13-04-2016, 20:34
Nie jesteś w stanie mu pomóc, nie zrobisz nic za niego. To on sam musi tego chcieć. Wypłakując się Tobie w rękaw, a Ty pocieszając go ciągle, nakręcacie się nawzajem i krążycie wokół jednego tematu, czyniąc tym samym, iż jest on wciąż aktualny. Najlepszym lekarstwem jest czas i cierpliwość, każdy ma prawo do przeżycia żałoby po stracie obojętnie jakakolwiek by ona nie była, daj mu to prawo do przeżywania tego na swój sposób. Ludzie ponoszą większe straty, przeżywają większe tragedie, może gdyby kolega zajął się pracą społeczna np. wolontariatem w hospicjum zrozumiałby czym jest prawdziwe cierpienie, rozpacz i strata. A Ty...jaka rolę w tym odgrywasz, pocieszycielki...nie tracisz w ten sposób swojego życia...Po prostu warto wyjaśnić przyjacielowi, że czas już dojrzeć i dorosnąć, że życie nie stoi w miejscu, coś się kończy i coś zaczyna...Moja rada? Zająć się czymś pożytecznym..., a przede wszystkim sobą...On musi znaleźć swoją drogę i znajdzie ją jeśli tego będzie chciał, a Ty myślę, że mu w tym nie jesteś w stanie pomóc...
Ps. nie skomentuję tego jaja...pozwolę sobie pominąć milczeniem...
Ps. nie skomentuję tego jaja...pozwolę sobie pominąć milczeniem...