Święty ogień
#12

Zastanawiałem się, czy nie dać tego do innego tematu, ale skoro już tu ten wątek zacząłem, to tu go skończę.

Oto ta sytuacja:

Obie świeczki paliły się dość dziwnie.
Jedna bardzo intensywnie (żółta), druga (czerwona) na knocie miała taki śmieszny jakby czułek od kwiatka w pewnym momencie. Czerwona z knotem dała się zgasić bez problemu, ale podpalała się natychmiastowo jak drugą próbowałem zgasić. Żółtą gasiłem strumieniem powietrza i ręką (w sensie machaniem), jednak na nic się to zdało, a ogień rósł...
Z racji już naprawdę ogromnego ognia polałem żółtą świecę wodą z kubka - to się fajerwerki zrobiły, oblał koc, nawet prawie się zajął, ale ogień świeczki nie zgasł, mimo tego, że wosku w świecy już nie było, paliła się resztka knotu i ten taki pseudometal ze świeczki zapachowej. Wyszedłem wziąć jakieś rękawice, czy coś, by to wynieść i zgasić w misce. wróciłem po chwili i już zgasła, to było dziwne.

Normalnie bym nie gasił, ale ogień żółtej świecy był ogromny na jakieś 3cm nad opakowanie i się poruszał samoistnie, a wosku już nie było, knotu w zasadzie też jak już mówiłem. Raz był na całości, raz zachowywał się jak chusta na wietrze, ale cały czas był w obrębie tego opakowania, no chyba, że machnąłem ręką wtedy przeskakiwał na moment i zapał drugą świece.
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku



Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości