28-07-2013, 11:30
Jeszcze kilka late temu zabulgotałbym, zapienił się, odkaszlnął, nabrał powietrza i zaczął protestować. W końcu jak to tak? Moją ekstraordynaryjną przyjemność, pasję życia, duchowość wręcz, o samorozwoju innych wężach dzikich nie wspominając, porównać, tak zwyczajnie i bez zmrużenia oka, do jakichś pospolitych majteczek w kropeczki, białego misia, czy innej, co tańczy dla mnie, dykty. Czułbym się tak jakbym zobaczył gościa w dresiku i obuwiu Adidasa, obwieszonego kajdanem, w filharmonii na koncercie. I prawdopodobnie tak bym się zachowywał jakbym się czuł. Z taktem, ale kazał gościowi wyp... stąd i to szybko.
Niemniej ostatnio coraz częściej przekonuję się, że nader często niewłaściwi na każdy rzut oka, w każdej ocenie pierwszej i następnych, ludzie potrafią uzyskać (z kartami) to, czego nie osiągają z nimi Ci, których uznałem w pierwszym momencie, i każdym kolejnym, za jak najbardziej ludzi 'na miejscu'. Często okazuje się, że ludzi prości (nie mylić z: prostaccy), mimo całego zespołu uwarunkowań, którym są poddawani potrafią o wiele skuteczniej funkcjonować w otaczającej ich zmiennej rzeczywistości niż zasadniczo przygotowani na przetrwanie w niej specjaliści. To właśnie prości ludzi pozostają elastyczni, działają nieszablonowo i spontanicznie; nie obawiając się krytycznej oceny działają w kierunku usprawnienia własnego życia wszelkimi dostępnymi sposobami. Zrozummy się dobrze. Nie neguję wiedzy, obycia czy doświadczenia. Nie neguję wartości czasu poświęcanego na naukę. Sprzeciwiam się jedynie temu, iż przestałem cenić naturalną prostotę, iż dałem się przekonać do idei nadrzędnej wartości kontroli zachowań 'stosownych', uznanych za 'adekwatne'. Uwarunkowany tak aby nie dostrzegać, a dostrzegając deprecjonować wartość, tego co naturalne i za sprawą naturalności popularne. Wolny, ograniczający własną wolność w imię wypaczonego bezpieczeństwa czy konformizmu konwenansów. Z jednej strony wszechstronnie wykształcony kosmopolita, z drugiej neobarbarzyńca z Detroit hodujący kapustę w miejskim parku. Niezależnie od wszystkiego człowiek.
Zebrało mi się na filozofowanie
Niemniej ostatnio coraz częściej przekonuję się, że nader często niewłaściwi na każdy rzut oka, w każdej ocenie pierwszej i następnych, ludzie potrafią uzyskać (z kartami) to, czego nie osiągają z nimi Ci, których uznałem w pierwszym momencie, i każdym kolejnym, za jak najbardziej ludzi 'na miejscu'. Często okazuje się, że ludzi prości (nie mylić z: prostaccy), mimo całego zespołu uwarunkowań, którym są poddawani potrafią o wiele skuteczniej funkcjonować w otaczającej ich zmiennej rzeczywistości niż zasadniczo przygotowani na przetrwanie w niej specjaliści. To właśnie prości ludzi pozostają elastyczni, działają nieszablonowo i spontanicznie; nie obawiając się krytycznej oceny działają w kierunku usprawnienia własnego życia wszelkimi dostępnymi sposobami. Zrozummy się dobrze. Nie neguję wiedzy, obycia czy doświadczenia. Nie neguję wartości czasu poświęcanego na naukę. Sprzeciwiam się jedynie temu, iż przestałem cenić naturalną prostotę, iż dałem się przekonać do idei nadrzędnej wartości kontroli zachowań 'stosownych', uznanych za 'adekwatne'. Uwarunkowany tak aby nie dostrzegać, a dostrzegając deprecjonować wartość, tego co naturalne i za sprawą naturalności popularne. Wolny, ograniczający własną wolność w imię wypaczonego bezpieczeństwa czy konformizmu konwenansów. Z jednej strony wszechstronnie wykształcony kosmopolita, z drugiej neobarbarzyńca z Detroit hodujący kapustę w miejskim parku. Niezależnie od wszystkiego człowiek.
Zebrało mi się na filozofowanie