03-06-2011, 00:40
Cytat dnia
Jedynie człowiek szczęśliwy może promieniować szczęściem wokół.
Paulo Coelho
brazylijski pisarz i poeta
Kartka z kalendarza
154 dzień roku
211 dni do końca roku
Czerwiec 2011
...3
Piątek
Klotyldy, Leszka, Tamary
5.06 - Światowy Dzień Ochrony Środowiska
22.06 - Początek Lata
23.06 - Dzień Ojca
1998 - Katastrofa kolejowa w Eschede
1886 - Prezentacja samochodu Karla Benza
3 06 1886
Niełatwo jest w sposób całkiem jednoznaczny odpowiedzieć na pytanie, kto zbudował pierwszy na świecie samochód.
Jeśli mianem samochodu określamy każdy kołowy, samodzielnie (tzn. bez koni, lub jakiejkolwiek zewnętrznej siły pociągowej) poruszający się wehikuł, którego źródłem napędu jest silnik o tzw. spaleniu wewnętrznym – tj. taki, w którym energia pochodząca ze spalania paliwa zamieniana jest na ruch kół bez pośrednictwa takiego czynnika, jak np. woda, która wskutek ogrzania zamienia się w parę i porusza tłoki – a za ich pośrednictwem koła maszyny – to za pierwszy samochód można uznać pojazd, który w roku 1860 zbudował francuski wynalazca pochodzenia belgijskiego Jean-Joseph Étienne Lenoir. Był to po prostu wóz konny, z którego wymontowano dyszel, a którego tylna oś została połączona za pomocą łańcucha z dwusuwowym silnikiem na gaz świetlny – działającym poniekąd w sposób zbliżony do tłokowego silnika parowego.
Pożytek ze wspomnianego wehikułu – trzeba powiedzieć – był niewielki: jego silnik robił mnóstwo hałasu, a sam pojazd rozwijał tak małą prędkość, że podczas zorganizowanego w lecie 1862 r. wyścigu na 18-kilometrowej trasie z Paryża do Joinville - le-Pont i z powrotem dotarł na metę długi czas po wszystkich pojazdach o napędzie parowym, jakie również uczestniczyły w tej imprezie.
Policja nie pozwala
W 1875 r. mieszkający w Wiedniu żydowski ślusarz Siegfried Marcus (1831 – 1998) zbudował pojazd z silnikiem benzynowym, który ważył 756 kg i rozwijał prędkość 6-8 km/h. Wehikuł Markusa skonstruowany był na tyle solidnie, że udało się go uruchomić jeszcze w 1950 roku. Niestety, sam Marcus nie nacieszył się długo swoim wynalazkiem: miejscowa policja „ze względu na dokuczliwy odór spalin” zabroniła mu korzystania z pojazdu.
Kto by chciał tym jeździć?
3 czerwca 1886 r. Karl Benz zaprezentował przy Ringstraße w Mannheim wyposażony w jednocylindrowy czterosuwowy silnik pojazd, na który 29 stycznia tego samego roku uzyskał patent oznaczony numerem 37435. Jednak zgromadzonej publiczności jego wynalazek nie przypadł do gustu. Ludzie zwyczajnie śmiali się z trójkołowego, przypominającego nieco rowerową rikszę pojazdu. Zadawano też istotne całkiem, jak się wydawało, pytanie: kto normalny chciałby jeździć pojazdem, w którym co chwila następuje eksplozja piekielnie łatwopalnej mieszanki benzyny z powietrzem?
Niewiele brakowało, by Karl Benz się kompletnie załamał i porzucił myśl o pracach nad ulepszeniem samochodu. Na szczęście jednak, oprócz dobrych pomysłów, Karl Benz miał dobrą, upartą i wierzącą w sens jego eksperymentów żonę o imieniu Berta.
Wyprawa krótka, ale najdłuższa w tamtych czasach
Pewnego sierpniowego dnia 1888 r. o godzinie 5 rano Berta Benz wyprowadziła z szopy koło domu państwa Benzów w Mannheim stojący bezużytecznie trójkołowiec i towarzystwie dwóch synów – 15 letniego Eugeniusza (który prowadził pojazd) i Ryszarda wyboistą drogą przez Weinheim, Heidelberg i Wiesloh wyruszyła do odległego o 120 km Pforzheim. Podróż nie była łatwa. Co 20 kilometrów trzeba się było zatrzymywać, by nalać wody do chłodnicy (w razie potrzeby czerpano ją z rowów przydrożnych),. Kłopoty sprawiały wyciągające się pasy napędowe, psuł się zapłon i zatykał przewód paliwowy. W końcu jednak wszystkie trudności zostały przezwyciężone i późną nocą pani Benz oraz jej dwaj synowie dotarli do celu wyprawy. Dwa dni później wrócili do domu inną drogą, której długość wynosiła 90 km.
Tym naprawdę można jeździć
Była to odległość, jakiej żaden pojazd z silnikiem benzynowym wcześniej nie pokonał. W ten sposób Berta Benz udowodniła opinii publicznej, że samochód z silnikiem benzynowym jest nadającym się do użytku i mającym przyszłość środkiem lokomocji. Przekonała też o tym swojego męża, który wkrótce później wziął się za budowę nowego, ulepszonego już pojazdu. I choć motoryzacja z pewnością rozwinęłaby się zarówno bez Berty Benz, jak i zapewne bez samego Karla Benza, to wyprawa Berty ma swoje trwałe miejsce w historii – pokazała, że samochód jest czymś, czym naprawdę można jeździć.
Bartłomiej Kozłowski
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
Warte przeczytania
03.06 Gospodarka USA w tarapatach
03.06 Najlepsze letnie festiwale muzyczne w Europie 2011
02.06 Kurs EUR/USD zbliżył się do poziomu 1,45
mianawia
Dawno nie zaglądałam do swego Pamietniczka .Jakos nie było mi po drodze ,a jak juz miałam ochote cos napisać to strażnik przy losowaniu karty dnia mi wyskakiwał
Karta dnia 5 mieczy .Czyzbym dzisiaj miala stoczyc z kims walke? Co robić? 4 mieczy.Nie walczyc ,wyciszyc sie ,przemyslec.Czego nie robic? .As kielichow Nie kierowac sie uczuciami i emocjami .Nie zaczynac flirtów ? :o
Co Wy myslicie o tych kartach ?
Jedynie człowiek szczęśliwy może promieniować szczęściem wokół.
Paulo Coelho
brazylijski pisarz i poeta
Kartka z kalendarza
154 dzień roku
211 dni do końca roku
Czerwiec 2011
...3
Piątek
Klotyldy, Leszka, Tamary
5.06 - Światowy Dzień Ochrony Środowiska
22.06 - Początek Lata
23.06 - Dzień Ojca
1998 - Katastrofa kolejowa w Eschede
1886 - Prezentacja samochodu Karla Benza
3 06 1886
Niełatwo jest w sposób całkiem jednoznaczny odpowiedzieć na pytanie, kto zbudował pierwszy na świecie samochód.
Jeśli mianem samochodu określamy każdy kołowy, samodzielnie (tzn. bez koni, lub jakiejkolwiek zewnętrznej siły pociągowej) poruszający się wehikuł, którego źródłem napędu jest silnik o tzw. spaleniu wewnętrznym – tj. taki, w którym energia pochodząca ze spalania paliwa zamieniana jest na ruch kół bez pośrednictwa takiego czynnika, jak np. woda, która wskutek ogrzania zamienia się w parę i porusza tłoki – a za ich pośrednictwem koła maszyny – to za pierwszy samochód można uznać pojazd, który w roku 1860 zbudował francuski wynalazca pochodzenia belgijskiego Jean-Joseph Étienne Lenoir. Był to po prostu wóz konny, z którego wymontowano dyszel, a którego tylna oś została połączona za pomocą łańcucha z dwusuwowym silnikiem na gaz świetlny – działającym poniekąd w sposób zbliżony do tłokowego silnika parowego.
Pożytek ze wspomnianego wehikułu – trzeba powiedzieć – był niewielki: jego silnik robił mnóstwo hałasu, a sam pojazd rozwijał tak małą prędkość, że podczas zorganizowanego w lecie 1862 r. wyścigu na 18-kilometrowej trasie z Paryża do Joinville - le-Pont i z powrotem dotarł na metę długi czas po wszystkich pojazdach o napędzie parowym, jakie również uczestniczyły w tej imprezie.
Policja nie pozwala
W 1875 r. mieszkający w Wiedniu żydowski ślusarz Siegfried Marcus (1831 – 1998) zbudował pojazd z silnikiem benzynowym, który ważył 756 kg i rozwijał prędkość 6-8 km/h. Wehikuł Markusa skonstruowany był na tyle solidnie, że udało się go uruchomić jeszcze w 1950 roku. Niestety, sam Marcus nie nacieszył się długo swoim wynalazkiem: miejscowa policja „ze względu na dokuczliwy odór spalin” zabroniła mu korzystania z pojazdu.
Kto by chciał tym jeździć?
3 czerwca 1886 r. Karl Benz zaprezentował przy Ringstraße w Mannheim wyposażony w jednocylindrowy czterosuwowy silnik pojazd, na który 29 stycznia tego samego roku uzyskał patent oznaczony numerem 37435. Jednak zgromadzonej publiczności jego wynalazek nie przypadł do gustu. Ludzie zwyczajnie śmiali się z trójkołowego, przypominającego nieco rowerową rikszę pojazdu. Zadawano też istotne całkiem, jak się wydawało, pytanie: kto normalny chciałby jeździć pojazdem, w którym co chwila następuje eksplozja piekielnie łatwopalnej mieszanki benzyny z powietrzem?
Niewiele brakowało, by Karl Benz się kompletnie załamał i porzucił myśl o pracach nad ulepszeniem samochodu. Na szczęście jednak, oprócz dobrych pomysłów, Karl Benz miał dobrą, upartą i wierzącą w sens jego eksperymentów żonę o imieniu Berta.
Wyprawa krótka, ale najdłuższa w tamtych czasach
Pewnego sierpniowego dnia 1888 r. o godzinie 5 rano Berta Benz wyprowadziła z szopy koło domu państwa Benzów w Mannheim stojący bezużytecznie trójkołowiec i towarzystwie dwóch synów – 15 letniego Eugeniusza (który prowadził pojazd) i Ryszarda wyboistą drogą przez Weinheim, Heidelberg i Wiesloh wyruszyła do odległego o 120 km Pforzheim. Podróż nie była łatwa. Co 20 kilometrów trzeba się było zatrzymywać, by nalać wody do chłodnicy (w razie potrzeby czerpano ją z rowów przydrożnych),. Kłopoty sprawiały wyciągające się pasy napędowe, psuł się zapłon i zatykał przewód paliwowy. W końcu jednak wszystkie trudności zostały przezwyciężone i późną nocą pani Benz oraz jej dwaj synowie dotarli do celu wyprawy. Dwa dni później wrócili do domu inną drogą, której długość wynosiła 90 km.
Tym naprawdę można jeździć
Była to odległość, jakiej żaden pojazd z silnikiem benzynowym wcześniej nie pokonał. W ten sposób Berta Benz udowodniła opinii publicznej, że samochód z silnikiem benzynowym jest nadającym się do użytku i mającym przyszłość środkiem lokomocji. Przekonała też o tym swojego męża, który wkrótce później wziął się za budowę nowego, ulepszonego już pojazdu. I choć motoryzacja z pewnością rozwinęłaby się zarówno bez Berty Benz, jak i zapewne bez samego Karla Benza, to wyprawa Berty ma swoje trwałe miejsce w historii – pokazała, że samochód jest czymś, czym naprawdę można jeździć.
Bartłomiej Kozłowski
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.egospodarka.pl/">http://www.egospodarka.pl/</a><!-- m -->
Warte przeczytania
03.06 Gospodarka USA w tarapatach
03.06 Najlepsze letnie festiwale muzyczne w Europie 2011
02.06 Kurs EUR/USD zbliżył się do poziomu 1,45
mianawia
Beznadzieja
Na upór tylko cierpliwość jest lekiem Wykrzyczeć swe racje, czy zmilczeć zniewagę, brak mi silnych pleców, za słabe też ramię, wykłady bez skutku, więc sprawę umorzę, przeciwnik się zaparł w swym oślim uporze.
Na upór tylko cierpliwość jest lekiem Wykrzyczeć swe racje, czy zmilczeć zniewagę, brak mi silnych pleców, za słabe też ramię, wykłady bez skutku, więc sprawę umorzę, przeciwnik się zaparł w swym oślim uporze.
Dawno nie zaglądałam do swego Pamietniczka .Jakos nie było mi po drodze ,a jak juz miałam ochote cos napisać to strażnik przy losowaniu karty dnia mi wyskakiwał
Karta dnia 5 mieczy .Czyzbym dzisiaj miala stoczyc z kims walke? Co robić? 4 mieczy.Nie walczyc ,wyciszyc sie ,przemyslec.Czego nie robic? .As kielichow Nie kierowac sie uczuciami i emocjami .Nie zaczynac flirtów ? :o
Co Wy myslicie o tych kartach ?