05-06-2011, 16:12
Rubens, Studium do Upadku Faetona z 1636 (28.1 × 27.5 cm). Bruksela, Royal Museums of Fine Arts
Bursztyn w Starożytności
„Faeton, syn Heliosa i Klimene (córki Okeanosa) uprosił ojca, aby pozwolił mu, chociaż raz wyjechać w rydwanie słonecznym na sklepienie niebieskie.
Helios wyraził zgodę i Faeton wyruszył na nieboskłon.
Szybko jednak, przerażony wysokością, przestał panować nad końmi, zjechał z wyznaczonej drogi i niebezpiecznie zbliżył się do ziemi.
Ogniem zajęte, dymić zaczęły się chmury.
Wzgórza płomień ogarnął, rozpękły opoki
I grunt się spiekł, wilgotne postradawszy soki,
Schnie łąka, tlą się drzewa, wysusza krynica
I zboże z własną szkodą płomienie podsyca…
Wówczas, gdy nagłe ognie całą ziemię spiekły Czarne Etiopów twarze farbą się powlekły;
Wówczas z ziemi żar soki pożywne wyplenił I urodzajną Libię w pustynię zamienił…
Pęka ziemia i światło od piekieł się wściska, Król podziemny nowego przeląkł się zjawiska.
Nawet morza ubywa, a co było morzem,Teraz piaszczystych stepów staje się przestworzem…
Aby uniknąć całkowitej zagłady świata Zeus musiał zabić Faetona piorunem.
Ciało młodzieńca spadło do rzeki Eridanos (prawdopodobnie Pad).
Opłakały go i pogrzebały siostry, Heliady; bogowie zmienili je potem w czarne topole, z ich łez powstała żywica lub bursztyn”.
Tak tłumaczą powstanie bursztynu mity greckie.
W odmienny sposób o jego pochodzeniu wypowiada się grecki historyk Herodot z Halikarnasu w V w. p.n.e., który tak pisał:
„O krańcach Europy na zachód nie umiem niczego pewnego powiedzieć.
Osobiście nie przypuszczam, żeby Barbarzyńcy nazywali Eridanem jakąś rzekę, uchodzącą do Oceanu Północnego, skąd jak wieść niesie, bursztyn pochodzi; (…)
w każdym razie z końca ziemi przybywa do nas bursztyn”.
Płonący kamień, elektron, jantar – jakkolwiek go nie nazwać, cieszył oko tych, którzy pożądali piękna, a nawet jego „magii”.
Te dwa czynniki stały się przyczyną nie tylko literackiej sławy tego surowca.
Już Homer w swej Odysei obok licznych podarków składanych wiernej Penelopie wymienia jeden z najważniejszych bodajże, jakim były właśnie bursztynowe naszyjniki „niczym słońce”.
A już Pliniusz w swej Historii naturalnej nadmienia gorliwie lecznicze i chroniące przed czarami właściwości tegoż tworzywa.