nie zrobiłam. Sadzą mnie tam, sadzą, już dawno osądzili - wiedźma!
Przecież wiedzieli czym się zajmuję, jaka jestem. Najpierw ich to bawiło, straciłam ostrożność, wiadomo że wśród możnych to trzeba co chcą usłyszeć mówić, za dużo mówiłam. Trzeba się było trochę nagiąć. Coś się źle potoczyło.
Już czas, skręcę w zaułek za Massatami i przy kanale w prawo, wyjdę na drogę. Pójdę nią trochę. Och, jak jest ładnie, a mnie serce zamiera, mur wokół niego buduję z kamienia, żeby mnie nikt więcej nie skrzywdził. Daj spokój, daj spokój, to przeminie. Jestem obłoczkiem, światłem na drodze odbitym przez jesion. Jak dużo pyłu, jaki suchy, nieprzemijający, niezłomny, trzeba być jak ten pył, chociaż podatny to niezniszczalny.
Chyba jedzie
- Aleen, Aleen, zabierzesz mnie?
- uuuuu Torren, stój, uuuu Pani będzie wsiadać
- ładny ten wasz kary
- a, no pewnie, wygrał wyścig w zaprzęgu w tamtym roku, pupilek ojca
a Pani Gada gdzie się wybiera?
- do siostry jadę, na święto mleka, mam jej tam w czymś pomóc
- to ciesze się, zawsze to milej czas upływa w towarzystwie
Spokój serce, spokój, nic nie było, nic się nie wydarzyło. Po prostu będzie nowe miejsce. Jestem słońcem i powietrzem, wiatrem w anioła skrzydłach.
- a jak tam twoja, mała siostra się czuje?
- a dobrze już Pani, te zioła pomogły, i zaparzaliśmy je jak Pani mówiła, o zachodzie słońca gdy księżyc już widać
- a, no bo tam ziele było też księżycowe, lepiej działa bez słońca, to dobrze że mała lepiej się czuje, trzeba jej jakiś czas jeszcze pilnować żeby nie zmarzła i będzie dobrze
- a wraca Pani kiedy?
- niedługo Aleen, przecież, że niedługo
Czeka mnie stos!
Ojej, no, co ty myślisz, spokój, spokój, co ja mam robić!? Na pewno - muszę się stad wydostać, jestem spalona w tym mieście. SPALONA - ha, ha. Myśl kobieto, myśl. Tak wszystkich kochałam. Jak to się stało? Jak się to wszystko nie tak potoczyło.
Jestem drogą i trawą i obłoczkiem, płynę z nurtem i się modlę. Gdzie moja saszetka, trzeba się spakować, tyle łez, tyle łez, jeszcze trochę, a się w nich utopię. Niedobre godziny i chwile, osaczona, potępiona. Spokój, spokój, syn Zadunów chyba miał jechać dzisiaj do Strolin, trzeba się do nich przemknąć, a może złapię go jak już wyjedzie. O, jest torba. Myślałam że mnie pokochają. Trzeba się schować przed ludźmi, zaszyć, przeczekać. Tu już nigdy nie wrócę, za dużo straconych uczuć. Chyba mi nic nie zrobią? Przecież nic nie zrobiłam. Sadzą mnie tam, sadzą, już dawno osądzili - wiedźma!
Przecież wiedzieli czym się zajmuję, jaka jestem. Najpierw ich to bawiło, straciłam ostrożność, wiadomo że wśród możnych to trzeba co chcą usłyszeć mówić, za dużo mówiłam. Trzeba się było trochę nagiąć. Coś się źle potoczyło.
Już czas, skręcę w zaułek za Massatami i przy kanale w prawo, wyjdę na drogę. Pójdę nią trochę. Och, jak jest ładnie, a mnie serce zamiera, mur wokół niego buduję z kamienia, żeby mnie nikt więcej nie skrzywdził. Daj spokój, daj spokój, to przeminie. Jestem obłoczkiem, światłem na drodze odbitym przez jesion. Jak dużo pyłu, jaki suchy, nieprzemijający, niezłomny, trzeba być jak ten pył, chociaż podatny to niezniszczalny.
Chyba jedzie
- Aleen, Aleen, zabierzesz mnie?
- uuuuu Torren, stój, uuuu Pani będzie wsiadać
- ładny ten wasz kary
- a, no pewnie, wygrał wyścig w zaprzęgu w tamtym roku, pupilek ojca
a Pani Gada gdzie się wybiera?
- do siostry jadę, na święto mleka, mam jej tam w czymś pomóc
- to ciesze się, zawsze to milej czas upływa w towarzystwie
Spokój serce, spokój, nic nie było, nic się nie wydarzyło. Po prostu będzie nowe miejsce. Jestem słońcem i powietrzem, wiatrem w anioła skrzydłach.
- a jak tam twoja, mała siostra się czuje?
- a dobrze już Pani, te zioła pomogły, i zaparzaliśmy je jak Pani mówiła, o zachodzie słońca gdy księżyc już widać
- a, no bo tam ziele było też księżycowe, lepiej działa bez słońca, to dobrze że mała lepiej się czuje, trzeba jej jakiś czas jeszcze pilnować żeby nie zmarzła i będzie dobrze
- a wraca Pani kiedy?
- niedługo Aleen, przecież, że niedługo