14-03-2013, 23:22
Hyacynt napisał(a):Karty reprezentujace runy nie pochodza ze swiata naturalnego, a tylko te zrobione z drzewa, kamienia, metalu maja najwyzsza wartosc...
Mimo tego, nie można im odmawiać wartości. Runa to symbol, który już sam w sobie posiada i emanuje energią. Oczywiście symbole wchodzą w rezonans z materiałem, z którego są wykonane, nie mówiąc już o właścicielu/wykonawcy. Mogą zmienić dzięki temu swój... temperament (?) ale zawsze pozostaną tym, czym są.
Co do run nieodwracalnych. Kiedy rozpoczynałam pracę z Futharkiem, oznaczyłam sobie swoje "drewienka", żeby wiedzieć, gdzie dół, gdzie góra, no i jak interpretować. Bardzo szybko wybiłam sobie ten pomysł z głowy i starłam wcześniejsze "kropeczki". Uświadomiłam sobie, że znakowanie run nieodwracalnych jest działaniem (tak jak by) w brew ich naturze. Jeśli miały by mieć inne znaczenie w pozycji prostej/odwróconej, to wyglądały by jak pozostałe, a skoro tak nie jest, to pewnie ma to jakiś sens i cel.
Tak, jak zostało to już wcześniej zaznaczone, Runy nieodwracalne są bramami do innych światów. Choćby z tego względu muszą być "takie same" z jednej i drugiej strony - żeby można było przez nie przejść w górę i w dół. Są to symbole, które oznaczają transformację jednego stanu w drugi. Możemy je też przyporządkować do różnych aspektów naszej osobowości.
Patrząc na pozostałe runy, lub dokładając do "Run - bram", można wywnioskować w którą stronę sytuacja będzie transformować.
Np.
GEBO może być dla mnie umową, związkiem, miłością - ale z równą wymianą energetyczną, to też seks przez duże "S", no i prezent
HAGALAZ to klęska (bardziej naturalna, żywiołowa). Mówi mi o sytuacji, w której okoliczności będą niesprzyjające, ale pozostawia świadomość, że można przerwać zaklęty krąg, że ma się moc, aby nie tyle zmienić okoliczności, co przekuć to, co z nich wynika na swoją korzyść. Dzięki jej obecności w rozkładzie można mieć nadzieję, że zaistniała sytuacja wybije nas na wyższy poziom. Hagalaz jest też dla mnie symbolem wiedźmy jako takiej.
NAUTHIZ to katastrofa i nieszczęście. Chyba już wolę tarotową Wieżę... Ale... jeśli wiemy, że już "sięgnęliśmy" dna, to Nauthiz odwraca zły los i przebąkuje o możliwości odbicia się. Ech... no i mówi też oczywiście o tym co "musimy" i co jest "konieczne". Generalnie mało zabawne sprawy.
ISA to zamrożenie sytuacji, wygaszenie energii, ale też zwrócenie uwagi na konieczność przemyślenia pewnych spraw. Jeśli można "porównać", to najbliżej jest mi z Isa do Wisielca.
JERA, to czas, cykliczność, zbiory, a ostatnio nagminnie "karma"
IWAZ jest cudownie transformująca. Ona zmienia "stan", sytuację. Pokazuje też, że jestem już prawie u celu, jeszcze chwila i osiągnę to, co zamierzyłam.
SOWELLO jest jak słońce, piorun, elektryczność. Zbawienne i życiodajne, ale z umiarem, bo można łatwo ze stanu duchowego zwycięstwa, przejść w stan porażenia, lub poparzenia, a nie o to nam chodzi.
INGWAZ mówi mi o tym, że sprawy muszą dojrzeć, aby mogły wydać odpowiedni plon. To taka trochę jak z ciążą - nie można przyspieszyć porodu, mimo tego, że chce się mieć dziecko "już"
DAGAZ, to jedna z moich ulubionych run. W moim odczuciu jest ochraniająca i kojąca. Dba też o pozytywny rozwój sytuacji. To świt - czas pomiędzy. Dba o równowagę energetyczną - taki pro rozwojowy stan "zen".
Gwoli zakończenia, chciałam dodać, że to, co napisałam jest absolutnie subiektywne i najlepszy jest ten system, jaki nam odpowiada i do nas przemawia.
https://dobreczary.wordpress.com/2013/03...dwracalne/