05-06-2011, 16:28
Perły Królowej Barbary Radziwiłłówny
Barbara Radziwiłłówna była Litwinką i z bardziej kontrowersyjnych postaci epoki polskiego renesansu.
W 1547r. wzięła potajemny ślub z właśnie owdowiałym Zygmuntem Augustem.
Ślub uznano za niebezpieczny politycznie, ponieważ po pierwsze bardzo wzmacniał pozycję Radziwiłłów, a po drugie nie przynosił żadnych korzyści ani międzynarodowych, ani dynastycznych.
Bona oczywiście pomysłu nie poparła, ponieważ wyznawała zasadę, że władca zawsze rezygnuje z osobistego szczęścia dla dobra kraju, a sam ślub stał się przyczyną konfliktu młodego króla z polską szlachtą.
Barbarze zarzucano wszystko, co najgorsze, między innymi zbytnią swobodę obyczajów, brak wykształcenia, wyniosłość, egoizm, despotyzm i upartość.
Niemniej jednak Zygmunt August pokochał ją całym sercem i starał się zaspokoić wszelkie zachcianki swej żony.
A było ich niemało.
Piękna Litwinka ubóstwiała kosztowności, klejnoty i drogocenne szaty, zwłaszcza zaś kochała perły.
Król, cieszący się uzasadnioną opinią jednego z najbogatszych władców w Europie nie żałował pieniędzy na zachcianki żony, która, trzeba przyznać, w Perłach wyglądała wyjątkowo efektownie.
Zygmunt August zlecał więc swoim agentom, skupującym klejnoty do skarbca królewskiego, aby nabywali co wspanialsze okazy Pereł – przeważnie na rynku holenderskim, dokąd przywoziły je statki z Indii.
Wykładane na ten cel kwoty były olbrzymie.
Po śmierci Barbary jej klejnoty i kosztowne suknie Zygmunt August przechowywał na zamku w Tykocinie.
Te wspaniałe ubiory, zgodnie z testamentem króla, miały przypaść Annie Jagiellonce, ale już jesienią 1574 r. okazało się, że – złożone w piwnicach zamkowych – padły pastwą szczurów.
Ale co stało się z bajecznymi wprost Perłami królowej?
W 1914 r. jeden z kustoszów British Museum w Londynie odkrył korespondencję królowej angielskiej Elżbiety I Tudor, w której polecała ona swoim agentom w Polsce nabycie dla niej Pereł Radziwiłłówny.
Tą drogą znalazły się one w królewskim skarbcu angielskim i w wyniku działów spadkowych przypadły dworowi hanowerskiemu, z którym bez skutku procesowała się o ich posiadanie królowa Wiktoria.
Jak wspominał pamiętnikarz i szambelan cesarza austriackiego, Marian Rosco Bogdanowicz, w 1900 r. oglądał on – rzekomo te właśnie Perły – na szyi eks–królowej hanowerskiej Marii, spadające długimi rzędami prawie do kolan.
O tych faktach przypomniał w swoim czasie Stanisław Szenic.
Niestety, bardzo mało pamiątek po ukochanej małżonce Zygmunta Augusta zachowało się do dzisiaj.
Przed 1939 r. istniały jeszcze klejnoty (trzy złote pierścienie) oraz insygnia pogrzebowe (korona, berło i jabłko insygnialne ze srebra złoconego), wydobyte z trumny monarchini, odnalezionej we wrześniu 1931 r. w krypcie bazyliki wileńskiej ; niestety, zaginęły one podczas drugiej wojny światowej.
Nie pozostaje nam więc nic innego, jak tylko podziwiać Perły i inne klejnoty Królowej na jej licznych wizerunkach.
Opracowała: Katarzyna Stępień
https://www.wilanow-palac.pl/perly_krolo...lowny.html
http://strefahistorii.pl/article/6154-pe...-monarchii