24-05-2013, 22:44
Tatarak zwyczajny
Nazywany jest także ajerem, kalamusem, szuwarem, tatarskim zielem.
Trudno uwierzyć, ale ta pospolita w całej Europie roślina przywędrowała tu dopiero w połowie XVI wieku – przynajmniej oficjalnie.
Pochodzi z Azji Środkowej, gdzie stosowano ją w lecznictwie znacznie wcześniej niż u nas.
Wzmianki na jej temat można znaleźć w pismach perskich z VII wieku p.n.e. oraz hinduskich – z III w. p.n.e.
W medycynie chińskiej znana była przede wszystkim jako lek na problemy z układem pokarmowym i przeciwreumatyczny.
Choć istnieje wersja mówiąca o tym, że tatarak sprowadziły do Europy już wojska Aleksandra Macedońskiego, a także – niezależnie od nich – feniccy i arabscy kupcy, to jednak w lecznictwie greckim czy rzymskim się nie zadomowił.
Oficjalnie sadzonki tataraku przywiózł do Pragi w 1557 roku poseł turecki jako dar sułtana dla cesarza Austrii Ferdynanda, a w roku 1576 kłącza otrzymał z Konstantynopola ogród botaniczny w Wiedniu.
Stąd „rozeszły się” podobno po ogrodach i parkach dworskich, gdyż tatarak wszedł w modę – początkowo jako roślina dekoracyjna, zdobiąca brzegi jeziorek, stawów, oczek wodnych.
Tyle wiadomo z zapisów w kronikach.
Z pewnym opóźnieniem uświadomiono sobie, że ów turecki dar jest znacznie cenniejszy, niż się wydaje i że sułtan ofiarował coś, co ludy Wschodu uważały od wieków za wyjątkowo skuteczny środek na wiele dolegliwości.
Do nas jednak ajer trafił prawdopodobnie wcześniej niż do krajów Europy Zachodniej – wiadomo, że żołnierze tureccy i tatarscy zawsze mieli w jukach jego kłącza jako środek odświeżający, wzmacniający i zwalczający wiele dolegliwości.
Żuli je podczas długiej jazdy konnej, by utrzymać jasność umysłu.
Wierzyli też, że pomagają zatrzymać młodość i wzmacniają potencję.
Za pomocą tatarakowych korzeni uzdatniali wodę do picia – pokrojone na kawałki wchłaniają bowiem zanieczyszczenia.
Podczas najazdów na ziemie ruskie i polskie na pewno od czasu do czasu kłącza gubili, a one – jeśli trafiły na sprzyjające środowisko – zakorzeniały się i zadomawiały.
O tym, że tatarak był kojarzony z owymi napaściami, świadczy przecież jego nazwa…
Nasi rodzimi uzdrowiciele szybko się zorientowali, dlaczego wrogowie wożą ze sobą susz z tej rośliny i również zaczęli ją wykorzystywać w lecznictwie ludowym.
Znalazła też swoje miejsce – mimo tak późnego pojawienia się w Polsce – w magii wiosennej, mającej przynieść urodzaj oraz, choć pochodziła od pogan, podczas świąt kościelnych, zwłaszcza Zielonych Świątków – wyściełano tatarakiem izby w chatach, pomieszczenia dla zwierząt, a także podwórza.
Wierzono, że wprowadza harmonię, dobry nastrój i wzmacnia rodzinne więzi.
Miało to jednak również znaczenie czysto praktyczne – świeży, silny aromat zawartego w tatarskim zielu olejku odstraszał wszelkiego rodzaju robactwo – dokuczliwe insekty, takie jak pchły – a także odkażał powietrze.
Przede wszystkim jednak ajer stosowano jako skuteczny środek w wielu dolegliwościach – zwłaszcza w zburzeniach trawiennych takich jak biegunki, wzdęcia, kolki, wrzody żołądka i dwunastnicy, a także problemach z wątrobą.
Zwalczać miał ponadto kaszel.
Proszek z tataraku serwowano dzieciom-niejadkom, leczono nim też melancholię i nerwobóle.
Zwalczano za jego pomocą robaczycę.
Żuto ajer przy bólach zębów i stanach zapalnych dziąseł.
Wierzono też, że „przydaje rozumu i bystrości”.
Zewnętrznie napar z niego służył do płukania gardła przy np. chrypce, a także do kąpieli i okładów dla osób „ze słabymi kośćmi”, cierpiących na bezsenność, znerwicowanych.
Odwarem z tatarakowych kłączy przemywano zmęczone, obolałe, podpuchnięte oczy.
Należał też do tzw. „ziół kobiecych” – leczono nim, w nasiadówkach i irygacjach, stany zapalne, zakażenia bakteryjne narządów rodnych, upławy, świąd.
Regulowano też miesiączkę, zwłaszcza jeśli była zbyt skąpa.
Jako pierwszy w Europie dokładnie opisał tatarak włoski botanik i zielarz Matthioli.
Współczesne badania wykazały, że tatarak zawiera związki goryczkowe, garbniki, śluzy, skrobię, witaminy – zwłaszcza C (kwas askorbinowy) – minerały, cholinę, niewielkie ilości kwasów tłuszczowych (palmitynowy, stearynowy, linolenowy, arachidonowy) i cukrów (maltoza, fruktoza, glukoza) oraz przyjemnie pachnący olejek (najwięcej jest go w kłączach – od 2 do 8%, w korzeniach – około 1%, najmniej w liściach – około 0,5%), składający się z ponad 100 rozmaitych związków, w tym fenylopropanów i seskwiterpenów.
źródło